W temacie Internauta raj777 w swym komentarzu przytoczył wypowiedź matki Ananda:
Jedna rzecz, jaką mogę powiedzieć o Anandzie, to że nawet będąc młodym miał on ogromny szacunek dla starszych oraz miał wiele pokory.” Susheela – matka Ananda…
/////////////////////////////////////
A jak to wygląda w polskim środowisku szachowym? Jestem związany ze sportem szachowym od przeszło 50 lat. Z czasów mojej młodości nie przypominam sobie jakiś drastycznych sytuacji, aby młodzi szachiści zachowywali się nieetycznie w stosunku do zawodników starszego pokolenia.
Obecnie jest inaczej. Przekonałem się o tym osobiście w trakcie pamiętnej dyskusji na forum Polskiego Związku Szachowego o unowocześnieniu Młodzieżowej Akademii Szachowej w 2003 roku. Pisałem już na stronie i blogu, że forma polemiki oraz zachowanie części młodych ludzi była dla mnie szokiem. W Niemczech byłoby to raczej niemożliwe, jak również sposób podejścia ówczesnego prezesa Polskiego Związku Szachowego do dramaturgii wydarzeń. No coż, Polska to nie Niemcy!
Kilka lat temu otrzymałem email od pewnego młodego szachisty z kraju. Poznałem go wcześniej na jednej sesji MASZ. Rozmawialiśmy wielokrotnie ze sobą i sprawił na mnie wtedy pozytywne wrażenie. Wysłałem mu nawet potem pewne materiały szachowe.
Jego list elektroniczny sprawił mi wielką niespodziankę, oczywiście w sensie negatywnym. Treść zawierała stek wyzwisk pod moim adresem. Nie mogę zacytować nawet jednego zdania, ponieważ ich poziom odbiega od normalnych standartów międzyludzkich.
Ogólnie młody człowiek nazwał mnie „zerem”, że nic nie osiągnąłem w szachach i próbuję się tylko wymądrzać. Moje propozycje szkoleniowe są do niczego, podobnie moje artykuły i książki. Nikogo nie muszę pouczać, ponieważ w polskich szachach jest wszystko super itd.
Kopię listu wysłałem kilku kolegom i znajomym w kraju. Wszyscy byli zgodni z tym, że ogólnie polska młodzież nie zna pojęć „Szacunek dla starszych i co to znaczy pokora”, ale ten email jest szczytem chamstwa i braku kultury. Jeden z kolegów wyraził opinię, że autor listu w trakcie jego pisania był prawdopodobnie w alkoholowym amoku, a może po spożyciu jakiś „prochów”?
Ostatecznie email wylądował w moim archiwum. Uznanem, że wysłanie go ówczesnemu prezesowi Polskiego Związku Szachowego nie ma sensu. Oczywiście nie podam nazwiska tego młodego człowieka. Zdradzę tylko, że jest studentem, reprezentantem Polski i przez jakiś czas szkolił go indywidualnie znany trener MASZ.
Kilka dni temu w polskiej telewizji w programie „Dzień dobry TVN” był wątek szachowy. Prowadząca program Jolanta Pieńkowska wyraziła się mniej więcej tak: Szachy rozwijają intelekt i szachiści to niezwykle inteligentni ludzie.
Pomyślałem sobie w tym momencie: Kobieto, gdybyś czytała mojego bloga, to byś poznała szachy z innej strony. Nie ma żadnych wątpliwości, że są one grą o wielkich walorach intelektualnych. Ale są też ludzie, którzy niszczą ten wizerunek swoim zachowaniem i działaniem.
Ten wspomniany młody człowiek nie jest wyjątkiem w polskich szachach. Wiem z różnych źródeł, że są często problemy wychowawcze z naszą młodzieżą.
Dlatego kilka miesięcy temu zaproponowałem głównemu psychologowi Polskiego Związku Szachowego Janowi Przewoźnikowi, aby obok jego stałych wykładów fachowych, wprowadzić na sesjach Młodzieżowej Akademii Szachowej zajęcia z tzw. kindersztuby.
Takie zachowania jak: barak kultury osobistej, arogancja, chamstwo, przebojowość (ale w tym negatywnym sensie), brak szacunku wobec starszych oraz nauczycieli, trenerów, itd., są od małego wpajane przez rodziców swoim pociechom. Oczywiście nie przez wszystkich rodziców, ale chyba przez większość, bo skala negatywnych zachowań ze strony młodzieży jest porażająca. Oczywiście tacy rodzice tłumaczą je aktywnością i dynamizmem swoich dzieci, i umiejętnością radzenia sobie w życiu. Nie dziwmy się, że potem słyszmy o np. bezkarnej przemocy uczniów w stosunku do swoich nauczycieli (chyba wszyscy pamiętamy film o wkładaniu nauczycielowi na głowę kosza na śmieci).
Mój kolega od wielu lat pracuje jako wychowawca na koloniach. Opowiadał mi co tam się odbywa i że on, jako wychowawca ma związane ręce. Np. mówił mi że kiedyś jeden z jego podopiecznych (wtedy jeszcze uczeń) w stanie „wskazującym” rozrabiał na koloniach. Po zwróceniu mu uwagi, delikwent trzymając w ręku napoczętą butelkę piwa odpalił swojemu wychowawcy: „A co mi zrobisz?”. Kolega powiedział mi że w takich przypadkach właściwie nic nie może zrobić, np. nie może zabrać mu tego piwa, bo za to może zostać oskarżony o przywłaszczenie sobie cudzego mienia. Może ewentualnie zawezwać policję, ale tego raczej nie praktykuje się, bo wie że za to będzie miał (mój kolega – opiekun kolonijny) duże nieprzyjemności u dyrektora szkoły.
Generalnie wśród polskich dzieci i młodzieży wzrasta poziom chamstwa i agresji. Zresztą dorośli nie pozostają w tyle. Szachiści (nie wszyscy) też nie są tu żadnym wyjątkiem, a może nawet u nich szczególnie widać przejawy braku kultury. Od takich osób powinno oczekiwać się pozytywnych wzorców zachowań, jednak można nauczyć się od nich np. niezłego zestawu wulgaryzmów i braku szacunku do trenerów.
Picie alkoholu to dla niektorych naszych juniorow jak picie mleka – jakies 10 lat temu jeden z nich tak sie upil, ze trafil na reanimacje. Nie wszyscy tacy sa, ale znam takich, dla ktorych turniej szachowy to tylko dodatek do popijawy.
Ja też słyszałem o przypadkach, gdy nasza młodzież urządzała sobie popijawy po pretekstem turnieju szachowego. Jak widać, każdy pretekst jest dobry aby się napić.
Nie wszyscy pija, ale niektorzy to nawet nie pija, tylko chleja. Wspomniany junior ktory sie upil wtedy na MP nie byl w pokoju sam, tam bylo ze 20 osob, tylko nikt sie nie chcial przyznac. Niektorzy nie tykaja alkoholu, ale niektorzy pija bez umiaru. Co wiecej niektorzy seniorzy nie sa lepsi. Jeden z nich np pracuje w MASZ a na turniejach kiedys wyprawial takie rzeczy, ze glowa boli 🙂
Niestety dzieci, młodzież, a nawet studenci naśladują nie tylko pozytywne sposoby działania dorosłych, ale również i negatywne. Prawo naśladownictwa jest bowiem jednym z podstawowych w życiu społecznym. „Człowiek jest zwierzęciem mimetycznym” jak pisał francuski socjolog Gabriel Tarde.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gabriel_Tarde
A tam gdzie zepsute są dzieci i młodzież, zepsuci są też i dorośli.
Natomiast postulat kindersztuby, czy dyscypliny w wychowaniu wydaje się być jak najbardziej słuszny, tym bardziej, jeżeli wynika on z postawy aksjocentrycznej. Jest nawet taka niewielka książeczka, którą czytałem kilka lat temu: „Filozofia wychowania.Aksjocentryzm i pajdocentryzm” autorstwa Jana Zubelewicza. Polecam ją wszystkim, którzy w jakiś sposób pracują z dziećmi, młodzieżą lub studentami dlatego, że syntetycznie przedstawia ona wiele spraw teoretycznych i praktycznych związanych z wychowaniem.
A ja raz grałem tak pijany, że spadłem z krzesła i sędzia mnie wyrzucił 🙂
O filozofii wychowania na przykładzie szkolenia szachowego mógłby napisać artykuł nasz znajomy bloger, Krzysztof Jopek. Ma do tego dobre kwalifikacje ze względu na swoje wykształcenie i pasję szachową. Myślę że taki artykuł powinien ukazać się w czasopiśmie związkowym MAT.
A jak J.Przewoźnik ustosunkował się do sugestii autora blogu? Czy przygotuje odpowiednie zajęcia dla junioróww?
Janowi Przewoźnikowi spodobała się moja propozycja i miał w tej sprawie rozmawiać z prezesem Polskiego Związku Szachowego. Ale nie wiem, czy do tego doszło?
Bardzo pożyteczna sugestia Pana Konikowskiego, można byłoby rozwijając myśl na obowiązkowe zajęcia każdej grupie szkolonej młodzieży.Nawet na amatorskich rozgrywkach „o dyplom” też obserwuję całkowity zanik kultury i szacunku nawet dla dużo starszego(właściwie każdego) człowieka.
Najgorsze że takie postawy m.inn. lekceważenia i braku podstawowej kultury i przestrzegania zasad fair a nawet celowego wyprowadzania z równowagi, są tolerowane przez rodziców a czasem promowane przez niektórych”instruktorów” jako wzmocnienie własnej wartości i dowartościowania juniorów.
Tak, właśnie o tym myślałem gdy pisałem powyżej o propagowaniu przez rodziców negatywnych zachowań wśród dzieci. Może kiedyś PZSZach zdecyduje się na wprowadzeniu zajęć ze sportowego i ogólnego savoir vivre’u. Przydało by się to.
Panie Jerzy, na pana miejscu wysłał bym list tego młodego szachisty do TVN jako dowód,że to tylko taki mit krąży o szachistach, a nie zdrowa rzeczywistość. Pijaństwo i chamstwo wśród szachistów było, jest i będzie i władze związku zawsze o tym wiedziały i wiedzą, ale nikogo to nie interesuje, żeby cokolwiek w tym kierunku zmienić. Nawet tu w tym temacie niejaki Czoper chwali się, że sędzia za pijaństwo wyrzucił go z sali gry. A na tych sąsiednich blogach ile to chamskich wpisów widzieliśmy, które były tolerowane przez ich właścicieli, a i także przez nich pisanych.Pan Kledzik proponuję, żeby Krzysztof Jopek coś napisał o filozofii wychowania ze względu na jego kwalifikacje, ale jak może osoba, która sama skompromitowała się tolerowaniem chamstwa coś na ten temat napisać? Nie twierdzę, że jest on kiepskim filozofem, wręcz przeciwnie niekóre felietony bardzo dobrze się czyta, a z tych szachowych to można się dobrze uśmiać.
Edward Abramowski, polski psycholog w pracy „Stosunek wzruszeniowości i pamięci” ogłoszonej w „Przeglądzie Filozoficznym” [1912, 15, 227-240] wykazał eksperymentalnie ujemny wpływ alkoholu na ideowość i na pamięć. A jak wiadomo dla szachistów dobra pamięć i zdolność odkrywania idei są niezwykle ważne. Wydaje się więc, że powinni oni raczej unikać konsumowania C2H6O…
Może Czoper żartował z tym pijaństwem. Wątpię aby to była prawda z tym spadaniem z krzesła. Pewnie napisał tak dla żartu abyśmy się pośmiali trochę. To tak żeby rozluźnić atmosferę.
W sprawie moralnej przepustki Krzysztofa Jopka do pisania artykułów na temat kultury w sporcie (a w szczególności w szachach) i filozofii wychowania, to może on mieć podstawy do tego związane z wykształceniem. Z tym można się zgodzić, bo sam napisał że jest z wykształcenia pedagogiem po kierunku filozofii, poza tym jest instruktorem sportu oraz sędzią. Zatem chyba ma formalne podstawy aby coś napisać. Pozostaje kwestia czy powinien się podejmować się takiego zadania, zważywszy na kwestie o których wspomniał Mat. Nie można zaprzeczyć, że to co się działo na blogu KJ rzucało by się cieniem na napisane przez niego artykuły o kulturze i etyce zachowań w sporcie.
Marcin napisał:
————————
Jeden z nich np pracuje w MASZ a na turniejach kiedys wyprawial takie rzeczy, ze glowa boli 🙂
————————
Chyba prześlę parę linków pani Jolancie Pieńkowskiej, żeby sobie poczytała o naszych wspaniałych szachowych trenerach i o naszym związku jak różne niewygodne sprawy zamiata pod dywan.
Kiedyś Walery Sałow, wówczas zaliczający się do ścisłej czołówki światowej, stwierdził, że nie ma związku między intelektem a siłą gry szachisty. Ta wypowiedź była w „Szachiście”, ok. 20 lat temu.
A co do pijaństwa, to przykład idzie od arcymistrzów, zwłaszcza tych zza wschodniej granicy.
Picie alkoholu było również intensywne wśród naszych seniorów. Około 35 lat temu grałem partię turniejową z byłym mistrzem Polski i olimpijczykiem. Mój partner przyszedł na rundę na „bani”. W pewnym momencie wyszedłem do toalety, a gdy wróciłem mojego przeciwnika nie było przy stoliku. Jak się okazało, sędzia po zorientowaniu się, że zawodnik jest w niedyspozycji, kazał mu opuścić salę gry i przyznał mi punkt. Na drugi dzień zostałem przeproszony przez tego zawodnika, za niesportowe zachowanie.
Młode talenty w Polsce
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/on-ma-cie-w-szachu,111148.html
Młodych talentów mamy sporo, tylko że one są w pewnym okresie swojego życia skutecznie zniechęcane do kontynuowania kariery szachowej.
Wiele razy tutaj dyskutowaliśmy, że Polski Związek Szachowy nie jest zainteresowany rozwojem szachów zawodowych. Lepiej zatrudniać wieloosobowy personel w biurze związku od wysyłania młodych talentów na silne turnieje międzynarodowe.
„O.K. Czy grałeś kiedykolwiek w szachy pijany? Tylko w towarzyskich partiach z przyjaciółmi. Czujesz się trochę pewniejszy siebie i twórczy, ale z mojego doświadczenia nie wynika, że gram lepiej. Znam ludzi, którzy rzeczywiście grali poważne partie, gdy pili. Żaden z nich tego nie polecał innym.”
To fragment wywiadu z Magnusem Carlenem, który jest dostępny na stronie Zbigniewa Nagrockiego; Norweg wspomina w nim również o studiowaniu debiutów… link poniżej:
http://www.nagrocki.net/artykuly/124-wywiady/305-magnus-carlsen-moje-posuniecia-mowia-za-siebie
Carlsen powiedział też: „Najważniejsze jest studiowanie teorii debiutów, ale studiowałem też ostatnie trendy, żeby być w przodzie, odkrywając nowe schematy i wykonując taktyczne ćwiczenia”. To mówi samo za siebie. Debiut + kreatywna praca nad odkrywaniem nowych dróg w szachach.