sty
26

Klęska w Wijk aan Zee to częściowa porażka polskiej polityki sportowej i bardzo przykre niepowodzenie naszego czołowego zawodnika, Radosława Wojtaszka. Wszyscy czekaliśmy z wielką uwagą i nadzieją na jego występ, który właściwie miał dwa cele: 1) zwycięstwo w turnieju B dające Radkowi czasową przepustkę do światowych szachów, a dla nas 2) zweryfikowanie tezy o wpływie współpracy naszego zawodnika z byłym mistrzem świata Anandem. Zakończony turniej obnażył fiasko obu postawionych celów. Pod koniec rozgrywek obawiałem się nawet, że nasz zawodnik osiągnie mniej niż połowę możliwych do uzyskania punktów. Taki rezultat byłby nieomal blamażem, może nie tyle dla sympatycznego Radka, co całej koncepcji sportowej związanej z naszym zawodnikiem. Pomimo kilku zwycięstw, Wojtaszek zajął ostatecznie 6-9 miejsce w tabeli turniejowej, co niestety przekreśliło jego i nasze nadzieje na zakwalifikowanie się w przyszłym roku do turnieju A. Wielka szkoda, bo gra z czołówką światową była by niezwykle ważna i prestiżowa dla Radosława. Obecnie nasz zawodnik wypadł z wielkiej gry, i nie wiadomo kiedy ponownie nadarzy się okazja do powalczenia w turnieju o randze wyższej niż przeciętny open.

Obecnie nadszedł czas dla władz PZSzach-u oraz zatrudnionych tam szkoleniowców na przeanalizowanie przyczyn klęski Radka, wyciągnięcie wniosków z tej gorzkiej lekcji, i zaproponowanie rozwiązań na przyszłość. Myślę że należy gruntownie przemyśleć ewidentnie błędną koncepcję sportową, czyli przygotowany dla Radka feralny zestaw turniejów. Nasz zawodnik osiągnął sukcesy w występach w Bazylei i Zurichu, ale były to mało znaczące turnieje, w których Radosław walczył z przeciętnymi szachistami. Tamte zwycięstwa dały niektórym osobom sygnał do bezkrytycznego aplauzu i owacji na stojąco, ale warto zauważyć, że klasę zawodnika poznaje się podczas gry z równymi sobie przeciwnikami. Turnieje w Bazylei i Zurichu pokazały tylko, że Radek potrafi poradzić sobie ze słabszymi zawodnikami. Ale należy też pamiętać o tym, że gra ze słabszymi nie rozwija szachowo silniejszego zawodnika. Owszem, ważna jest umiejętność skutecznego wygrywania z niżej notowanymi zawodnikami, ale należy zachować umiar w szkoleniu tej umiejętności i nie traktować jej jako priorytetowego zadania.

W zmaganiach w Wijk aan Zee probierzem formy Radosława miała być partia z jego dawnym przeciwnikiem, Baadurem Jobavą. Zapewne pamiętamy, że rozegrany w 2012 roku w Poznaniu mecz już wtedy był światełkiem ostrzegawczym, pokazującym że Radek ma problemy w konfrontacji z równym sobie zawodnikiem grającym żywe, dynamiczne szachy. Niestety historia lubi się powtarzać, czego świadkiem byliśmy podczas zakończonego turnieju w Holandii. Radek nie podołał Gruzinowi. Ta porażka oraz ogólnie słaby rezultat w Wijk aan Zee ukazują dwa problemy Radka, czyli jego pewną słabość szachową oraz źle ustawiony kalendarz występów. Osoby odpowiedzialne za przygotowanie terminarza pozwoliły Radkowi na grę w słabszych openach w Bazylei i Zurichu, zamiast zaproponować mu odpoczynek i solidne przygotowanie się do walki w prestiżowym turnieju w Wijk aan Zee. Ten krok jest dla mnie niezrozumiały, bo nawet każdy kibic szachowy zdaje sobie sprawę z rangi turnieju w Holandii, ważności starannego przygotowania się do niego i znaczenia ewentualnej wygranej w turnieju B. Dlaczego zatem zdecydowano się na wyeksploatowanie Radka w dwóch poprzednich turniejach i potem na wysłanie go, zmęczonego i zziajanego do Holandii? Gdzie priorytety sportowe?

Porażka w prestiżowym turnieju pokazała też klęskę tezy o zbawiennym wpływie współpracy Wojtaszka z Anandem. Niestety analizy meczowe wykonywane dla osób trzecich nie mają dostatecznego przełożenia na bezpośrednią grę Radosława. Okazuje się, że są to dwa różne aspekty szachów, nie związane ze sobą aż tak mocno jak to niektórzy lansowali. W tym miejscu pozwolę sobie na udzielenie odpowiedzi Krzysztofowi Jopkowi, który w komentarzu na blogu W.Świcia (we wpisie pt. „Powtórka z rozrywki?”) napisał: „Intelektualna uczciwość tamtych panów, gdyby takowa istniała, nakazywałaby choćby na chwilę powrócić do tematu pracy naszego lidera Radka Wojtaszka dla Ananda – w tym numerze „Mata” dał odpowiedź, która potwierdza w stu procentach moją tezę z niedawnej polemiki. Ale po co? Lepiej przemilczmy sprawę i dalej jazda z tym koksem…”. Myślę że dla KJ krzepiąca byłaby myśl o naszej uczciwości intelektualnej, zatem spełniając jego pragnienie odpowiem, że we wspomnianym czasopiśmie Radek opowiedział o wpływie współpracy z Anandem, ale zrobił to ze swojego, subiektywnego punktu widzenia. Wypowiedział się o tym w co wierzy. Ale czasami bywa tak, że rzeczywistość nie pokrywa się z wiarą w jakieś sprawy. Na przykład dawniej ludzie wierzyli że Ziemia jest płaska, ale fakty pokazały potem, że jest inaczej. Obecnie takim faktem jest słaby występ naszego zawodnika w Wijk aan Zee, to niestety potwierdza tezę, że praca dla Ananda nie była przydatna w rozwoju szachowym Radka, a przynajmniej jej wpływ na rozwój naszego zawodnika był o wiele za mały i nie adekwatny w stosunku do poniesionych przez niego nakładów czasu, sił i zaangażowania.

Krzysztof Kledzik

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 45

  • amator

    Nie będzie żadnej analizy ani wyciągania wniosków. Przecież nigdy nie było. Pewnie będzie to co zwykle. Wróżka lub Mistrz świata w dawaniu samomatów napisze, że nasi grali dobrze ale pechowe porażki zepchnęły ich na dalsze pozycje. I że zebrali cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. A potem wyślą Radka na jakiś plażowy turniej, żeby odrobił straty w rankingu. Mam nadzieję, że to się jednak nie stanie i moje obawy są nieuzasadnione.

  • Krzysztof Kledzik

    Oj, tak chyba będzie. PZSzach ani nikt z zapracowanych profesjonalistów z tamtejszego biura nigdy nie zamieszczało żadnych poważniejszych analiz czy ocen występów. Nikt nie napisze o wnioskach z holenderskiej klęski. Masz rację Amatorzy, pewnie tak będzie że napiszą „że nasi grali dobrze, ale pechowe porażki…”, itp. Tylko polscy kibice szachowi (ale o dziwo nie wszyscy) nie są tak naiwni aby przez kolejne lata dawać się mamić mrzonkami że kiedyś tam będzie lepiej i że coś komuś zaprocentuje. Prawdopodobnie osoby odpowiedzialne za politykę sportową PZSzach-u faktycznie wyślą Radka na turniej w którym rozgromi przeciętniaków. To jest znana metoda podreperowania słabnącego rankingu, oraz samooceny oficjeli z Polskiego Związku Szachowego. Na razie jedynie JK Duda może uznać występ w Wijk aan Zee za udany. On zasługuje na gratulacje. Brawo JKD.

  • slawomirus

    Końca świata nie ma ale…W dość krótkim okresie to już drugi zdecydowanie nieudany występ Radka( Tromso Puchar Świata).Takie partie jak z Jobawą czy Sariciem nie powinny się Radkowi przytrafiać, wygrane tylko z outsiderami turnieju(Etienne Goudriaan długo się zastanawiałem oglądając zdjęcia i transmisję czy to facet czy kobieta). Tak się nie buduje swojej marki. Mam nadzieję, że Radek szybko wróci na właściwe tory i wyniki sportowe pójdą za osiągnięciami marketingowymi (Anands second, Alina Kaslinskya, sympatia rosyjskich mediów szachowych). Byłem większym optymistą co do Radka 2-3 lata temu. Może za dużo się oczekuje po Radku i jak ktoś wcześniej wspomniał trzeba uprawiać realpolitik. Bo na razie to chyba czekamy na naszego szachowego Godota, który jakoś się nie spieszy z przyjściem.

  • Krzysztof Kledzik

    Nie ma końca świata. Ale nie ma też szachów na światowym poziomie i chyba długo ich nie będzie, jeżeli za szczytowe osiągnięcia Radka i powód do euforii i aplauzu uważa się wygrane z outsiderami i przeciętniakami. To jest „program minimum” dobry może dla przeciętnego szachisty, a nie czołowego polskiego zawodnika któremu wróżono świetlaną przyszłość. Ale niektórzy uważają że to jest właśnie marka firmy Wojtaszek, z czy ja się wogóle nie zgadzam, powiem więcej, uważam że jest przejaw niewiary w to że Radek może grać lepiej. Co do „Anands second” to może już czas zaprzestać pracowania na czyiś sukces i w końcu zacząć pracować na własny. Przy kolejnych meczach o MŚ mogliśmy przeczytać na blogach powtarzane slogany że „jest to kolejna porcja światowych szachów dla Radka”. Od lat Radek liczy warianty dla Ananda i w efekcie sam gra coraz gorzej. To jest droga donikąd. Podobnie jak Sławomirus, kilka lat temu też miałem większe nadzieje na to że Radek w końcu pokaże jakieś porządne szachy, ale z biegiem lat rzeczywistość pokazywała że jest inaczej. Już poprzednio sugerowałem że może czas skończyć z nierealnymi oczekiwaniami w stosunku do Radka który mógłby zająć się szkoleniem. Bo co pozostaje w zamian? Występy w przeciętnych openach? Realpolityka? No chyba że nagle coś się odmieni o 180 stopni i Radek wypłynie na szerokie wody. Zawsze jest jakaś nadzieja.

  • Hetman

    Widać że coś jest nie tak jak powinno. Wpierw wysłano RW na dwa openy aby stłukł przeciętniaków, a potem od razu poleciał na turniej, który w rzeczywistości jest ważniejszy od dwóch poprzednich razem wziętych. To mogła być dla Radka przepustka do gry z czołówką światowa, a tak spieprzył sprawę. Albo on, albo ktoś kto układał mu plan turniejów. Kto go teraz zaprosi gdzieś? Analityka, który z ledwością zrobił 50% punktów w grupie B? Natomiast JK Duda faktycznie może być zadowolony ze swojego występu. Nie wiadomo co będzie z tą jego oburęcznością, a poza tym co będzie w wieku 19 lat, bo wtedy wszystkich juniorów programowo się zniechęca do kontynuowania kariery szachowej.

  • raj777

    I dlatego dobrze, że są blogi szachowe, które potrafią realistycznie oceniać możliwości gry zawodników, bo wtedy kibice nie mają zbyt twardego lądowania po rozegranych zawodach. Być może ktoś powie, że takie realistyczne oceny są niegrzeczne, ale czy śpiących (hiperoptymistów)można przebudzić grzecznie?

  • czoper

    Radek jest może i sympatyczny, ale od patrzenia na jego grę bolą mnie zęby.

  • Krzysztof Kledzik

    Realistyczna ocena byłaby niegrzeczna, gdybyśmy się niegrzecznie wyrażali o Radku. A tego nie robimy. Jedynie nie owijamy w bawełnę i nie koloryzujemy rzeczywistości.

  • Mat

    Nie lubię wazeliniarstwa więc nie piszę na innych blogach, które prowadzą propagandę sukcesu. Co do gry Wojtaszka, szkoda, że zmarnował następną wielką szansę, żeby dołączyć do tych najlepszych. To, że będzie nabijać swój ranking na ligach i w przeciętnych openach, nie ułatwi mu uzyskanie zaproszenia na jakiś super turniej, tu trzeba pokazać klasę gry, której niestety Wojtaszek jeszcze nie posiada.

  • Regulus

    żeby „coś grać” ,to trzeba „coś umieć”.

  • Krzysztof Kledzik

    Niewątpliwie Radek potrafi grać szachy na pewnym poziomie, ale chyba nie takim jak zawodnicy klubu 2700+. Być może jest lepszym analitykiem niż aktywnym graczem. Co więcej, Radek zapewne jest dobry w analizach, bo gdyby tak nie było, to Anand nie brał by go kilkakrotnie do swojego zespołu. Ale widać że nie można postawić znaku równości pomiędzy wykonywaniem specjalistycznych analiz meczowych i poziomem własnej gry turniejowej.

  • slawomirus

    Ceremonia zamknięcia przy piosence ” the winner takes it all”
    http://chess-news.ru/node/14548
    Może trochę aureoli Aroniana spłynie na naszych chłopaków i pomoże im w karierze szachowej. Alina lubi blask i światła, Radek chyba nie będzie miał wyjścia….

  • amator

    JKD uzyskał taki wynik, jakiego można było oczekiwać. Przecież nikt nie oczekuje po zdolnym juniorze, nadziei polskich szachów, stagnacji i utrzymywania rankingu 2550. Uważam, że wynik jest średni. Gdyby JKD był w wieku Timmana, to taki wynik możnaby uznać za sukces. Ale JKD jest młodym arcymistrzem i w Wijk ledwo potwierdził normę arcymistrzowską, uzyskując ranking 2607. Po prostu wykonał plan minimum.

  • Krystian

    Nasi arcymistrzowie chyba faktycznie uwierzyli propagandzie sukcesu PZSZACH, że są geniuszami i spoczęli na laurach.

  • Krzysztof Kledzik

    JKD jest młodzikiem, a ten turniej był dla niego dobrym doświadczeniem. Pojechał tam pobrać lekcje szachów poważniejszych niż te, grane na plażowych openach. Na pewno było to dla niego poważnym wydarzeniem i dostarczyło cennego materiału do analiz. Jeżeli wynik uzyskany przez JKD uznamy za średni, to w takim razie ten osiągnięty przez Radka należy określić jako tragiczny.

  • Tomasz71

    Warto spojrzeć innej jeszcze strony na osiągane wyniki i decyzje podjęte przez R.Wojtaszka. Mam na myśli poświęcenie się pracy analitycznej dla Ananda( bez widocznego przełożenia na grę praktyczną ) i grudniowe występy w szwajcarii. Historia pamięta zwycięzców prestiżowych turniejów (takim chyba byłby dla nas sukces w turnieju B w Wijk), wyniki na mistrzostwach i olimpiadach szachowych itp wydarzenia a czy ktoś pamięta o analitykach ze sztabów byłych mistrzów świata i to pomimo ich niekwestionowanego wkładu w sukces ???

  • Krzysztof Kledzik

    Nie, raczej nikt nie pamięta. Analitycy robią swoją robotę, ale jeżeli chcą aby ich nazwiska były na ustach szachowego świata, muszą zadbać o własne występy i zwycięstwa w renomowanych turniejach. Zaproszeń na superturnieje nie dostaje się tylko dlatego że pracowało się dla tego czy innego mistrza świata. Organizatorów nie interesuje czy ktoś liczył „słupki” dla Ananda albo Kramnika. Ich interesuje czy dana osoba potrafi pokazać jakieś ciekawe szachy w konfrontacji ze wspomnianymi arcymistrzami. Np. Peter Leko nie dostanie zaproszenia do udziału w superturnieju dlatego że analizował coś dla Ananda, ale dlatego że jest twarzą szachów, znanym i cenionym arcymistrzem (no i niedoszłym mistrzem świata). Podobnie byłoby z Radkiem. Gdyby grał bardzo silne i dobre szachy, to zapraszano by go, przy czym nikt by go nie pytał o to czy coś liczył dla Ananda.

  • Radko

    „Święta prawda” panie Krzysztofie!

  • amator

    Radek na pewno skorzystał ze współpracy z Anandem w pierwszych 2 latach. Zobaczył, jak pracują najlepsi i dobrze. Mógłby tę wiedzę wykorzystać dla siebie ale nie ma czasu, bo ciągle pracuje dla Ananda. Dopóki jest się młodym, lepiej stawiać na własny rozwój. Doradzanie innym graczom to raczej zajęcie dla 50-latków jak np. Krasenkow czy Kasparow, którzy już nie zrobią postępów.

  • Krzysztof Kledzik

    Bardzo celna i słuszna uwaga, Amatorze, z którą jak najbardziej zgadzam się. Myślę że te dwa lata powinny wystarczyć Radkowi do zaznajomienia się z techniką pracy dla mistrza świata, do poznania sposobu prowadzenia zaawansowania analiz i do otrzaskania się ze światowymi szachami. Ale rok-dwa i nie więcej! Po takiej szkole szachowej Radek powinien szybko zająć się sobą i rozwojem własnej kariery, a nie trzymać się ciągle Ananda i wykonywać dla niego zlecone prace, czyli wysoko wyspecjalizowane analizy na konkretnego przeciwnika (będące chyba zbyt wąską „działką” szachową). Jak widać, „co za dużo, to niezdrowo”. W tym sensie Wojtaszek przespał kilka lat, które mógł poświęcić na własny trening i na grę w renomowanych turniejach. Gdyby nastawił się na swój progres a nie na progres Ananda, to prawdopodobnie teraz to Radek byłby na pierwszym miejscu w tabeli w Wijk aan Zee, a kto wie, może nawet grałby w grupie A? Im Radek będzie starszy, tym trudniej mu będzie nadrobić czas który bezpowrotnie przeminął w trakcie zajmowania się Anandem. Amator ma rację, to co robił Radek, powinni zrobić ci którzy już nie myślą o własnej karierze lecz o doradzaniu i trenowaniu innych szachistów. To dla nich zadanie, a nie dla młodego obiecującego szachisty, który powinien sam się rozwijać i walczyć o swoją pozycję w świecie szachowym.

  • pionek

    Wojtaszek gra wyjątkowo nudne szachy, bez żadnych perspektyw. Będzie powoli spadał w rankingu, czasami odbijając się na kompletnych fuszerach przez najbliższe 10 lat. Ma wąski repertuar debiutowy i nie dopracowany, a przecież wąski wymaga znacznie większej pracy, niż szeroki.

  • Krzysztof Kledzik

    To jest krótkie i celne scharakteryzowanie stylu gry i nastawienia sportowego Radka oraz jego zaplecza trenerskiego. Niektórzy piszą w internecie że takie zwycięstwa jak powyżej opisał Pionek, powodują że ręce same składają się do bicia braw. Dla mnie taki aplauz jest powodem do zażenowania. To tak jakby klaskać Justynie Kowalczyk wygrywającej wyłącznie w zmaganiach z reprezentantami narciarskich klubów osiedlowych. Od wielkich sportowców oczekuje się walki z równie wielkimi przeciwnikami. Owszem, można zorganizować turniej w którym bierze udział wybitny sportowiec, a jego przeciwnikami są wyselekcjonowani, lepsi amatorzy. Ale taki pojedynek od razu ma charakter wesołego niedzielnego wydarzenia towarzysko-sportowego, nastawionego na zabawę, radość wszystkich, popularyzowanie sportu i rozruszanie ludzi. Dla mnie dziwne i zastanawiające jest to, że Radek, po wielu latach spędzonych na pracy dla Ananda, nie wyniósł stamtąd nastawienia na aktywną, agresywną grę. Ale już kiedyś wskazywałem, że powodem tego może być fakt, że Wojtaszek pracował nie dla pretendenta (który z definicji jest osobą bardziej kreatywną i nastawioną na zwycięstwo) lecz dla obrońcy tytułu, dla którego celem jest pasywne utrzymanie status quo. A więc nastawienie na grę zachowawczą. No i teraz Radek sam gra takie zachowawcze szachy.

  • Krzysztof Kledzik

    Krzysztof Długosz na swojej Szacharni napisał:
    ___________________________
    „Prawie” wszyscy pastwią się nad startem Radka Wojtaszka w Tata Steel Chess, który właśnie się zakończył w Holandii. Ja będę „oryginalny” i napiszę, że wcale się temu nie dziwię. Już dawno stwierdziłem, że nasz „najlepszy” szachista gra w szachy by zarabiać pieniądze a nie żeby być najlepszym na świecie. Przypomnę tylko „sekundowanie” Anandowi i absencja na DME w Warszawie. Starty po różnych ligach (nie w Rosji – bo za mocni).
    Wygranie dwóch świątecznych openów daje pewnie więcej kasy, niż w turnieju B w Wijk aan Zee, choć i tam pewnie się na coś załapał. No cóż, jest młodym człowiekiem na dorobku, więc nie trzeba się takim działaniom dziwić. Wybór należy do niego.”
    ___________________________
    Całość dostępna jest pod adresem
    http://szacharnia.blogspot.com/2014/01/jaska-dude-zwiazek-zmusi-do-zdobywania.html
    Interesujące są też uwagi o zmuszeniu przez PZSzach J.K.Dudy do gry w grupie do lat 16:
    ___________________________
    „Będąc niedawno w Krakowie dowiedziałem się, że Jaśka PZSzach wręcz zmusił do gry w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w grupie do lat 16, bo zdobędzie złoty medal, którym związek będzie się chwalił po „całe wsi”.
    ___________________________
    Czyżby „powtórka z rozrywki”? Dla przypomnienia sprawa z Darkiem Świerczem
    http://www.blog.konikowski.net/2013/01/19/zloto-na-watpliwe-zamowienie/

  • Radko

    Polityka sportowa PZSzach jest błędna. W ten sposób niszczy się polskie talenty.

  • Krzysztof Kledzik

    Ciekawe jakich argumentów użył PZSzach, aby zmusić JK.Dudę do gry, o której wspominał K.Długosz? Młode polskie talenty są eksploatowane do wieku 19 lat, w którym znikną ze sceny szachowej. Mają dostarczyć maksymalnie dużo osiągnięć w wieku juniorskim. Po nich przyjdą następne dzieci. I kółko się toczy. No chyba że jest jakaś inne, psychologiczne wytłumaczenie polityki polskiego związku szachowego w tej kwestii.

  • Krzysztof Kledzik

    Zgodnie z tradycją, PZSzach na swojej stronie nie zamieścił żadnych wniosków czy analiz występów naszych reprezentantów w Holandii. Natomiast widać że główną bolączką jest utrata przez RW kilkunastu punktów rankingowych:
    „Radosław, będący głównym faworytem turnieju, zgubił swoją dobrą formę z początku roku i jego wynik oraz gra były poniżej oczekiwań a efektem jest strata aż 19 punktów ELO”.
    Moim zdaniem zasadniczym problemem nie jest strata tych punktów, lecz zagadnienia o których tu ostatnio obszernie dyskutowaliśmy.

  • Krzysztof Kledzik

    Zgadza się. Właśnie z niej pochodził mój powyższy cytat.

  • Krystian

    Artykuł napisał Michał, brat Mateusza Bartla. Ciekawe czy wytłumaczenie klęski Wojtaszka, które różni się od tezy jego brata, wymyślił sam, czy było to napisane pod dyktando.

  • amator

    No tak, zgubił formę i wszystko jasne! Co tu jeszcze analizować? Po prostu: zawodnik raz gubi formę, innym razem ją odnajduje i tak na przemian. Pech chciał, że zgubienie formy przypadło akurat na turniej w Wijk. Cóż poradzić, trener kadry i kierownik wyszkolenia nie mają wypływu na takie przypadki. Trzeba cierpliwie czekać, aż Radek odnajdzie formę.

  • Krzysztof Kledzik

    Wątpię aby wpisy zamieszczone na oficjalnej stronie związkowej były zamieszczane bez uzyskania akceptacji władz. Co do formy czy jej braku, to oczywiście żaden sportowiec nie utrzyma maksymalnej formy przez całą swoją karierę. Nikt nie jest maszyną. Ale po to są trenerzy i całe zaplecze medyczne i okołomedyczne (o ile takie istnieją w PZSzach-u) aby pracować nad wyrobieniem formy u czołowych zawodników. Pamiętajmy że mówimy o kadrze narodowej, czyli wyselekcjonowanych, najsilniejszych zawodnikach-sportowcach. To nie jest sekcja szachowa jakiegoś AZS-u lecz reprezentacja kraju. Tu nie powinno być miejsca na przypadkowość i samą wiarę że może nadejdzie forma. Tu powinno być profesjonalne podejście do zagadnienia. O ile kadra narodowa traktuje poważnie to co robi.

  • Krzysztof Kledzik

    Nasi szachowi kadrowicze powinni brać lekcje psychologii i woli walki u Justyny Kowalczyk, która nawet ze złamaną nogą wywalczyła złoto.

  • raj777

    I to bez żadnej pomocy wróżek, czarodziejów, znachorów i różdżkarzy.

  • Krzysztof Kledzik

    Justyna ma wolę walki, ambicję i nie boi się walczyć z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Nie startuje w zawodach narciarskich organizowanych przez osiedlowe domy kultury, lecz w najważniejszych zawodach na poziomie światowym. W porównaniu z nią (i nie tylko nią), to nasza kadra szachowa wygląda jak gimnazjaliści.

  • Radko

    Justyna znana jest ze swojej pracowitości. Natomiast nasi arcymistrzowie są leniwi i mają duże braki w wyszkoleniu. Już dawno stwierdziła to Monika Soćko.

  • Tomasz71

    Radko trafne posumowanie – ja nie miałbym nic przeciw wróżkom, psychologowi, talizmanom jako dodatkowemu „wsparciu” jeśli pomagałoby i motywowało do wytężonej pracy.
    Druga sprawa to pytanie czy owo lenistwo , brak całkowitego zaangażowania „w szachy” łączenie gry z innymi zajęciami itp. to wina wyłącznie zawodników?
    Myślę że przede wszystkim systemu który takie postawy umożliwia – ale nie mam na absolutnie myśli jakichś formalnych zakazów ( bo na przepisami na siłę nikt sytuacji nie uzdrowi) lecz głównie poprzez brak konkurencji, bo jeśli ktoś pracuje , studiuje itp i nadal jest jednym z najlepszych w Polsce to powinien mieć wsparcie związku ale świadczy to po prostu o braku konkurencji i słabości rywali. Konkurencja wymagałaby większego zaangażowania nakładu pracy i robienia postępów by móc utrzymać się na krajowych szczytach i dobierać się do konfitur. Trzymanie 2 srok za ogon bywa bardzo kuszące finansowo i bezpiecznie (stabilizujące ) życiowo.

  • Krzysztof Kledzik

    Tomasz71 ma rację. Justyna Kowalczyk może i ma jakiś talizman w kieszeni. Ale o to nikt się nie pyta, bo to nie ma znaczenia. Justyna ciężko pracuje na swoje osiągnięcia, jest w czołówce światowej, i to się liczy. A nasi szachiści mają talizmany w postaci super laptopów HP, i nawet to im nie pomaga. Nasze szachy zawodowe to trochę szachy, trochę studia,trochę redaktorowanie czasopisma, itd. Jednym słowem łapanie kilku srok za ogon. Jaka ma być konkurencja, skoro juniorów usilnie zniechęca się do kontynuowania kariery szachowej. Zamiast promować ten sport, to wszyscy naokoło robią co mogą, aby dzieciom i ich rodzicom skutecznie wybić z głowy szachy, przedstawiając je wyłącznie jako ciekawą rozrywkę intelektualną dla ich pociech, ale broń Boże nic więcej.

  • Krzysztof Kledzik

    Przeglądając moje dawne wpisy znalazłem ten oto
    http://www.blog.konikowski.net/2013/01/17/brak-polakow-w-tata-steel-chess/
    w którym zachęcałem do przeczytania uwag Krzysztofa Jopka o braku polskich zawodników w turnieju Tata Steel Chess
    http://psychologiaiszachy.blogspot.com/2013/01/o-kolejnosci-dziobania-czyli-dlaczego.html
    Jest tam cytat komentatora który zauważył, że Radek Wojtaszek powinien znaleźć się w grupie A tego turnieju! Natomiast w grupie B byłoby miejsce dla Soćki, Bartla i Świercza. Od tamtego wpisu upłynął rok, a Radek z ledwością wyrabia 50% w turnieju B. Tragedia. A o Soćce czy Bartlu to już wogóle nie wspominam. Czy tak mają wyglądać rzekomo cudowne polskie szachy?
    Warto zauważyć że w podlinkowanym artykule K.Jopek wykazał się rozsądnym, trzeźwym i racjonalnym podejściem do tematu. Ale jak to się mówi, „to było dawno i nieprawda”. Szkoda że obecnie KJ skierował się bardziej ku mrzonkom szachowym.

  • Krzysztof Kledzik

    W numerze 8(40)2013 czasopisma MAT, Radek Wojtaszek w rozmowie o meczu Ananda z Carlsenem ponownie stwierdził, że „podtrzymuje stanowisko że dzięki tej współpracy [z Anandem] staje się coraz szachistą”. Jak to jest że niby staje się coraz lepszym szachistą, a gra coraz gorzej?

  • Radko

    Zobaczymy niedługo w Jerewaniu na mistrzostwach Europy czy mu ta współpraca pomogła. Ukazał się MAT? Myślałem, że już nie będą go wydawać.

  • Krzysztof Kledzik

    Jak widać, na razie „Trybuna Szachistów” jakoś się trzyma. Dobrze by było gdyby w końcu Radek zaczął osiągać jakieś sukcesy. Na razie słyszymy tylko zapewnienia że jest z nim coraz lepiej, a widać że jest coraz gorzej. Niestety w tym artykule w Macie, Radek ponownie deklaruje chęć pomocy Anandowi. Boję się że znowu na kilka lat odstawi swoje szachy, dbając o rozwój Ananda, a nie swój. Może już czas odciąć hinduską pępowinę i zacząć grać coś swojego?

  • Kaska jest ważniejsza od kariery zawodniczej! Radko ma rację, że trzeba odczekać do ME.

  • amator

    „Trybuna Szachistów” z początku była prywatnym i nierentownym przedsięwzięciem kilku szachistów. Z wiadomych względów czasopismo popierało obecną władzę. Dlatego zostało oficjalnym biuletynem propagandowym Związku. Czasopismo przetrwało i redakcja nie musi już dokładać do interesu.

  • raj777

    Kazimierz Ajdukiewicz w pracy pt., „Paradoksy starożytnych” przedstawiał klasyczne paradoksy Greków takie jak: „łysina”, „worek zboża”, „strzała”, paradoks krokodyla, paradoks kłamcy. Jeżeli więc p. Krzysztof Kledzik pyta: „Jak to jest że niby staje się coraz lepszym szachistą, a gra coraz gorzej?”, to być może jest to jakiś nowy paradoks, paradoks Wojtaszka, powiedzmy. Ale jak najbardziej, warto odczekać do ME bo wtedy może właśnie okaże się, że to wcale nie był żaden paradoks tylko quasi-paradoks – quasi-paradoks Wojtaszka?

  • Krzysztof Kledzik

    W polskich szachach, w tym w samej grze oraz szkoleniu szachowym, za dużo jest paradoksów, słabości, teorii zastępczych, pustych zapewnień w mediach, stania na głowie i wszelkich fantasmagorii uwielbianych przez ludzi pewnego pokroju. O chamstwie nie wspominając. Przydałaby się w końcu solidna gra i porządne wyniki uzyskiwane w renomowanych turniejach.

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lis
    16
    sob.
    2024
    całodniowy Mistrzostwa Świata Seniorów
    Mistrzostwa Świata Seniorów
    lis 16 – lis 29 całodniowy
    W Porto Santo w Portugalii odbywają się Mistrzostwa Świata Seniorów 2024. Prawie 200 zawodniczek walczy o tytuły i łączną kwotę nagród pieniężnych wynoszącą 42 500 euro w kategoriach Open +50, Open +65 i połączonych kategoriach[...]
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: