Często dochodzą do mnie głosy, że w Polsce pewne osoby rozpowszechniają teorię o faworyzowaniu przeze mnie w pracy trenerskiej debiutów i odstawianie pozostałych części gry szachów na dalszy plan.
To jest oczywiście nie zgodne z prawdą. Zawsze kierowałem się wskazówkami wielkich autorytetów szachowych, np.
Anatoli Karpow – mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
Tak samo głosiłem, że wszystkie stadia są ważne, ale debiut jest fundamentem partii. W szkoleniu z otwarciami i opracowywaniem repertuaru debiutowego polecałem pracę z całymi partiami, aby poznać dokładnie fazy przejściowe z debiutu do gry środkowej i końcówki. Dzięki temu można ćwiczyć strategię i taktykę szachów!
W czasopiśmie Szachy-Chess (75/76 2002) ukazał się kilkustronnicowy tekst „Gorzka Prawda” w formie wywiadu, w którym przedstawiłem różne problemy polskich szachów. Także podzieliłem się moimi doświadczeniami z trzykrotnego uczestnictwa w sesjach Młodzieżowej Akademii Szachowej w okresie 1999-2000.
Na pierwszej sesji w Zakopanem w 1999 roku stwierdziłem pewien problem: słabą znajomość przez trenerów naszej literatury fachowej. Ogólnie nie znano nowości książkowych w zakresie szachów i nikt nie wiedział, że w miesięczniku „Szachista” regulanie publikuję artykuły o strategii szachów. Jednemu szkoleniowcowi wysłałem po przyjeździe do Dortmundu kopie tych tekstów.
Zauważyłem, że trenerzy Akademii mają dużą słabość do książek w języku rosyjskim, szczególnie do serii „Biblioteczka szachisty”. Trudno było się temu dziwić, ponieważ tam są gotowe materiały szkoleniowe.
W tym oczywiście nie widzę nic złego, ale niektórzy szkoleniowcy zalecali studiowanie literatury fachowej po rosyjsku, mimo że nasza młodzież tego języka nie zna. Jeden z czołowych juniorów otrzymał zadanie przestudiowania partii Fischera z tzw. „czarnej serii”. Trener nie miał pojęcia, że partie Fischera ukazały się po polsku w 1990 roku w wydawnictwie „Caissa”.
Miałem takie wrażenie, że trenerzy nie zdawali sobie sprawę z istoty studiowania przez swych podopiecznych książek w obcych językach. Przecież żadnych korzyści szkoleniowych nie przyniesie praca z materiałami, których treści się nie rozumie.
Oczywiście literatura szachowa w języku polskim jest jeszcze bardzo skromna. Winni temu są m.in. trenerzy Młodzieżowej Akademii Szachowej, którzy nie publikują swych prac i nie dzielą się z innymi swymi doświadczeniami z zakresie szkolenia.
Przypominam, że sam opublikowałem w pismach „Magazyn Szachista i „Panorama Szachowa” wiele różnych ważnych tekstów w zakresie teorii debiutów, strategii i taktyki szachów oraz końcówek. W cyklach „Zapiski trenera” (Szachista i Magazyn Szachista) oraz „Z notatnika trenera” (Panorama Szachowa) pisałem o różnych ogólnych problemach szkoleniowych z punktu widzenia doświadczonego szkoleniowca. Sporo tych materiałów wykorzystałem w publikacjach książkowych, które ukazały się w wydawnictwach „Penelopa” oraz „RM”.
A co robią w tym zakresie trenerzy Młodzieżowej Akademii Szachowej Polskiego Związku Szachowego? Właściwie niewiele, choć ostatnio stał się bardzo aktywny na swoim blogu pewien trener MASZ, który swoje frustracje życiowe „leczy” prostackimi atakami na tych, którzy mają większe osiągnięcia od niego.
Mamy demokrację, więc oczywiście ma do tego prawo. Ale komu tym działaniem szkodzi? Atakowanym z pewnością nie. Tylko sobie, ponieważ w ten sposób reklamuje poziom swojej kultury osobistej!
Z pewnością ośmiesza tym ogólny wizerunek polskich szachów. Nasza dyscyplina uważana jest za coś szlachetnego i szachiści są kojarzeni z ludźmi reprezentującymi odpowiedni poziom intelektualny. A tu taki wyjątek!
Zwracam uwagę na to, że ten trener w ramach zajęć w MASZ ma kontakty z dziećmi i młodzieżą. Czy może być dla nich pozytywnym przykładem? Czy nasze talenty – czytając te pełne agresji teksty – będą miały odpowiednie wzorce do naśladowania?
To muszą już ocenić władze Polskiego Związku Szachowego. Im szybciej tym lepiej. Późna reakcja może spowodować duże straty wizerunkowe dla naszych szachów!
Dla przypomnienia: link.
Kiedyś Ryszard Bernard publikował ciekawe materiały szkoleniowe w Szachiście. To było ze 20 lat temu. Na końcu było zawsze kilka zadań do rozwiązania.
Autor tego blogu wspomniał o dezinformacji polegającej na przypisywaniu mu wyłącznie nastawienia na debiuty. Przecież na tym blogu wielokrotnie zwracano uwagę na konieczność szlifowania wszystkich faz gry, i nie pomijania żadnej z nich. To że podkreślano wagę otwarć szachowych, to nie robiono tego na zasadzie „uczcie się debiutów i niczego więcej”, lecz przedstawiano ich znaczenie w pewnym aspekcie szkolenia szachowego. Zarówno seniorów jak i juniorów.
Dla przypomnienia w skrócie i po sparafrazowaniu – nie można zaczynać nauki biegania na bieżni, od nauki przebiegania przez metę. Trzeba omówić wszystkie fazy biegu, i rozpocząć od tego od czego zaczyna się bieg, czyli od prawidłowego startu. W międzyczasie trening biegu „środkowego” i końcowego przebiegania przez linię mety, tak aby zawodnik miał ogląd biegu jako całości.
Potem trener zleca zawodnikowi samodzielny trening wytrzymałości i kondycji, sprawdza jego umiejętności w biegu środkowym i w przebieganiu przez metę, ale ponieważ kluczową rzeczą jest szybka reakcja na wystrzał pistoletu startowego i zdobycie przez to przewagi już na starcie, więc trener intensywnie pracuje nad tym zagadnieniem z zawodnikiem, starając się poprzez różne ćwiczenia wyrobić w nim szybszy refleks.