raj777 29 stycznia 2014 o godz. 21:18 napisał w swym komentarzu:
Robert Fischer: „Nie wierzę w psychologię. Wierzę w dobre ruchy.”
///////////////////////////////////
Zawsze z dużą rezerwą odnosiłem się do wszelkich ubocznych zajęć naszej kadry. Uważałem, że powinni zajmować się przede wszystkim uzupełnianiem swej wiedzy szachowej, studiowaniem teorii oraz wprowadzaniem nowych elementów w grze.
Oczywiście nie wszyscy nasi kadrowicze zajmowali się psychologią, filozofią dalekiego wschodu, czy ćwiczeniami jogi. W sumie jednak stan wyszkolenia naszych kadr w odniesieniu choćby do tzw. „krajów demokratycznych” był niewystarczający. Świadczą o tym jakość partii i wyniki w skali międzynarodowej.
Przykład z okresu, kiedy pełniłem stanowisko trenera kadry. W dniach 6-31 stycznia 1979 roku odbył się w Warszawie turniej strefowy. Organizatorem był Polski Związek Szachowy. Otrzymałem dość wcześnie osobowe składy poszczególnych krajów uczestniczących w turnieju: Czechosłowacji, Rumunii, Węgier i Bułgarii.
Na podstawie tych informacji opracowałem dla naszych zawodników w formie pisemnej bazę z partiami przeciwników oraz ogólną ich charakterystykę. Był to materiał pomocniczy, który miał być wykorzystany w pracach przygotowawczych do turnieju.
Polskę reprezentowali nasi najlepsi wówczas zawodnicy: Włodzimierz Schmidt, Adam Kuligowski, Aleksander Sznapik oraz Ryszard Skrobek. Każdy z nich miał do pomocy indywidualnego zawodnika-trenera. Turniej odbył się w dwóch fazach: eliminacje i finał. Niestety do finału zakwalifikował się jedynie Aleksander Sznapik.
Wyniki finału:
1. Ribli (Węgry) 4.5
2. Sax (Węgry) 4
3. Smejkal (Czechosłowacja) 4
4. Gheorghiu (Rumunia) 4
5. Adorjan (Węgry) 4
6. Ghinda (Rumunia) 3
7. Prandstetter (Czechosłowacja) 2.5
8. Sznapik (Polska) 2
Polacy nie byli odpowiednio przygotowani do tej bardzo ważnej imprezy. Niektóre pojedynki przegrywali już w debiucie. Widziałem osobiście trening jednego zawodnika, któremu zawodnik-trener pokazywał jakieś ogólne plany, bez konkretnych wariantów. Taka praca – na tak wysokim szczeblu – jest niewystarczająca, czego skutki były widoczne w partiach.
Nawet nasz najlepszy szachista – znawca debiutów – Włodzimierz Schmidt miał kłopoty z początkową fazą partii. W partii z Ghindą zagrał błędne 10…Gd7?, zamiast polecanego przez teorię i sprawdzonego w praktyce 10…Hc7. Rumun energicznie obalił błędną koncepcję Schmidta. Oto ta partia.
W ostrych debiutach, jak obrona sycylijska, trzeba znać dokładną kolejność posunięć, a nie ogólne plany.
Trenerzy są wygodni i często ograniczają się do pokazywania tylko ogólnych planów gry. Z taką ograniczoną wiedzą trudno jest osiągać dobre wyniki. Na tym blogu wielokrotnie dyskutowaliśmy o tym. Są oczywiście trenerzy, którzy próbują szukać pomocy w psychologii. Niech studiują książki o psychologii, zamiast podręczniki debiutowe np. Szachy: Sport-Psychologia-Filozofia. Autor Łukasz Herman.
Może nie są rozliczani z efektów swojej pracy, więc nie zależy im aby ich podopieczni osiągali znaczące rezultaty.