Kamil Dragun był w pewnym okresie wielką nadzieją polskich szachów. Ostatnio jednak wyraźnie obniżył loty i wszystko wskazuje na to, że podzieli los wielu naszych utalentowanych juniorów, którzy – zamiast iść do przodu – stanęli w miejscu w swym twórczym rozwoju.
Przedstawiam partię rozegraną w tegorocznym Memoriale Najdorfa. Kamil Dragun spotkał się w 8 rundzie z weteranem naszych szachów Bartłomiejem Macieją. Młody arcymistrz po slabej grze nie uzyskał żadnej przewagi debiutowej, następnie przeszedł do równej końcówki wieżowej, którą ostatecznie przegrał.
Ta partia jest przykładem słabego wyszkolenia polskiej młodzieży: słaba faza debiutowa, brak koncepcji w grze środkowej i następnie katastrofa w końcówce. Przypominam, że Kamil Dragun jest słuchaczem Młodzieżowej Akademii Szachowej Polskiego Związku Szachowego.
Jak można oczekiwać lepszego wyszkolenia i lepszych wyników, kiedy w akademii od wielu lat pracują ci sami trenerzy. Tam gdzie nie ma konkurencji nie będzie postępu.
W 2013 roku K.Dragun został dołączony do grupy Wojtaszek Comarch Team. To miała być grupa promująca i kształcąca talenty. Wg oficjalnych informacji, w tej grupie jest też Oliwia Kiolbasa oraz Kacper Drozdowski. I co z nimi będzie?
Dragun wypadł nieźle, miał trudnych przeciwników. Gorzej Duda, bo grał przez cały turniej ze słabszymi od siebie. Jedyny zawodnik z rankingiem 2700 zajął 37 miejsce.
Dragun ma 19 lat i zajmuje 728 miejsce na świecie. Chyba w żadnej innej dyscyplinie sportu nie nazywa się takiego zawodnika wybitnym talentem. Drozdowski ma 18 lat i 1357 miejsce. Oliwia Kiołbasa ma jeszcze szanse, o ile ktoś nie zmarnuje jej talentu.
I sprawdziła się stara zasada: z juniorem do końcówki!
Nauka końcówek nie może stanowić podstawy nauczania juniorów. Szachy to nie tylko końcówki.