Wszyscy z dużym napięciem czekaliśmy na końcowe pojedynki Radosława Wojtaszka w Memoriale Gaszimowa. Jeszcze ewentualna wygrana w ostatniej rundzie z Mamedowem gwarantowała naszemu arcymistrzowi wysoką pozycję.
Niestety Wojtaszek rozczarował nas całkowicie bezbarwną grą i porażka zepchnęła go na 5 miejsce.
Załączam interesujące oceny Internautów dotyczące stylu gry najlepszego polskiego szachisty:
A mnie się wydaje że nie o żadne warianty tu chodzi, po prostu Radek nie ma instynktu szachowego zabójcy, agresji i chęci podjęcia ryzyka. Trochę bojaźliwie woli utrzymać „wróbla w garści” niźli zaryzykować grę o wszystko, być może to kwestia spokojnego charakteru, nie każdy potrafi być killerem. Niestety takie pokojowe usposobienie w kazdym sporcie rzutuje na wyniki.
Krzysztof Kledzik
29 kwietnia 2014 o godz. 10:39
Tomasz71, to jest dobra charakterystyka usposobienia i postawy Radka.
Marcin
29 kwietnia 2014 o godz. 15:33
Jako junior Wojtaszek grywał ostrzej i potrafił wygrywać np takie piękne partie. Nie wiem co się stało, że teraz grywa takie „suchary”.
Krzysztof Kledzik
29 kwietnia 2014 o godz. 15:42
Może miał na to wpływ charakter pracy u Ananda. Zamiast ostrej gry, nastawienie się na grę zachowawczą, takie „zamurowanie się”, ustawienie pasywnej twierdzy w celu utrzymania szachowego status quo. Kiedyś już pisałem o tym, że gdyby Radek pracował dla pretendentów, to by wyrobił w sobie nawyk nastawienia się na ostre, agresynwne szachy. Natomiast Anandowi nie zależało na ostrej grze lecz zachowawczej, więc Radek przyzwyczaił się też do takiego zachowawczego „suwania drewna”.
Niestety chyba znowu powtarza się scenariusz 50% punktów w grupie B. Z takimi szachami jakie gra Radek, to może być pierwszym szachistą w Polsce, ale o wejściu do solidnego zaplecza czołówki światowej to nie ma co marzyć.
Z takimi szachami Radek nigdzie nie zajedzie poza krajowe openy. No może czasami wyrwie jakiś punkt komuś silniejszemu. Ale to i tak są przypadkowe zwycięstwa. Z tym co Radek prezentuje przy szachownicy to niech nie myśli o zbliżeniu się do czołówki światowej. Wojtaszek prawdopodobnie jest lepszym analitykiem niż szachistą praktycznym.
W komentarzu do wcześniejszej partii, Krzysztof Jopek powrócił do wątku problemów psychologicznych Radka.
Proponuję, żeby Wojtaszek skorzystał z pomocy psychologicznej speca Krzysztofa Jopka. Wakdemar Świć natomiast nauczy Radka agresji i będziemy mieli wreszcie arcymistrza światowej klasy.
Za taki typ agresji Radek prawdopodobnie zostałby usunięty z turnieju. Ale pomysł generalnie jest dobry. Trzeba tylko pomyśleć, jak tą agresję i nienawiść do przeciwnika przelać nie na papier (przepraszam, na internet), lecz na ruchy bierek szachowych.
Na stronie Pzszach nie ma jeszcze komentarza dotyczącego występu Radka. Może nie wiedzą, co napisać.
Nie wiedzą i nie chcą. Szkoda że Radek nie jest w stanie podjąć walki na światowym poziomie. Co z tego że jest najlepszy w kraju? Naczelny kadrowicz powinien toczyć równe walki z asami z innych krajów, na poziomie odpowiednim dla jego rankingu. Przykro patrzeć, że jedyne co Radek może osiągnąć, to kolejne „50% punktów w grupie B”. Obym się mylił, ale prawdopodobnie to już koniec marzeń o wielkich szachach w wykonaniu Wojtaszka. Tzn. marzyć można, ale fakty są nieubłagane. W zawodowych szachach nie liczą się fantasmagorie, lecz dobre wyniki.
Nie wiem, czy JWC mógłby pomóc Radkowi. Podczas jednego z meczów z Karpowem, Wiktor Korcznoj korzystał z pomocy joginów. Jednak Karpow był lepiej przygotowany w debiutach i wygrał mecz. Gdy Karpow analizował debiuty, Korcznoj ćwiczył m.in. pozycję świecy
http://3.bp.blogspot.com/-HLTf5tgVPgU/UQVzBNqgeGI/AAAAAAAABKE/CmdCnYX2r-U/s1600/antiajedrez+05+Korchnoi+y+yoga.jpg.
W decydującej partii Korcznoj wpadł w kłopoty już w debiucie i nie miał szans na obronę.
Jak widać, pozycja świecy, szapagatu tudzież innych fikołków nie pomogła ani Korcznojowi, ani trenerom znad Wisły. Szpagaty czy balety są ciekawym urozmaiceniem przesiadywania przy szachownicy, ale nie zastąpią solidnego treningu szachowego, ani tym bardziej przygotowania debiutowego na przeciwnika. Nie mówiąc o staniu na głowie, bo widać że ta nienaturalna pozycja rzutuje na nienaturalne zachowanie się niewprawnych joginów. Zresztą Zbigniew Nagrocki uprzedza na swoim blogu, że po staniu na głowie, tak może zostać na całe życie. Dlatego ja nigdy nie stoję na głowie, bo chciałbym zachować resztki normalności, o ile takie jeszcze posiadam 😉
Ponieważ nasz trener MASz upiększa wspaniałymi rycinami swoje wpisy, jakże głębokie w treści humanistyczne, zatem i ja może tu dodam jakiś element ozdobnikowy. Tym razem filmowy, będący ilustracją do komentarza Krystiana o trenowaniu agresji w szachach. Od 10:01 do 12:31 minuty odcinka Kiepskich pt. „Tożsamość Mariana”
http://www.ipla.tv/Swiat-wedlug-kiepskich-odcinek-138/vod-24070
mamy scenę treningu silnej i agresywnej osobowości. Tutaj do ściągnięcia i obejrzenia pliki flv:
http://ripla.ax.lt/?url=4070
Dobre!
🙂
Taki sposób treningu agresji działa aż za dobrze, co widać na kolejnej scenie, rozgrywającej się pod „publiczną prywatną toaletą”. Obawiam się że szachiści odpowiednio zmotywowani przez swojego trenera, przyodziani w skóry i łańcuchy, mogą ostro zareagować na polecenia sędziego na turniejach szachowych, rozwalając szachownice i zegary, krzycząc tak jak Paździoch: „Zabierać to stąd, p… g…! , […] i wetknę w ryj, w ryj, w ryj!”.