W dniach 25 marzec – 2 kwiecień 2014 odbyły się w Warszawie mistrzostwa Polski.
Nowy mistrz Polski na rok 2014 nazywa się Radosław Wojtaszek. Był faworytem i nie zawiódł swoich fanów. Drugie miejsce zajął Grzegorz Gajewski, natomiast brązowy medal wywalczył najmłodszy uczestnik turnieju Jan Krzysztof Duda.
Gra 16-letniego Dudy wywarła na mnie największe wrażenie. Gra aktywne szachy, często na granicy ryzyka, ale w tak młodym wieku jest to prawidłowa droga. Szkoda, że Jan Krzysztof przegrał dwie ostatnie partie. Miał duże szanse zostać w tym roku mistrzem kraju w kategorii seniorów. Do pełnego szczęścia zabrakło jednak doświadczenia turniejowego. W partii przeciwko Wojtaszkowi wybrał niefortunny wariant i dzisiaj chciał koniecznie wygrać. Nie udało się.
Miejmy nadzieję, że Duda za ten wynik zostanie powołany do kadry olimpijskiej. Jest on jedynym zawodnikiem młodego pokolenia rokującym nasze największe nadzieje!
Dokładne wyniki są na stronie organizatora.
W konkurencji kobiet czołowe miejsca zajęły: Monika Soćko, Jolanta Zawadzka i Klaudia Kulon.
Widzę, że am Krasenkow zagra w IMP. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby trener, który szkolił naszą kadrę i zna słabości debiutowe naszych asów zdobył mistrzostwo kraju.
Jak może grać przeciwko swoim podopiecznym? A gdzie etyka trenerska?
Tym samym padł argument zwolenników teorii „wszystko jest super”, że Krasenkow nie rywalizuje z naszymi kadrowiczami, bo grał tylko jedną partię z Soćką w Norwegii.
Przepraszam, powinno być „z Soćko” (Bartoszem).
Jeżeli aktualny trener szachowej kadry narodowej jednocześnie może rywalizować ze swoimi podopiecznymi, to znajduje się w potencjalnym konflikcie interesów. A jeżeli faktycznie do takiej rywalizacji dojdzie to będzie to rzeczywisty konflikt interesów. Poniżej linki do dyskusji, którą przeprowadziliśmy w styczniu (tam szczegółowo to omówiliśmy):
http://www.blog.konikowski.net/2014/01/05/rilton-cup-2/
http://www.blog.konikowski.net/2014/01/09/paradoksy-szachowe-22/#comments
Dlaczego w IMP nie zagra Kamil Mitoń?
Dla Krasenkowa liczy się tylko kasa.
Krasenkow napisał, że konsultował swoją decyzję z władzami Pzszach i te „z entuzjazmem” przyjęły jego udział w MP!
Czy w takim razie am Krasenkow nie dostrzega tego, że znajduje się w sytuacji konfliktu interesów? Czy nie widzą tego władze PZSzach? A może zarówno am Krasenkow, jaki i PZSzach doskonale widzą jak jest, ale nie stosują zasady unikania konfliktu interesów bo wiedzą, że i tak im nikt nic nie zrobi?
To jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe i wręcz patologiczne. Jak rozumiem, am Krasenkow będzie na serio walczyć przeciwko swoim podopiecznym. Nie podłoży się im, lecz będzie grać na wygraną. Powiedzmy że wygra z kilkoma z nich. Czy po skończeniu mistrzostw i powrocie do sali szkoleniowej PZSzach-u, am Krasenkow zacznie tłumaczyć swoim podopiecznym dlaczego przegrali z nim? Czy pokaże im i wytłumaczy gdzie zrobili błąd i jak go w przyszłości uniknąć? Czy w trakcie szkolenia przygotuje kadrowiczów tak, aby w czasie następnego turnieju nie przegrali z nim lecz wygrali? Czy am Krasenkow w trakcie szkolenia naszych asów przygotuje im warianty przeciwko am Krasenkowowi? Zwracam uwagę Czytelników na powyższe zdanie! Do przemyślenia…
Bardzo dobrze, że p. Kledzik postawił te konkretne pytania bo w ten sposób sygnalizowany przez nas konflikt interesów zostaje wprost unaoczniony. Te socjologiczne abstrakty zostają niejako nasycone konkretną, empiryczną treścią, co z pewnością zachęci Czytelników do własnych przemyśleń.
Warto sprawdzić, jak jest w innych krajach. Oto lista trenerów drużyn z poprzedniej Olimpiady http://results.chessolympiadistanbul.com/tnr77681.aspx?art=32&lan=1&flag=30 Regułą jest, że są to zawodnicy nieaktywni lub znacznie słabsi od swoich podopiecznych. Są 2 wyjątki: Shulman i Krasenkow. Być może dlatego silny zespół amerykański nie zdobył medalu ani na Olimpiadzie, ani na ubiegłorocznych MŚ.
Takie przykłady też są jak najbardziej wartościowe bo można wtedy jeszcze bardziej wniknąć w problem konfliktu interesów na linii trener – zawodnik w szachach, a przede wszystkim dają nam możliwość jeszcze lepszego wglądu w sytuację związaną z am Krasenkowem.
Po 2 rundach prowadzi weteran Tomasz Markowski. Dzisiaj czeka nas emocjonujący pojedynek Wojtaszek-Markowski.
Po 3 rundach w konkurencji mężczyzn prowadzą: Krasenkow, Markowski, Duda i Gajewski po 2.5 pkt.
U pań najlepsze są Soćko i Zawadzka po 3 pkt. Jutro grają ze sobą.
Krasenkow zagra ze swoim podopiecznym. Ciekawe, czy wykorzysta wspólne analizy przeciwko niemu, tak jak trener Kamińskiego.
Tzn. chodzi o użycie analiz zatajonych w trakcie trenowania zawodnika?
Niczego nie można wykluczyć. Walka toczy się o wysokie nagrody. Z drugiej strony, nie wiadomo, czy w ogóle cokolwiek analizowali. W wywiadzie dla Mata Krasenkow nie zdradził, co robią na zgrupowaniach.
O ile dobrze pamiętam, w którymś z numerów MAT-a, am Krasenkow mówił że właściwie nie zajmuje się doborem repertuaru debiutowego swoich podopiecznych. To czym się zajmuje? Doborem końcówek? Jeżeli nie wnika w sprawy debiutowe swoich wychowanków, przeciwko którym gra na turniejach, to w ten sposób zachowuje sobie pewną furtkę bezpieczeństwa, dzięki której może nie ujawniać wariantów przygotowanych na swoich uczniów.
Nie może im wszystkiego ujawnić bo wie, że może to zostać wykorzystane przeciwko niemu (trzeba pamiętać, że gra idzie o pieniądze, punkty i prestiż). Krasenkow musiałby przygotować wariant na Krasenkowa. Byłby to strzał we własną stopę.
I to moim zdaniem jest przejaw patologii filozofii szkolenia pod skrzydłamiPZSzach-u. Am Krasenkow powinien w trakcie szkolenia kadrowiczów dać z siebie 100%, przygotowując ich do pokonania każdego przeciwnika. Ale dając z siebie 100% nie jest w stanie walczyć przeciwko nim, bo znając pewne kruczki, chwyty i metody, powinien je przekazać swoim uczniom, a więc oddać im swój sekretny oręż. Poza tym, czy etyczne jest aby trener rywalizował ze swoimi aktualnymi wychowankami o to samo trofeum w turnieju? Czy np. ja będąc pracownikim uczelni, szkoląc własnych studentów-moich wychowanków w sposobach pozyskiwania funduszy na badania naukowe, granty, itp., jednocześnie mogę konkurować z nimi o otrzymanie takiego grantu? No raczej nie, prawda?
Polska górą! W prestiżowym pojedynku Gajewski rozegrał świetną partię i zasłużenie zwyciężył.
W 4 rundzie Jan Duda pokonał rutynowanego Markowskiego i wraz z Gajewskim dzieli 1-2 miejsce. Jutro liderzy grają ze sobą. Oczekują nas także inne ciekawe pojedynki:
Wojtaszek-Krasenkow
Soćko-Bartel
Tomczak-Swiercz
////////////////////////////
W konkurencji kobiet prowadzi Monika Soćko 4 pkt przed Zawadzką i Kulon po 3 pkt.
Po 5 rundach wśród mężczyzn prowadzą Gajewski i Duda po 4 pkt przed Wojtaszkiem i Heberlą po 3.5 pkt.
W konkurencji kobiet najlepszą jest Monika Soćko 4.5 pkt.
Rosjanin nie ma już szans na wysokie miejsce. Faworytem ciągle jest Wojtaszek.
Trener kadry miał testować naszych zawodników z wiedzy szachowej (debiuty, gra środkowa i końcówki). Okazuje się że jest odwrotnie. Nie zgadzam się z Amatorem. Wszystko zależy od finiszu.
Wojtaszek wygrał z Krasenkowem, ale gra miękko i w gruncie rzeczy bez wyrazu. Trudno powiedzieć, czy Anand go zatrudni.
Duda nadal dobrze gra i bezkompromisowo, czy wytrzyma to zobaczymy, ale powinien być bardzo wysoko.
Soćko nie błyszczy, a jak ma figurę więcej, to nie wystarcza do wygranej. Bartel gra jeszcze gorzej, a Świercz nie istnieje – oto nasza reprezentacja.
Styl Wojtaszka to pasywna gra bez wyrazu. Tak można utrzymać swoje elo albo dla kogoś tytuł mistrza świata, ale to za mało aby przebić się do zaplecza czołówki światowej. Oraz za mało jak na analizy dla osoby chcącej wywalczyć tytuł mistrza świata. Tam potrzebna jest aktywna gra na wygraną, i analizy nastawione na taką formę walki. Nie zdziwię się, gdy Anand zmieni skład swojej ekipy analityków na jakiś inny.
Znakomicie gra Jan Krzysztof Duda, który dzisiaj pokonał Heberlę i z 5 punktami prowadzi w mistrzostwach. Jutro spotka się z Jackiem Tomczakiem.
Na dalszych miejscach znajdują się Gajewski 4.5, Wojtaszek, Markowski i Tomczak po 4 pkt.
W konkurencji kobiet prowadzi Soćko 5 pkt przed Zawadzką i Kulon po 4.5 pkt.
Kto jest trenerem JKD?
Po 7 rundzie dalej prowadzi nadal Jan Krzystof Duda z 6 punktami, który dzisiaj pokonał Jacka Tomczaka Jutro oczekuje nas pojedynek Duda-Wojtaszek.
Na drugim miejscu jest Gajewski 5.5 pkt.
W konkurencji kobiet prowadzą Monika Soćko i Jolanta Zawadzka po po 5.5 pkt.
JKD ma wszelkie zadatki na ożywienie polskich szachów, pod warunkiem że chłopaka nie zmarnują. Wojtaszek chyba już nie da rady zbliżyć się do czołówki światowej. D.Świercz to ofiara medialnego zadęcia PZSzachu.
Ktoś rozdmuchał wrzawę wokół niego, ktoś dostał nagrodę Hetmana za propagandowe artykuły o rzekomym drugim Fischerze, i na tym się skończyło. Prawdopodobnie po zakończeniu studiów Świercz dobije poziomem do rankingu 2650 i na tym pozostanie.
JKD ma szansę głębokiej nauki http://wiadomosci.chessbrains.pl/2014/03/31/anand-w-warszawie/
„Janek przypomina wszystkim Vishiego z czasów, kiedy on miał 16 lat”
Czyli teraz będziemy mieli polskiego Ananda. Mieliśmy już polskiego Kasparowa i taka reklama wcale mu nie pomogła.
Udany kawał na 1 kwietnia czyli prima aprilis.
Darek Świercz był aktorem medialnego „performance-u” PZSZachu. Wymyślano jakieś niestworzone historie, po czym skończyło się na deklaracjach, czyli jak to w Polsce jest, cała para poszła w gwizdek.
Mam nadzieję że oficjele związkowi nie przygotowują jakiegoś kolejnej porażki dziennikarskiej w stylu że mamy drugiego Carlsena, Fischera czy Kasparowa (w Newsweek-u napisano iż „Na drodze może mu [Świerczowi] stanąć genialny 22-latek z Norwegii Magnus Carlsen”. sic! Żenada.), lecz skupiają się przede wszystkim na nie zmarnowaniu kariery Jasia, a pod drugie, na prawidłowym jej ustawieniu i zadbaniu aby JKD stał się wiodącą postacią w Polskich szachach z szansami na zbliżenie się do czołówki światowej.
No chyba że JKD sam albo za namową, zaprzepaści swoją karierę (taką z prawdziwego zdarzenia) poprzez pójście na studia i rzucenie w kąt solidnego treningu szachowego. Patrząc na to co się dzieje w szachach juniorskich, to niestety jest 99% prawdopodobieństwo że tak zrobi. Tylko że w PZSzach-u ani wśród szkoleniowców nikt nie zapłacze po tym…
@Krzysztof: Istotnie, z pewnych rzeczy się nie żartuje, jeśli szachy i karierę zawodniczą – traktuje się poważnie.
dzisiaj Duda raczej przegra z Wojtaszkiem po ostrej partii. JKD gra ciekawe agresywne szachy i z pewnoscia kiedys to zaprocentuje. W tych mistrzostwach ma spore szanse na medal, kwestia czy wytrzyma presje psychiczna.
Stan przed ostatnią wygląda tak:
1-3 Duda, Wojtaszek i Gajewski po 6 pkt.
U kobiet prowadzi M.Soćko 6.5 pkt.
Jutro czekają nas ciekawe pojedynki. Runda zaczyna się o 9.00.
czyzby JKD pokpil dzisiaj partie w niedoczasie?
Brawo, Radek. Nareszcie Wojtaszek wygrał MP. Nie pojechał z Anandem na turniej pretendentów, tylko pracował na siebie i ta praca została nagrodzona. Martwi wynik Darka. Widać, że nie da się jednocześnie studiować i grać na poważnie w szachy. JKD pokazał dobrą grę i zasłużył na grę w drużynie olimpijskiej.
Całe szczęście że Radek nie dołączył teraz do Ananda. Ta praca była dla niego szkodliwa, bo zaprzepaścił przez to swój rozwój. Może teraz jakoś odbuduje swoją pozycję, choć wątpię w to, bo zmarnował sporo lat na na pracę nie dla siebie.
Obecnie poradził sobie z JKDudą dzięki pewnej dozie rutyny.
Tak jak pisałem poprzednio, Darek był aktorem spektaklu PZSZach-u. Uczyniono z niego celebrytę, po czym okazało się że nikt nie potrafił pokierować jego rozwojem szachowym. No bo trudno traktować studia jako trening szachisty-zawodowca, prawda? Ale decyzja Darka o porzuceniu szachów wpisuje się w ogólną politykę zniechęcania juniorów do zajęcia się szachami na poważnie. Nikomu tam nie zależy na tworzeniu nowego pokolenia kadrowiczów.
Szkoda mi ostatnich porażek JKD, bo liczyłem na więcej. Ale i tak JKD należą się duże słowa uznania. Mam nadzieję że oficjele z PZSzach-u nie potraktują ostatnich osiągnięć JKD jako zagrożenia dla pozostałych niewiele rokujących kadrowiczów, i nie podetną mu skrzydeł.
Chociaż JKD zdobył brązowy medal w IMP, to dla mnie on właśnie jest prawdziwym zwycięzcą tych mistrzostw. Mimo młodego wieku pokazał, że potrafi skutecznie walczyć i wygrywać z bardziej doświadczonymi i starszymi kolegami. Największymi przegranymi są Mateusz Bartel i Dariusz Świercz. Radosław Wojtaszek jest naszym najsilniejszym zawodnikiem więc słusznie wygrał, co nie jest jakimś wielkim sukcesem zważywszy, że będąc w pierwszej trzydziestce na światowej liście rankingowej, zdobył tyle samo punktów co Grzegorz Gajewski, który nawet nie jest w pierwszej setce.
Zgadzam się w 100% z Mat-em co do oceny występu naszych zawodników.
Dla ścisłości – Wojtaszek jest 31 na liście rankingowej, zatem jest w pierwszej czterdziestce, a nie trzydziestce.
Bohaterem tegorocznych IMP jest niewątpliwie Jan Krzysztof Duda. Przez 7 rund prowadził i gdyby te 2 ostatnie partie nie przegrał pechowo, to kto wie czy Wojtaszek wygrał by ten turniej.
Szkoda że JKD nie wygrał turnieju. Wtedy by zatrząsł całą kadrą narodową.
I szkoda tylko, że MP odbywały się w cieniu konfliktu interesów am Krasenkowa. Jeżeli władze PZSzach przyjęły decyzję o udziale am Krasenkowa w MP „z entuzjazmem”, tak jak wspomniał o tym p. Amator, to czyżby „z entuzjazmem” przyjęły one również ten konflikt interesów? A myślałem, że przynajmniej w polskich szachach znajdę jakąś niszę normalności. Ale niestety, jak patologia w makroskali, to i patologia w mikroskali. Duże przenika małe. Sąsiednie blogi nie podjęły poruszanego przez nas tutaj tematu (nawet polemicznie… „nie musiały”, fakt, ale pamiętam, że na inne wpisy i komentarze reakcje były, a tutaj nic, zero, cisza), tak jakby problem nie istniał albo i istniał; ale wybrano chyba strategię przemilczania całej sprawy. Ciekawe dlaczego?
Polski diament http://eurosport.onet.pl/szachy/jan-krzysztof-duda-15-letni-polski-diament/7sl4q
Raju777, dlaczego sądziłeś że w polskich szachach odnajdziesz niszę normalności? Tu jest Polska… Różnica jest tylko w wyborze rodzaju gry.
Ten podlinkowany artykuł jest optymistyczny. Ale zauważcie, że już nie szafują określeniami którymi ukwiecono D.Świercza. Te Fischery, Kasparowy, oj przejechano się na kreowaniu celebryty. Przy moim 100% poparciu dla JKDudy, uważam że jest on talentem, ale czy rzeczywiście jest „prawdziwym szachowym geniuszem”, jak to napisano w podlinkowanym artykule? Raczej nie. Jest utalentowanym juniorem, może nawet bardzo utalentowanym juniorem, ale zachowałbym ostrożność w nazywaniu go szachowym geniuszem. Ale i tak jestem całym szachowym sercem za JKDudą.
Poczekajmy co stanie się dalej z Jasiem. Dariusza Świercza już zmarnowano. Teraz jest drugi talent na tapecie do odpalenia!
O tym że Darek może zaprzepaścić swoją karierę szachową, ostrzegałem już w 2012 roku we wpisie
http://www.blog.konikowski.net/2012/05/19/polemika-krzysztofa-kledzika-7/
Zacytuję odpowiedni fragment:
_________________________
O Dariuszu Świerczu wiele powiedziano i napisano, ale duży „push” medialny, czyli wywiady, i artykuły w których porównywano go do Kasparowa, Karpowa, Fischera i innych, nie przekłada się na wyniki Darka. Jakieś tam są, ale chyba nie takie jakie powinny być w związku z całą otoczką jaką stworzono wokół niego. Proszę zobaczyć, lata lecą, a 18-letni chłopak słabo progresuje. Nie ma jakiś większych osiągnięć. Jest na dobrej drodze do celu, który osiąga większość juniorów, czyli przepadnięcia gdzieś w tłumie. Może przyrównanie go do Kasparowa i innych, pomogło w przyciągnięciu sponsorów którzy słyszeli o byłym mistrzu świata, a skoro ktoś im podaje na tacy chłopaka przyrównywanego do Garriego, to zwabieni tym dali pieniądze. Dobry marketing robi swoje. Ale gdzie Świercz ma zacząć porządnie grać jak nie na jakimś solidnym turnieju? Gra w nowej warszawskiej świetlicy szachowej to trochę za mało, jak na rozwój utalentowanego juniora, a właściwie już seniora. Chyba już czas aby zostawił tornister w Akademii Szachowej i zaczął poważne występy turniejowe, bo nie chcielibyśmy aby za kilka lat mówiono: „…ach tak, Darek Świercz, był kiedyś taki zdolny junior, szkoda że przestał grać…”.
_________________________
Nie tak dawno próbowano zrobić z Darka celebrytę, porównywano Świercza ( nie mówię już o największych nazwiskach) choćby z Caruaną . A w którym miejscu na szachowym „układzie współrzędnych” obaj panowie znajdują się teraz ? Dobrze powiedziane panie Krzysztofie – marketing marketingiem a grać trzeba.
Marketingowo związek mógł zrobić więcej ale w taki sposób żeby działania promocyjne nie hamowały ale motywowały i napędzały dalsze sukcesy. Dziś informacja żyje bardzo krótko, bez dalszego progresu i kolejnych sukcesów zawodnika nie zbuduje się spójnej strategi marketingowej.
Powiem więcej sponsorzy i filantropi którzy finansują szachy to firmy którym być może pokazano złudny potencjał potęgi i sukcesów.
Marketing to nie tylko sponsoring – to takie działania dzięki którym ktoś kto daje pieniądze ma poczucie iż wyłożone fundusze przynoszą mu korzyści, choćby wizerunkowe, zwiększy się znajmość marki albo produktu a tenże wzrost zainteresowania powinien przełożyć się na wymierne efekty finansowe.
Ktoś kto wyłożył pieniądze w przeświadczeniu że mamy graczy porównywalnych z takimi nazwiskami jak Kasparow,Anand,Fisher czy (polski Carlsen )i uwierzył iż nasze szachy lada dzień wypłyną na szerokie wody. Jednak kiedy wciąż nie przychodzą żadne realne sukcesy i wszystko to wraz ze zwiększonym zainteresowaniem okazuje się jedynie mirażem, może zrazić się na dobre do samej dyscypliny jak i marketingowego potencjału polskich szachów .
Z cyklu „złote myśli Prezesa Delegi”
– Jasiu niesamowicie się rozwinął w ostatnim czasie. W tej chwili jest już zawodnikiem, z którym muszą się liczyć najlepsi na świecie.
Jak widać stara się prześcignąć swego poprzednika w propagandzie sukcesu.
Kurde, Tomek zostaw Dudę w spokoju, bo skończy jak Świercz!
Gdyby w Polsce utworzono Ministerstwo Propagandy, to osoby z PZSZach-u były by niedoścignione w swoich kompetencjach na tym polu. JKDuda rozwinął się tak, że obecnie muszą się z nim liczyć najlepsi w Polsce, choć i tak JKD jeszcze zostało sporo do nauki. Tak z marszu nie pokona Wojtaszka czy Gajewskiego, choć już stanowi dla nich pewne zagrożenie. Prawdopodobnie jeszcze przez długi czas JKD nie będzie zagrożeniem dla nikogo z najlepszych na świecie. No bo dla kogo ma być zagrożeniem? Dla Karjakina, Kramnika, czy nawet Radżabowa? Nie bądźmy śmieszni, panowie z PZSzach-u. Wypowiedź prezesa Delegi jest przykładem przereklamowanego „pi-aaru”, albo po prostu opowiedział o swoich marzeniach. Ale cóż, generalnie cała polityka sportowa Polskiego Związku Szachowego w zakresie szachów światowych jest oparta o przypadkowe zwycięstwa, wyrwane jakimś znaczącym osobom w chwilach ich słabości.