Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Eugeniusza Iwanowa i przedstawia uczestników II Zjazdu Problemistów (Warszawa 14 lutego 1958 roku)
Siedzą od lewej: Włodzimierz Suchodolski, Saturnin Limbach, K.Rolnik-PZSzach, Henryk Solski, Grzegorz Grzeban (Bagdasarjan), Mieczysław Pfeiffer, S.Pyszniak, Tadeusz Pawłowski, Tadeusz Czarnecki. Stoją od lewej: Edmund Pniak. Franciszek Cieślak, Władysław Rosolak, Jan Rusek, Janusz Śledziewski, Marek Szpakowski, Jan Beszczyński, Bernard Serus (Serwiński), Andrzej Lewandowski, Eugeniusz Iwanow, Leopold Szwedowski, Andrzej Trzęsowski, Waldemar Tura, Czesław Łysiak, W.Tomczyk, L.Dziąg, Gustaw Litwin-Staszewski, Henry Żuk.
Dawniej mieliśmy wielu wybitnych problemistów. Grzeban i Rusinek to była czołówka światowa. Obecnie modny jest solving, polegający na zapamiętywaniu rozwiązań i odtwarzaniu. Problemiści to wybitni twórcy, a solverowcy to kopiści.
Zgadzam się z tym, że mieliśmy kiedyś wspaniałych problemistów. Polska była kiedyś potęgą w tej dziedzinie. Teraz solving jest bardziej popularny, gdyż jest „łatwy w obsłudze” i daje szanse na szybkie zrobienie kariery. Pisalem o tym w serii:
http://www.blog.konikowski.net/2011/08/28/solving-to-tylko-swietna-zabawa/
No cóż, w solvingu trzeba mieć dobrą pamięć i zdolność odtwarzania. Ale solving nie jest twórczy i chyba niczego nie wnosi do rozwoju szachów.