Zauważyłem że w internetowych wypowiedziach różnych osób związanych z szachami pojawiają się stwierdzenia, że jakieś zagadnienia są ogólnie znane i wiadome, że wszyscy wszystko wiedzą, itp. Temat ten był już naświetlony w związku z wypowiedzią am Krasenkowa który utrzymywał że wszyscy wiedzą jaka jest rola kapitana drużyny i jak prowadzi się zajęcia na zgrupowaniach. Ciekawe skąd osoby rozpoczynające przygodę z szachami lub po prostu amatorzy szachowi mają to wiedzieć? Temat był szerzej przedstawiony we wpisie oraz w zamieszczonych pod nim komentarzach.
Podobne słowa padły też w niedawnych artykułach na jednym z blogów szachowych. Np. „wszyscy wiedzą (a Janek przede wszystkim) jakie pozycje powstają w obu przypadkach”, w związku z zagadnieniem wyboru właściwego debiutu przez JKDudę. Otóż nie wszyscy to wiedzą. Kto wie? Trenerzy, analitycy szachowi, szachiści z pewnym stażem w naszej grze. Ale na pewno nie osoby początkujące, czy szachiści grający ot tak sobie, nie potrafiący lub nie aspirujący do wnikania w niuanse pozycyjne. To właśnie dla tych osób warto pisać artykuły na blogi szachowe, aby przybliżyć im zawiłości repertuaru debiutowego i zainteresować tym zagadnieniem. Skwitowanie iż „wszyscy wiedzą” jest łatwym opędzeniem się od problemu i chyba nawet zniechęceniem osób niewiedzących do publicznego zapytania się o te sprawy. Myślę że osoby nie zorientowane w zagadnieniach o których „wszyscy wiedzą” wstydzą się zapytać o nie, aby nie narazić się na jakieś kąśliwe uwagi osób „które to wiedzą”.
Podobnie wygląda problem trenerów zajmujących się rozwojem szachowym naszych zawodników. Ich nazwiska są utajniane, brakuje rzetelnej informacji z pierwszej ręki. Te które są, często są nieaktualne lub niewiarygodne. Tymczasem spotykam się ze stwierdzeniami-wytrychami że wszyscy wiedzą kto jest trenerem szachisty X, że to jest powszechnie wiadome, że informacje są dostępne na każdym kroku w internecie, że ci którzy interesują się szachami to wiedzą, itd. Po pierwsze nie są dostępne, po drugie często są to informacje z n-tej ręki, po trzecie skąd o tych sprawach ma wiedzieć przeciętny szachista-amator? Gdzie ma o nich przeczytać? Na blogach szachowych nie ma informacji o tym, próżno szukać ich na witrynie PZSzach-u. Może zatem warto aby osoby związane z kręgami szkoleniowymi uchyliły nieco rąbka tajemnicy, powszechnie acz błędnie deklarowanej jako tej o której wszyscy wiedzą?
Krzysztof Kledzik
Polityka władz Polskiego Związku Szachowego jest pełna tajemnic, szczególnie w sferze finansów. Dotychczas tylko Piotr Kaim się przyznał, że za każdy numer MATA bierze 1000 zł.
W sumie naprawdę śmiesznie nieduże pieniądze jeśli tylko tyle bierze odpowiedzialny za całość redaktor naczelny i współautor.
A polityka finansowa jest jeszcze bardziej „tajna” w niektórych związkach wojewódzkich – tam to dopiero nikt nic nie wie.
Z tego co wiem, to Piotr Kaim jest redaktorem technicznym. Redaktorem naczelnym jest Mateusz Bartel i nikt nie wie, ile bierze? Podobno jest to funkcja społeczna, ale to jest tajemnica Polskiego Związku Szachowego.
Brak jawności finansowej zawsze budzi obawy o prawidłowości spraw związanych z pieniędzmi. Niestety w Polsce większość takich spraw kończy się w postaci afer finansowych. Przynajmniej w przypadku P.Kaima panuje jawność, o którą on sam zadbał, i uważam to za plus dla niego.
A czy Mat przynosi już jakieś zyski? Gdy zostawał oficjalnym biuletynem propagandowym Pzszach, przynosił straty, a redakcja chciała dać sobie spokój z pisaniem. Ale Pzszach wsparł deficytowe czasopismo. Dlaczego akurat to, skoro sprzedawało się najgorzej ze wszystkich? I czy kluby są nadal zmuszane do kupowania Mata? http://www.blog.konikowski.net/2013/01/08/pzszach-zmusza-kluby-do-kupowania-pisma-mat/