maj
06

W ostatnim czasie w środowisku blogerów szachowych nastąpiła niepotrzebna eskalacja emocji, które z pewnością nie przyczyniają się do poprawy wizerunku ani naszej gry, ani osób w nią zaangażowanych. Pojawiają się coraz ostrzejsze „wycieczki osobiste”, których odbiór jest przykry i może szkodzić nam wszystkim, i polskim szachom.

                 W listach mailowych które otrzymuję od różnych osób zaangażowanych w działalność szachową pojawia się sugestia aby dla dobra sprawy stonować emocje, oraz uwaga że ich źródła czyli odpowiednie artykuły internetowe są czasami opacznie interpretowane. Próby wyjaśniania przynoszą tylko połowiczny skutek, gdyż panuje już chaos argumentów, kontr-argumentów, ich interpretacji, itp. Ktoś czegoś nie doczytał, nie zrozumiał, dopowiedział coś, i przez to nakręca się niepotrzebna spirala dezinformacji i niesmaku, który wyczułem w otrzymywanej korespondencji.

             Zdaję sobie sprawę z tego, że różne osoby chcą pozostać przy swoim stanowisku. Wierzą w nie, reprezentują je i bronią je. Mają do tego prawo. Może kiedyś zmienią je, może nie. Bez względu na wynik, z pewnością nadal będą prowadzić dyskusje o sprawach ważnych (i drażliwych) dla polskich szachów.

Ale zwracam się z gorącą prośbą i apelem do wszystkich blogerów i osób zaangażowanych w toczące się polemiki o polskiej polityce szachowej, o wynikach naszych kadrowiczów i o stanie naszego szkolenia juniorów – stonujmy nasze emocje, zachowajmy umiar i rozsądek, odrzućmy „wycieczki osobiste” i dbajmy o wzajemne poszanowanie się. Toczenie wojny na wyniszczenie się prowadzi donikąd, dla nas wszystkich jest przykre, i psuje dobre imię każdego z nas.

Krzysztof Kledzik

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 13

  • Krystian

    Wątpię Panie Krzysztofie, że ta pańska prośba i apel dotrze do świadomości WŚ i zaprzestania jego i jego klonów anonimów chamskich ataków personalnych na Pana i JK. To właśnie on pierwszy rozpoczął wycieczki personalne na tym blogu w stosunku do Was jako Shrek1953 w 2011 roku. Jak widać trwa to już 3 lata a eskalacja nabiera coraz większego chamstwa i agresji z jego strony. Człowiek, który darzy Was tak wielką nienawiścią na pewno nie będzie reagował na Pańskie prośby i apele, co niejednokrotnie miało już miejsce na blogu. Pozostaje tylko nadzieja, że odpuści Wam po podjęciu terapii i wyleczeniu się ze swoich kompleksów.

  • Krzysztof Kledzik

    Ja jednak nie tracę nadziei na to, że wszystko będzie można załagodzić, a przynajmniej nie wchodzić sobie „w drogę”. Jedna strona ma swoje spojrzenie na polskie szachy, i druga ma swoje. One bardzo różnią się od siebie i trudno tu o porozumienie. Ale żeby przynajmniej nie prowadzić wojny na wyniszczenie. Niech każda ze stron pozostanie przy swoich racjach, ale żeby przynajmniej zastosować zasadę „żyj i daj żyć innym”. Po co nam tu w szachach kolejne „polskie piekiełko”. Mało mamy tego w polityce i w telewizji? Nawet w korespondencji mailowej o której wspomniałem, wszystko rozbija się o nieporozumienia, błędną interpretację, niepotrzebne emocje i niezrozumienie intencji drugiej strony.

  • Mat

    Panie Krzysztofie, bardzo cenię pańską wyrozumiałość w stosunku do WŚ, który prawie w każdym swoim felietonie nie omieszka Pana obrazić. Chapeau bas!

  • Krzysztof Kledzik

    Na swoim blogu WŚ zamieścił wpis będący odpowiedzią na moją prośbę i apel o stonowanie emocji. Zatem z tego miejsca zwracam się ponownie do jego Autora, panie Waldemarze, rozumiem że każdy z nas ma inne poglądy na sprawy polskich szachów. Ich ogląd i interpretacja bardzo różni się w przypadku dwóch „obozów” skupionych wokół wszystkim znanych blogów. Rozumiem że każda że stron ma swoje argumenty i interpretację pewnych sytuacji, i że chce przy nich pozostać. Ale przynajmniej uniknijmy wzajemnego kąsania się. Przecież nawet jeżeli piszemy artykuły o bolączkach polskich szachów, to możemy robić to nie odwołując się do wzajemnych animozji, i do wzajemnego robienia sobie przykrości. Wiadomym jest że mój pogląd na stan polskich szachów nie odpowiada Panu. Pan ma swoje zdanie i ja mam swoje. Ale przecież nie chcę Pana niczym obrażać ani okazywać braku szacunku. Dawniej pisałem na tym blogu, że cenię Pana za wkład w szachy. Znam Pana artykuły szachowe, analizy, i to nie od dziś. Zawsze uważałem je za cenne i wartościowe. Jeżeli w jakiś swoich wypowiedziach uraziłem Pana, to przepraszam za to, ale jednocześnie proszę o pohamowanie swoich wypowiedzi w stosunku do różnych osób. Przecież każdy z nas może uprawiać nadal „swoje szachy”, ale bez robienia przykrości innym. Chodzi mi o bezpośrednie, personalne przykrości.

  • Przed chwilą wysłałam komentarz na blogu Waldemara Świcia:

    Dobrze się stało, że Pan, Panie Waldemarze, przeprosił Pana Kledzika, i to wyłącznie Pana Kledzika, bo to właśnie On „zbierał” za innych. Niektórzy użytkownicy „tamtego” blogu nie upoważnili Pana Kledzika do występowania w ich imieniu i nie popierają Jego akcji. Była szansa na konstruktywną polemikę, ale to właśnie Pan ją zaprzepaścił, nazywając, m.in., Kledzika „Bredzikiem”. Trudno w takiej atmosferze zachować spokój. Dostało się też Panu Jerzemu Konikowskiemu, który nigdy i nigdzie nie ubliżał Panu, a jedyną Jego winą jest obrona przed nieustannym pomniejszaniem jego zasług i osiągnięć.

    Attn.: Blog Konikowskiego

  • Moja dalsza rozmowa z Panem Waldemarem Świciem:

    Waldemar Świć 8 maja 2014 21:33

    Pani Galu!
    Przypomnę, że to P. Kledzik wystąpił z apelem i można tak powiedzieć przeprosił mnie pierwszy, choć jest to tak sformułowane, że jakby nie wiedział za co. Ale czepiał się nie będę bo jest to gest, który trzeba przede wszystkim docenić. Jeśli ta „akcja” nie była uzgadniana to tym większy szacunek dla P.Krzysztofa.
    Jeśli inni tego nie rozumieją i nie popierają to sami się określili. Jeśli nie potrafią przepraszać i wybaczać to niechaj robią co chcą. Nie ma na to rady. Ich wybór.
    Pani zapewne nie przypomina sobie jak Jurek nazwał mnie „małym pikusiem”? i co dalej o mnie pisał?
    Poza tym nie mam zamiaru tu opisywać” swoich krzywd” Jeśli Pani chce to mogę to opisać prywatnie i wtedy okaże się , że nie zna Pani jednak historii tego konfliktu ani podłoża.
    Pana Krzysztofa nazwałem tak w konkretnej sprawie mającej związek z jego wypowiedziami na temat rzekomo umówionego remisu Pioruna ze Świerczem. Niech Pani nie stawia sprawy tak jakby to była moja wina i ja wszystko źle robiłem a inni się tylko bronili bo wypacza to rzeczywisty obraz .Jest Pani stronnicza, czemu się nie dziwię ale niech Pani popatrzy jakby „z boku”. A najlepiej na wpisy Zb. Nagrockiego. Jeśli Pani twierdzi, że mają one „specyficzny smaczek” podobnie jak P.Krzysztof to ja dziękuje!
    Nie ja zaprzepaściłem szansę na polemikę. Jeżeli już to wszyscy. Każdy mógł przestać ale jakoś nikt tego nie zrobił. To czemu Pani tylko mnie to przypisuje?

    I moja odpowiedź:

    Panie Waldemarze,
    Zacznę od Zbigniewa Nagrockiego. Wypowiedzi zwykle ocenia się pod względem treści i formy. Jeśli chodzi o Zbyszka, z formą nawet ja czasami się nie zgadzam, natomiast treść jestpoparta faktami. Myślę, że to mial na myśli Pan Krzysztof Kledzik, pisząc „specyficzny smaczek” lub „szczery do bólu”.
    A teraz o „Bredziku”. Nie miał Pan podstaw tak nazywać Pana Krzysztofa Kledzika. Pan Jerzy Konikowski napisał, że remis w partii Piorun-Świercz był PRAWDOPODOBNIE umówiony, co poparł krótką analizą tej partii. Przekonał tym samym Pana Krzysztofa Kledzika, który wyrobił sobie pogląd na tę sprawę.
    Argument, że Kacper Piorun powiedział, że ten remis nie był umówiony, nie jest przekonujący. Poprę to argumentem ze swojego podwórka. Prezydent Clinton pod przysięgą stwierdził, że „nigdy nie uprawiałem seksu z tą kobietą” (chodzi o aferę z Moniką Lewinsky). Dopiero gdy Monika Lewinsky udostępniła swoją sukienkę poplamioną spermą prezydenta Clintona, Clinton zmienił zeznania, próbując wmówić społeczeństwu, że „oral sex” nie jest seksem.
    Pan Jerzy Konikowski porównał swoje osiągnięcia z Pańskimi i dlatego nazwał Pana „małym Pikusiem”. Moje osiągnięcia szachowe w porównaniu z Pańskimi to mały pikuś. I wcale nie czuję się urażona tym porównaniem – taka jest prawda.
    „Mały Pikuś” jest najgorszą „obelgą”, jaką potraktował Pana Pan Jerzy Konikowski. A liczba Pańskich epitetów jest wystarczająca na założenie kolejnego bloga.

  • Ciąg dalszy bezsensownej dyskusji z Waldemarem Świciem:

    Waldemar Świć9 maja 2014 07:12

    Pani Galu!
    Jeśli Pan Krzysztof ma możliwość wyjaśnienia sam dlaczego jako pierwszy przytoczył znany link i jak rozumie zawarte w nim „fakty”. Czy za fakty uważa Pni twierdzenie, ze od stania na głowie tak mi się porobiło? Czy faktem jest, że zjadłem owo ostatnie ciastko? Niech pani sprawdzi co sugerował Zb. na swym blogu jeśli chodzi o moja współpracę ze znanymi służbami. Wierzy Pani, że informacje o moim zdrowiu podał z troski o wzmiankowane. Bo jakoś dziwnie nie wierzę. Nie chce mi się tego wyliczać. Żadnych faktów na temat moich związków z jogą znać nie może bo skąd?.
    Czy uważa Pani, że faktem jest iż Krzysio Jopek dostał zlecenie i gotowe już wywiady z Warszawy? Skąd ta wiedza tak ochoczo podtrzymana przez anonimów i bloga J.K?
    I zamieszczenie zdjęcia Krzysia Jopka śpiącego na stoliku. Chłopak jako pasjonat szachowy po całonocnej zmianie pojechał zagrać w turnieju i w przerwie pomiędzy rundami zwyczajnie przysnął.
    Rozumiem, że mnie atakowano bo bywałem złośliwy ,ale co komu zrobił Krzysiek? nigdy nie pisał niczego o J.K i Zb w szczególności, ze nie wspomnę o innych anonimach. Czy to ,że zrobił wywiady z Macieją i ze mną to jest powód do potępienia i naigrawania się z człowieka?
    Niech więc pani nie przedstawia sprawy tak jednostronnie. Jeśli wszyscy z blogu J.K i Zb. się bronili to w przypadku Krzysia Jopka w jakiej sprawie? .Przecież ich nie atakował.
    Pan Krzysztof uległ sugestii Jurka tylko nie wiem dlaczego? Pewnie dlatego , że uważa go za swego mentora i człowieka mającego w szachach monopol na nieomylność. Dla mnie argument Kacpra był wystarczający bo jeździłem z nim na turnieje kilka lat i nigdy mnie nie oszukał więc dlaczego miałby to zrobić w tak w sumie nieistotnej sprawie. Przecież sam Jurek nie potępiał tego „umówionego” remisu. Pan Krzysztof zaś twierdził ,że to niesportowe itd. a później niech Pani sobie sprawdzi jakiej użył niedopuszczalnej formy wypowiedzi. Brzmiało to mniej więcej tak ” Jeśli Kacper umówił się na remis to nie dziwię się, że zaprzeczył”. I następnie twierdził, że nie napisał przecież, że Kacper się umówił i był bardzo dumny z tej pokrętnej logiki. Trudno to zaakceptować. Jak się później okazało Artur Jakubiec, będący ich obu trenerem na MŚ potwierdził wersję Kacpra. Chyba, ze przyjąć, że Jurek, który nawet nie wiedział o roli Artura wiedział lepiej jak było. Albo zakładając, że wszyscy byli w zmowie! W jakim celu?
    Kacper obawiał się właśnie 1.e4 ale Darek sam się przygotowywał i stąd taki niefortunny dla niego wybór. Ot i cała tajemnica. Ja chciałem się zwyczajnie dowiedzieć jak było. Partia była grana w połowie dystansu i nawet gdyby ten remis był umówiony nie miałbym wielkich pretensji. Gdy to wszystko się ujawniło Jurek w ataku złości nazwał mnie „małym pikusiem”. Nie miał racji i nie mógł tego zaakceptować.
    Przykład z Clintonem jest tu nie na miejscu, choćby z uwagi na rangę problemu. Przecież „umówiony” remis nie groził żadnymi sankcjami.
    Proszę sprawdzić dokładnie wzmiankowany cytat a najlepiej go wkleić. Zresztą co miał mały czy duży pikuś do sprawy „umówionego” remisu? Ja związku nie widzę.

    Waldemar Świć9 maja 2014 07:16

    Znam kilka kompromitujących faktów z życia J.K i Zb.N ale dotyczą one ich życia osobistego bądź korespondencji prywatnej i musiałbym zejść do poziomu Zb. aby je ujawnić a tego nie zamierzam zrobić.
    Podobnie jak będąc „wewnątrz” polskich szachów nie mogę pisać o wielu sprawach bo naruszyłbym czyjeś dobra osobiste lub zaufanie.A jest to traktowane jako przejaw hipokryzji i zakłamania .

    Gala9 maja 2014 08:33

    Rzeczywiście, jest Pan niezły w odwracaniu kota ogonem. Zaczęliśmy od Panów Kledzika i Konikowskiego, a skończyliśmy na Nagrockim. Tu mnie Pan nie zaskoczy, bo znam zarówno Ewę, jak i Zbyszka. W imieniu Zbyszka nie będę zabierała głosu, bo nie chcę mieć wojny domowej. Prawdopodobnie nie zaskoczy mnie Pan „kompromitującymi faktami” z życia J.K. i Z.N. I tak, zgadzam się, że Z.N. nie należy do najtaktowniejszych osób, ale już taka jest jego „uroda”, albo się to akceptuje, albo nie. Znam gorszych ludzi od niego.

    Waldemar Świć9 maja 2014 10:04

    Pani Galu!
    Poza tym mam swoje lata ale jakoś gorszych ludzi niż Zb.N nie poznałem i nie mam ochoty poznać.Rozumiem, że jest Pani związana z całym środowiskiem skupionym przy J.K i to niestety wpływa na Pani opinie. Wciąż Pani nie widzi, że Pan Krzysztof wykonał pewien gest a ja na to odpowiedziałem .
    Pierwszy raz spotkałem się taką reakcją na blogu J.K. Dla mnie to jest ważne a nie, że ja musiałem przeprosić jak komentowano mój błędny komentarz w sprawie rzucenia szkoły na rzecz szachów.
    Apel Pana Krzysztofa nawet wyrażony w takiej postaci i bardzo niemrawe przeprosiny wstrząsnęły mną pozytywnie i zareagowałem , traktując rzecz poważnie. Widzę jednak, że to Wy macie wciąż problem z akceptacją tego gestu. Pani sama napisała, że część anonimów nie zaakceptowała tego bardzo ludzkiego odruchu. To jacy z Was ludzie? Sami się zastanówcie co dalej tworzycie jeśli nie chcecie pojednania?
    W Pani komentarzach w tle jest cały czas obarczanie mnie i tylko mnie winą za wszystko co najgorsze.
    I tyle Pani z tego zrozumiała?

    Waldemar Świć9 maja 2014 09:51

    Pani Galu!
    Nie odwracam „kota ogonem”. Wszak twierdziła Pani, że Zb. swe wypowiedzi ma poparte faktami a to nie ma miejsca.
    nawiązuję też do pisania o sprawach osobistych takich jak zdrowie. Zb. jest często cytowany na blogu J.K jako wyrocznia i ten ,który ujawnia fakty itd. I tylko dlatego. Poza tym to Pani robi uniki. Znam to i nigdy mi się nie podobało.
    Niestety w takich warunkach nie można polemizować. Wygląda mi na to, że teraz Pani została „oddelegowana” do misji. Jest w tej sytuacji coś z owego rysunku Mleczki , że mogę sobie wybrać kata, chociaż wyboru za bardzo nie mam.
    Poza tym Pan Kledzik może przecież sam odpowiedzieć na blogu lub prywatnie.
    Nie bardzo wiem czemu występuje Pani w roli „rzecznika” blogu J.K. Faktów z życia i korespondencji nie miałem zamiaru użyć, o czym napisałem . Nie wątpię , że zna Pani fakty z życia Zb.N ale co z tego.Inni nie znają i mogliby poznać
    Są ludzie, którzy znają przynajmniej przybliżony stan mojego zdrowia ale dlaczego mieliby ujawniać takie informacje.
    Jest to jakiś argument w polemice?
    To jest raczej rozpacz, rodząca agresję jeśli używa się takich argumentów jak ostatnie ciasteczko lub stan zdrowia. A tak przy okazji z tym ciasteczkiem to nadal Pani utrzymuje, że to prawda?

  • Krystian

    Pan Krzysztof Kledzik tak naprawdę w tym całym konflikcie był tylko narzędziem w ręku WŚ w celu sprowokowania JK do brudnej pyskówki. Wiele razy ostrzegałem Pana Krzysztofa, żeby nie wdawał się w szarpaniny na innych blogach, bo to nie jest na jego poziomie intelektualnym. Jak widać miałem rację, ponieważ za jego kulturalne wypowiedzi zostawał zawsze atakowany i obrażany przez WŚ. Jego wielokrotne przeprosiny i prośby o zaprzestanie wycieczek personalnych spotykały się z jeszcze większą agresją ze strony WŚ i to tylko dlatego, że i tu cytuję WŚ:
    ———————————————————-
    Pan Krzysztof uległ sugestii Jurka tylko nie wiem dlaczego? Pewnie dlatego , że uważa go za swego mentora i człowieka mającego w szachach monopol na nieomylność.
    ———————————————————–
    co oczywiście jest nieprawdą.
    Prawdziwą ością w gardle jest JK i to jest oczywiste i widoczne. WŚ jak widać nie udaje się sprowokować JK chociaż w sposobach nie wybiera i tu cyt.
    ————————————————————
    • Waldemar Świć9 maja 2014 07:16
    Znam kilka kompromitujących faktów z życia J.K i Zb.N ale dotyczą one ich życia osobistego bądź korespondencji prywatnej i musiałbym zejść do poziomu Zb. aby je ujawnić a tego nie zamierzam zrobić.
    —————————————————————-
    z tej wypowiedzi.
    Ciekawe czy JK pozwoli na kolejne pomówienie tych tzw. kompromitujących faktów podobnych do tych, że namawiał rzucanie szkoły na rzecz grania w szachy.

  • Ciąg dalszy:

    Gala10 maja 2014 06:25

    Jest Pan zwykłym krętaczem i mnie obraża. Proszę mi pokazać (skopiować), gdzie jest napisane, że to Pan zjadł to ciastko. Jak mi to Pan udowodni, to możemy dalej prowadzić tę bezsensowną dyskusję. A Pańskie rewelacje o kompromitujących faktach z życia J.K. i Z.N. zostały skwitowane śmiechem. Z. Nagrocki nie ma zamiaru Pana przepraszać, bo nie widzi najmniejszego powodu, a wręcz przeciwnie – powiedział: „Czekam na kompromitujące fakty, które są wytworem chorej wyobraźni Pinokia i będę kontynuował udowadnianie, jak on kłamie i robi z siebie pajaca.”

    Waldemar Świć10 maja 2014 17:04

    Pani Galu!
    Może Pani mieć zdanie jakie się Pani podoba. Nie wspominałem o tym aby Zb. mnie miał przepraszać. Byłoby ciekawie ale w sumie nie żyję tym jako problemem. Nie wiem , gdzie Panią obraziłem ale jakby co to nieświadomie. Widzę dwie możliwości 1)próbować rozwiązać konflikt 2) dążyć do dalszej konfrontacji.
    Jestem zwolennikiem tej pierwszej opcji. Po co się wikłać się w ustalanie co , kto i komu?
    Może lepiej wykorzystać szansę jaka się pojawiła po apelu Pana Krzysztofa i dać sobie szansę. Problem polega tylko na tym czego się chce. Jeśli chodzi o ustalenie, że Wy macie rację a ja nie mam to będzie ciężko. Przepychanki tak do siebie maja. Nie jestem zainteresowany. W jakim celu mamy prowadzić dyskusję, którą Pani ocenia jako bezcelową?
    Pozdrawiam!

  • Mat

    WŚ napisał:

    Może lepiej wykorzystać szansę jaka się pojawiła po apelu Pana Krzysztofa i dać sobie szansę. Problem polega tylko na tym czego się chce. Jeśli chodzi o ustalenie, że Wy macie rację a ja nie mam to będzie ciężko.

    ——————————————–
    Pozwólmy to, kto ma rację, a kto nie, oceniać internautom.
    Ważne również jest, żeby uszanować zdanie drugiego człowieka, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy.

  • Mój kolejny komentarz u W.Ś.:
    Gala 11 maja 2014 07:09

    Brzmi to nieźle, tylko proszę nie zwracać się do mnie per „Wy”. Mam własną opinię, która niekoniecznie zgadza się z opiniami użytkowników blogu Jerzego Konikowskiego i Zbyszka Nagrockiego. Łatwo nie będzie, bo jeśli chodzi o Akademię Szachową, argumenty Jerzego Konikowskiego mnie przekonują, choć w tym nie siedzę. Miałam też w domu trenera szachowego (Janusza Śledziewskiego) i wiem, na czym polegają treningi szachowe. Wiem też co nieco na temat organizacji turniejów szachowych dzięki pisaniu biuletynów z turniejów w Polanicy i we Wrocławiu. To tyle dla tych, ktorzy będą próbowali dyskredytować moje zdanie, co już bywało.

    Ale do rzeczy. Akademia Szachowa jest dziwnym wytworem o dumnej nazwie. Ta instytucja nie wychowała żadnego szachisty, bo nie jest to jej celem, gdyż trafiają do niej najlepsi juniorzy, czyli tacy, których ktoś już czegoś nauczył. Pisał o tym Jerzy Konikowski, pisał też o tym Mateusz Bartel. Jerzy Konikowski od kilkunastu lat próbuje przekonać trenerów Akademii do internetu jako pomocy w treningu. Dostało mu się za ten „niecny” pomysł, ale czas pokazał, że miał rację. Kontakt przez internet dorównuje kontaktowi bezpośredniemu, szczególnie jeśli chodzi o szachy. Przekonałam się o tym, gdy kilka lat temu poprosiłam przez Skype’a Jacka Bednarskiego o wyjaśnienie mi pewnego wariantu szachowego. Odebrałam to tak samo, jak swego czasu bezpośrednio przy jego słynnym stoliku szachowym od Fidela Castro. Odległość nie miała tu najmniejszego znaczenia, nawet razem paliliśmy papierosy.

  • Ostatni fragment mojej „dyskusji” z Waldemarem Świciem:

    Waldemar Świć 11 maja 2014 15:40

    Zwracanie się do mnie osobiście ale traktowanie moich poglądów jako tożsamych z polityką PZSzach jest codziennością na blogu J.K i stąd taka równie błędna forma.
    Nazwa MASZ jest związana ze sposobem finansowania a niekoniecznie dodania sobie splendoru.
    Tak są tam Mp i vice MP przykładowo.I to jest oczywiste bo jak sobie wyobrazić taką Akademię, która uczy od podstaw. Przecież to nie jest zadaniem takich, nazwijmy to szkół. Zadaniem MASZ jest odpowiednie ukierunkowanie rozwoju młodych zdolnych ludzi. Nie ma finansów aby mieć opiekę całoroczną nad adeptami. Nawet w ZSRR w czasach istnienia szkoły Botwinnika nie było takich możliwości.
    Przekazujemy wiedzę o tym czego i jak należy się uczyć ,zalecenia i ćwiczenia do wykonania. Adepci dostają dofinansowanie do turniejów i treningów z wybranymi przez siebie trenerami.
    Co można zrobić więcej?
    Proszę poczytać wpisy na moim blogu dotyczące MASZ.
    Uprzedzenia , które od lat ciągną się za MASZ biorą się głównie ze złego nastawienia na „nie” oraz braku informacji.
    przypomnę, że J.K latami zarzucał, że nie uczymy debiutów a po jednym wpisie na moim blogu zmienił taktykę bo okazało się, ze nie jest to prawdą. Teraz podobno niszczymy młodych ludzi itd. W takiej atmosferze nie można rozmawiać.W przypadku argumentów J.K i M.Bartla można powiedzieć, ze są także z „zewnątrz” W tym sensie, że oglądam partie tych najzdolniejszych, rozmawiam z nimi na konsultacjach i wiem mnie więcej jaki jest ich poziom wiedzy. Nie chce powiedzieć, że Ci co wygrali mieli szczęście i był to przypadek ale w młodszych grupach wiekowych często decydują cechy czysto wolicjonalne.
    W trakcie spotkań i analiz często okazuje się, że poziom wiedzy nawet tych najlepszych jest bardzo niski. I wtedy wskazujemy co i jak trzeba robić aby pójść do przodu. To skomplikowany proces, trudny do krótkiego opisania. Są i tutaj wyjątki.
    Tak się to widzi „z bliska”. Inaczej rzecz wygląda traktowana modelowo z pewnego dystansu.
    O szkoleniu poprzez internet innym razem. Dodam tylko, że bezpośrednich spotkań z Jackiem przy tym słynnym stoliku nie zamieniłbym na żadne spotkanie poprzez Skype!

    Waldemar Świć 12 maja 2014 09:12

    Pani Galu!
    W czasach, gdy J.K proponował nowe formy szkolenia dostęp do internetu miało mniej więcej dwóch juniorów na dziesięciu. Oczywiście były kafejki internetowe ale wszystko to trudno nazwać nowymi formami szkolenia bo ograniczało się wszystko do przesyłania danych. Oczywiście szybciej i taniej. Z tego typu usprawnienia korzystali prawie wszyscy, którzy mieli dostęp do sieci. Później pojawiły się komunikatory typu Skype i to mógłby być przełom ale w skali MASZ tylko w przypadku przykładowo konferencji przez Skype. Jednak byłoby to bardzo trudne do przeprowadzenia . Jak sprawić aby o tej samej porze powiedzmy siedmioro dzieci słuchało wykładu i nikt by się nie rozłączył i był skoncentrowany itd. Czasem nawet „na żywo” nie jest to łatwe. Nie wiadomo także jak rozliczyć takie zajęcia. Mając na oku wszystkich uczestników mamy więcej o nich informacji. Są wyrwani z codziennej rutyny w domu i szkole i intensywnie zajmują się szachami i sportem. Inaczej niż stacjonarnie nie da się tego zrobić.Być może u ludzi dorosłych kontakt przez internet może dawać poczucie, że dorównuje on kontaktowi bezpośredniemu. Moje doświadczenia są inne . Kontakt bezpośredni jest znacznie bardziej intensywny i bardziej owocny. Sprawdziłem to w ciągu kilku ładnych lat porozumiewania się z juniorami tą drogą. Oczywiście zadania, materiały krążą ta drogą szybciej i praca jest przez to efektywniejsza. Poza tym wszystkim są jeszcze uwarunkowania na, które ani kierownictwo MASZ ani PZSzach nie maja wpływu.

    Gala 13 maja 2014 23:10

    Wydaje mi się, że zadaniem Akademii jest wyselekcjonowanie tych najlepszych. Przy ograniczonych środkach finansowych nie można kierować się przysłowiem „na bezrybiu i rak rybą”. To powinni być wybrańcy, którzy już reprezentują pewien ustalony poziom i wymagają ostatecznych szlifów. Tak było z Darkiem Świerczem – otrzymał dużą pomoc w pogłębianiu wiedzy. Zapraszanie dzieci na zloty Akademii mija się z celem, one mogą uczyć się w domu. Chyba że mamy do czynienia z rzeczywiście genialnym i rokującym duże nadzieje siedmiolatkiem.

    Nigdzie nie wyczytałam, że pisano o konferencyjnych zlotach adeptów MASZ poprzez internet. Raczej chodzi o indywidualne treningi i takie wymagają mniejszych nakładów finansowych, niż bezpośredni kontakt. A przy indywidualnym treningu bezpośredni kontakt nie odgrywa większej roli. Obserwowałam to wielokrotnie podczas treningów ze swoimi uczniami Aleksandra Wojtkiewicza i Jaana Ehlvesta.

    Może bezpośredni kontakt jest potrzebny przed rozgrywkami drużynowymi w celu nawiązania bliższych kontaktów między członkami drużyny, ale nie zapominajmy, że szachy są sportem indywidualnym. I raczej udział w tych samych turniejach zbliża ludzi, a nie wspólne przebywanie na szkoleniu, gdzie większość prawdopodobnie nudzi się. Chyba że takie zjazdy są pretekstem do hotelowych rozrób.

    Waldemar Świć14 maja 2014 03:02

    Pani Galu!
    Ależ to są wybrańcy! Po prostu nie mamy innych. Wydaje się, ze MP lub vice MP to przynajmniej sygnał aby zwrócić uwagę na adepta. Taką pomoc jak Darek otrzymują nieliczni , gdy uzyskają odpowiednie rezultaty sportowe.
    Nie zna Pani polskich realiów, które my poznajemy w rozmowach z dziećmi w czasie trwania MASZ. Można całą księgę napisać o tym. Niektóre z dzieci nie mogą się uczyć w domu, część pokazuje spore zdolności praktyczne ale nie wie czego i jak się uczyć.
    Trzeba je ukierunkować.
    O konferencjach nie pisano ale to byłoby i oszczędniej i bez dojazdów itd. Tyle, że nie da się tego przeprowadzić.
    Proszę jeszcze o wskazówkę jak to rozliczyć bo wprawdzie fikcja jest daleko rozwiniętym sposobem funkcjonowania w Polsce
    ale nie można chyba jej zalecić oficjalnie. Pewne ogólne tematy należy omówić grupowo . Jak już wspomniałem mam kilka lat doświadczeń w indywidualnych zajęciach na żywo i poprzez internet i jestem innego zdania niż Pani.
    Nie zauważyłem aby dzieci nudziły się na zajęciach. Czasem bywają zmęczone co daje o sobie znać tuż przed końcem sesji. Program jest intensywny i taki ma być. Żadnych rozrób w ciągu wielu lat funkcjonowania MASZ nie zanotowano.

    Gala14 maja 2014 06:33

    Może rozrób nie zanotowano przy spotkaniach MASZ, ale są dowody i świadkowie aktywności JUNIORÓW podczas turniejów. Te fakty zostały zamiecione pod dywan. I juniorzy nie byli sami, byłi pod opieką dorosłych trenerów. Gdyby Pan chciał zobaczyć te dowody, to służę zdjęciami.

    Każdy ma własny styl i sposób prowadzenia treningu, ja nie mam żadnego, bo nikogo nie trenuję. Obserwuję życie szachowe, czytam polemiki i wyciągam wnioski.

    Rozliczenie kontaktów internetowych jest bardzo proste – każdy komunikator pokazuje czas trwania kontaktu.

    Mogę też podpowiedzieć, jak znaleźć pieniądze na te kontakty. Kadra seniorów składa się wyłącznie z zawodowców. Zawodowcom należy płacić za pracę, czyli w tym przypadku za udział w drużynowych rozgrywkach (olimpiada, ME, spotkanie towarzyskie z Ukrainą). Nie rrozumiem, dlaczego kadrowicze otrzymują stypendia. Pisałam już o tym, a tu jeszcze raz powtórzę. Gata Kamsky nie otrzymał od Amerykańskiej Federacji Szachowej ani centa na mecz o mistrzostwo świata z Topałowem. Musiał znaleźć sobie sponsora. To samo powinno dotyczyć wszystkich szachowych profesjonalistów – niech sobie znajdą sponsorów, jeśli nie potrafią zarobić na szachach i nie potrafią zająć się czymś bardziej dochodowym. Polski Związek Szachowy powinien sponsorować tzw. „nadzieje”. Uważam, że PZSzach powinien przede wszystkim popularyzować szachy, a nie być głównym źródłem utrzymania tzw. profesjonalistów. I kuriozalne w skali światowej są stypendia solwerowców.

    Waldemar Świć 14 maja 2014 07:12

    Pani Galu!
    Nie trzyma się Pani tematu. Odpowiadałem na pytania dotyczące MASZ bo to znam dobrze. Znamienny jest ten tryb „może”. Niech Pani spróbuje rozliczyć w Polsce zajęcia prowadzone w taki sposób. Życzę powodzenia!
    Może Pani opublikować zdjęcia na swoim blogu. Nie przypominam sobie aby juniorzy będący pod moją opieką wystąpili w takich epizodach. Wielokrotnie pisałem, że zajmuję się sprawami trenerskimi , szczególnie dotyczącymi MASZ.. Sam nie byłem świadkiem wspomnianych przez Panią wydarzeń . Jak zatem mam reagować? Powiedzieć, że słyszałem, że ktoś widział itd.
    Nie bardzo rozumiem, dlaczego mam się wypowiadać w sprawie finansowania kadry seniorów. To nie moja działka . Tak jak organizacja turniejów. Nie znam też wystarczającej ilości faktów aby polemizować na wiele innych tematów dotyczących PZSzach. Wolę nie zmyślać bo tylko to pozostaje w takiej sytuacji.
    Jak widzę, gdy kończą się argumenty dotyczące MASZ szuka Pani czegokolwiek aby co wykazać?
    Obraziłem panią pisząc przez Wy bo Pani sama się wypowiada na proponowane tematy?. Ok!
    To czemu ja, piszący to prywatnie, choć współpracujący z PZSzach mam robić przymusowo za rzecznika ?
    I odpowiadać na pytania nie znając faktów , uwarunkowań? Będąc przy tym krętaczem, Pinokiem i pikusiem ( małym zresztą) Dla mnie to ciężkie brzemię ( szczególnie ten pikuś) i w tym duchu nie zamierzam dalej „polemizować”.
    Z poważaniem.

    Waldemar Świć 14 maja 2014 07:19

    Jest kilka blogów specjalizujących się w sensacji i skandalach a akurat mój do takich nie należy.

    Gala 14 maja 2014 07:50

    Ma Pan rację, wykonuje Pan swoją pracę, a reszta – co mnie to obchodzi. Niech dalej znikają kluby szachowe, dalej zmniejsza się liczba medali zdobywanych przez dzieci i dalej zwiększa się liczba wegetujących polskich arcymisiów.
    Przyjemnie się dyskutowało, Życzę sukcesów! Znikam.

    Waldemar Świć 14 maja 2014 08:54

    Żegnam!

    Anonimowy 14 maja 2014 11:38

    Panie Waldemarze, słusznie Pan pożegnał Panią Galę na tym forum. Jest ona obywatelką USA, natomiast Pan J.K. jest obywatelem Niemiec. Niech Pani Gala doradza zawodnikom z federacji USA, a Pan J.K. zawodnikom z federacji niemieckiej. U nich przecież wszystko funkcjonuje idealnie. Proszę nie zaśmiecać tego forum wypowiedziami osób reprezentujących zagraniczne federacje szachowe, którzy jak widać źle życzą Polsce. Pozdrawiam

    Waldemar Świć 14 maja 2014 12:11

    Niezależnie od tych ciekawych uwag nie bardzo wiem dlaczego mam odpowiadać za wszystkie „winy” PZSzach-u .
    Owszem , obchodzi mnie to czy juniorzy bankietują czy nie ale nie mam żadnych dowodów . Mam się posługiwać plotką?. Czemu tych zdjęć nie publikują J.K czy Z.N? . Mogę starać się wykonywać swoją pracę . Zresztą kiedy piszę o MASZ to też jest źle. Okazuje się, ze nie znam się na tym. Ludzie, którzy nigdy niczego nie zrobili jako zawodnicy i trenerzy wiedzą lepiej. O szachach, psychologii i w ogóle o wszystkim
    czego by nie wymienić. Taki jednostronny obraz szachów według nich jest obiektywny. Zapewne poprawia też wizerunek szachów w Polsce…

  • Krystian

    Waldemar Świć 14 maja 2014 07:19

    Jest kilka blogów specjalizujących się w sensacji i skandalach a akurat mój do takich nie należy.

    //////////////////////////////////////////////////

    Blog WŚ specjalizuje się w chamskich atakach na KK i JK i w tym celu został przez niego założony. Dobrze, że Gala zakończyła tą jałową dyskusję z WŚ, którą on zawsze sprowadza do oplucia KK i JK. WŚ nie może pogodzić się z faktem, że nigdy nie osiągnie tego, co JK w życiu szachowym, zawodowym i osobistym.

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lis
    7
    czw.
    2024
    całodniowy ME Petrovac
    ME Petrovac
    lis 7 – lis 20 całodniowy
    W dniach 7-20.11.2024 w Petrovac (Czarnogóra) odbywają się Indywidualne Mistrzostwa Europy. Polskę reprezentują m.in. Mateusz Bartel, Kacper Piorun, Szymon Gumularz oraz Monika Soćko, Alicja Śliwicka, Aleksandra Malcewska itd. wyniki strona turnieju komunikat Źródło Transmisja na ChessBase[...]
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: