Po ukazaniu się wpisów na blogu: Link 1 oraz Link 2 otrzymałem wiele listów elektronicznych od Internautów z wyrazami oburzenia za obrazę przez Krzysztofa Jopka literatury szachowej w języku polskim.
Korespondenci podzielili się na dwa obozy:
1. Właściwie nie ma się czym emocjonować. Krzysztof Jopek jest słabym graczem, nie ma jakichkolwiek osiągnięć sportowych. Nie jest żadnym autorytetem w szachach. Więc można sobie odpuścić jego „filozoficzne” rozważania. Takich blogierów, którzy podobnymi tekstami próbują tylko windować swoją „osobowość” jest cała masa.
2. Nie można lekceważyć tekstów Krzysztofa Jopka, który współpracuje z Polskim Związkiem Szachowym. Jego nazwisko znajduje się w stopce redakcyjnej pisma związkowego MAT. Jego blog propaguje wiceprezes Polskiego Związku Szachowego Adam Dzwonkowski na swoim ChessBrains. Kiedy się odwiedza polskie witryny szachowe, to praktycznie wszędzie w wykazach podany jest blog Krzysztoga Jopka. Blogier dba o swoją reklamę itd.
Wyobrażcie sobie Państwo, że ktoś niezbyt zorientowany w szachowej problematyce zaglądnie na blog „naszego bohatera” i zapozna się z jego teorią:
1. Większość doskonałych książek szachowych jest wydana w językach: rosyjskim i angielskim. W języku polskim mamy tego niewiele, a większość to takie składanki – szachowe „dico-polo” – książki bez duszy.
2. Na tym co mamy po Polsku można co najwyżej stworzyć półanalfabetę szachowego.
Krzysztof Jopek reklamuje się na własnym blogu jako istruktor szachowy. Jest duże niebezpieczeństwo, że swoim podopiecznym będzie wykładał abstrakcyjne historyjki, które są społecznie szkodliwe polskim szachom!
Do tej pory spotkałem się z krytyką pojedyńczych książek czy ich twórców. Oczywiście z tym musi się liczyć każdy autor. Ale nigdy nikt nie odważył się zaatakować globalnie literatury jakieś branży, czyli setki książek stworzonych przez ich twórców na przestrzeni wielu lat. Ja takiego przypadku nie znam!
Krzysztof Jopek już w tamtym roku dokonał „swojej oceny” polskich książek. Widać z tego, że ten człowiek ma jakąś obsesję na tym tle. Sam nie stworzył żadnego dzieła w temacie poświęconym królewskiej grze i nie ma żadnych osiągnięć turniejowych. Mimo tego atakuje te osoby, które swoje życie poświęciły naszej dyscyplinie i stworzyły renomowane publikacje dla kilku pokoleń polskich szachistów.
Przypomnę zmarłych mistrzów pióra, którzy przysporzyli wielbicielom królewskiej gry wiele radości z lektury ich książek: Tadeusz Czarnecki, Stanisław Gawlikowski, Władysław Litmanowicz, Jerzy Giżycki, Stefan Witkowski, Kazimierz Plater, Alfred Tarnowski, Marian Wróbel i Zygmunt Szulce.
Jest też liczna grupa współczesnych publicystów, którzy systematycznie przygotowują nam pożyteczne prace. Na jakiej podstawie Krzysztof Jopek buduje więc swoje teorie? Przypuszczam, że jako szachista niskiej kategorii nie jest w stanie obiektywnie ocenić jakości twórczego dorobku naszych autorów.
Tymczasem polska literatura szachowa jest bardzo bogata tematycznie i ma dużą wartość intelektualną, ponieważ może zaspokoić zainteresowania wszystkich sympatyków królewskiej gry! Może są jeszcze pewne braki w kwestii debiutów, choć i tutaj ukazują się od czasu do czasu pewne nowości.
W tekście m.in. napisałem:
Mnie ciekawi jedno, czy cytowany autor blogowego tekstu o polskiej literaturze szachowej odzwierciedla poglądy Polskiego Związku Szachowego, bowiem jego nazwisko jest podane w stopce resortowego pisma „MAT” i jego blog jest reklamowany przez jednego wiceprezesa PZSzach.
Ciekawe, czy władze Polskiego Związku Szachowego dalej solidaryzują się z „teoriami” współpracownika pisma związkowego MAT Krzysztofa Jopka?
Przedstawiam Państwu wydawnictwa, które publikują interesujące oraz praktyczne książki szachowe (nie tylko polskich autorów) i zachęcam do ich kupna!
Penelopa
Wydawnictwo RM
Internetowy Sklep Szachowy
Firma Caissa
Inne firmy
Ma Pan rację, K.Jopek jako ramię PZSzachu nie powinien tak negować wartości polskiej literatury szachowej. To jest szkodzenie wizerunkowi polskich szachów i wizerunkowi autorów tych wszystkich książek.
Ze względu na małą chłonność rynku szachowego w Polsce nie wydaje się zbyt wielu książek, które są albo tłumaczeniem z innych języków albo są napisane przez rodzimych autorów. Przyczyną tego stanu jest ekonomia. Żaden wydawca nie będzie dopłacał do interesu i woli wydawać książki, które rozejdą się jak ciepłe bułeczki a nie będą zalegać mu w magazynie. Przykładem wydawnictw, które moim zdaniem „sparzyły” się na szachowych książkach jest Arden i RM. Uważam też, że PZSzach nadal za mało robi by wspierać wydawnictw szachowe lub autorów książek szachowych. Jest też jeszcze jeden aspekt tej całej książkowej „afery”. A mianowicie, kiedy zacznie przybywać grających w szachy to i momentalnie wzrośnie zapotrzebowanie na literaturę szachową, może wtedy wydawnictwom zacznie się opłacać wydawać książki w naszym języku.
Krzysiek nie ma pojęcia o naszych książkach. Ten człowiek żyje w jakimś swoim zaczarownym świecie co widać po jego wpisach. Sam korzystam tylko z polskich książek, które są ciekawe. Co ten Jopek chce od polskich książek?
Wśród zmarłych autorów nie ma nazwiska Grzegorza Grzebana, współautora bardzo ciekawej książki Studium szachowe w Polsce 1890-1980.
Dziękuję za zwrócenie uwagi. Rzeczywiście Grzegorz Grzeban jest współautorem tej znakomitej książki, z której często sam korzystam. Polecam ją tym szachistom, którzy chcą poznać zasady układania studiów szachowych. Oczywiście laik nie jest w stanie ocenić wartości tej pracy!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Grzeban
Dzisiaj czytając stare artykuły trafiłem na wpis, który pasuje tutaj
http://www.blog.konikowski.net/2013/12/20/problemy-szkoleniowe-w-polskich-szachach-31/