Anatoli Karpow – mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Piotr Kaim napisał w swoim komentarzu: Krótko pisząc, arcymistrz nie namawia nikogo do lekceważenia debiutów. Skrytykował jedynie teorię, wedle której szachista powinien studiować debiuty PRZY JEDNOCZESNYM lekceważeniu końcówek. Jestem żywym dowodem na to, że ta teoria jest chybiona, bo jako junior studiowałem prawie wyłącznie debiuty i dlatego nigdy na serio nie przekroczyłem poziomu 2300.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Osobiście znam wiele przypadków, że szachiści po gruntownym studium fazy debiutowej szybko podnieśli swój poziom szachowy. Być może, że Piotr Kaim pracował w niewłaściwym kierunku. Może miał niedostosowany repertuar debiutowy do swojego stylu gry. Może korzystał z niewłaściwej literatury szachowej. Przyczynę słabego progresu redaktora „MAT-a” mógły ocenić tylko doświadczony trener.
Nigdy nie twierdziłem, że nie należy zajmować się końcówkami. Napisałem przecież wiele książek na ten temat. To tej kwestii zresztą jeszcze wrócę. Twierdziłem natomiast, że szachista z ambicjami sportowymi musi mieć dobrze opracowaną początkową fazę partii. Bez tego nie ma żadnych szans na uzyskiwanie znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej.
Tak traktują ten problem czołowi szachiści świata i o tym była już wielokrotnie mowa na blogu. Nam jeszcze bardzo daleko do tej klasy i to zarówno w konkurencji kobiet, jak i mężczyzn. Ale nieraz jesteśmy świadkami większych niespodzianek i to nas cieszy. Ale chyba nie na tym polega rzecz. Wszyscy szachiści w kraju chcieliby widzieć naszych asów w renomowanych turniejach i to na czołowych miejscach. Podobnie wzrosłaby ranga szachów w Polsce w przypadku włączenia się naszych kadr do walki o mistrzostwo świata!
Ale jesteśmy wszyscy realistami. Takich emocji w najbliższych latach nie oczekujemy. Trening szachisty wymaga kolosalnej pracy i to około 8-10 godzin dziennie. Po grze naszej czołówki i poziomu rozgrywanych przez nich partii nie widać takiego zaangażowania treningowego!
Ale powracam do moich doświadczeń. Opisałem moje początki w wspomnieniach: link.
Dzięki mojemu zdrowemu rozsądkowi nie posłuchałem rad niektórych starszych klubowych kolegów o studiowanie szachów „od tyłu” i rozpocząłem intensywne studia nad otwarciami, czyli początkową fazą partii. Dzięki temu w szybkim tempie doszedłem do ścisłej czołówki Polski juniorów. Potem – jeszcze jako junior – stałem się czołowym szachistą Pomorza w kategorii seniorów.
Na karierę szachisty zawodowego nigdy się nie zdecydowałem. Wybrałem rolę trenera. W pracy szkoleniowej zwracałem uwagę na studiowanie debiutów oraz przygotowanie optymalnego repertuaru debiutowego.
Dla przypomnienia moje najważniejsze sukcesy na tym polu:
1. Pierwsze doświadczenia w treningu Lidii Fentzel: link
2. Punkt szkoleniowy w Częstochowie w latach 1977-1981: link 1 i link 2.
3. Trener kadry 1978-1981. W swojej działalności p0dkreślałem problem uczenia się debiutów na bazie całych partii: link
Największy sukces to brązowy medal wraz z drużyną kobiet na olimpiadzie na Malcie: link
4. Praca z Arkadim Naiditschem 1997: link
5. Współpraca z Radosławem Wojtaszkiem 1999-2003: link
6. W punkcie szkoleniowym w Essen 1983-1998 uczęszczali na moje zajęcia z teorii debiutów m.in. dwaj olimpijczycy: Christopher Lutz oraz Detlev Heinbuch.
7. W latach 2005-2011 byłem trenerem kadry niemieckiej głuchoniemych: link
W wydawnictwie Polskiego Związku Szachowego „Wybrane zagadnienia teorii i praktyki szachowej” (Warszawa 2002) omówiłem temat: Zasady pracy szkoleniowej nad debiutami.
W wieloletniej pracy trenerskiej zwracałem uwagę na wszystkie fazy w partii ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia otwarć oraz przygotowaniem dobrze opracowanego do stylu gry repertuaru debiutowego!
„Trening szachisty wymaga kolosalnej pracy i to około 8-10 godzin dziennie”. Właśnie. O tym wspominali szachiści ze ścisłej czołówki światowej. Natomiast nie można liczyć na wejście do niej, rozpraszając się na działalność poboczną typu redagowanie czasopisma, udzielanie się na forum dyskusyjnym w charakterze rzecznika prasowego związku, wielolotnią pracę analityczną dla innych zawodników, itp. Bycie dziennikarzem, działaczem i analitykiem, to nie to samo co solidny, własny trening. Bez zrozumienia tego nie liczmy na coś więcej niż dorywcze wygrane na przeciętnych turniejach. A właściwie, dlaczego piszę „liczmy”, przecież to nie powinno być skierowane do nas lecz do decydentów i trenerów z PZSzach-u.
No cóż, nasi grają na takim poziomie, na jakim ogólnie są szachy w Polsce. Prawdopodobnie nic się nie zmieni, i dopóki będzie istniał PZSzach w takiej formie w jakiej istnieje i z takim podejściem jakie ma, to nadal maksymalnym pułapem dla naszych asów będzie ranking 2650, i 50-70% punktów w przeciętnych openach.
W szachach istotną rolę odgrywa też talent. A jak to wygląda z Piotrem Kaimem? Nigdy wcześniej nie słyszałem o takim zawodniku.
Gość napisał:
Duda to jedyna nasza nadzieja. Jednak mam poważne obawy, że on skończy tak jak wszyscy juniorzy, czyli pójdzie na studia, po ukończeniu których będzie w stanie grać jedynie w przeciętnych openach. Dziwi mnie to że ludzie związani ze szkoleniem szachowym (nie wspominając o władzach pZSzach-u, których ten problem wogóle nie obchodzi, no bo kasa od ministerstwa i sponsorów jest? Jest. To po co nam jakieś młode, obiecujące narybki w kadrze narodowej.) przechodzą nad tym do porządku dziennego i wcale się nie przejmują że zdolni juniorzy nie kontynuują kariery szachowej. Zresztą czy oni mają w tym jakiś interes? Kształcą juniorów, a czy oni później pójdą do Lidla, Tesco, Biedronki czy na studia, to dla nich to bez znaczenia. I tak dostaną nowych juniorów w swojej „fabryce” i taśma będzie się kręcić nadal.
@szachista: W 1991 roku P. Kaim zagrał z Wa-wie ciekawą partię w symultanie z mistrzem świata G. Kasparowem. Fotografia z rzeczonej gry była ozdobą okładki magazynu Szachista. Czy ma ktoś zapis tej partii?