Ze zdziwieniem stwierdziłem, iż mój niedawny wpis dotyczący zagadnienia współpracy Radosława Wojtaszka z byłym mistrzem świata Anandem, nie został poprawnie zrozumiany przez moich oponentów z sąsiedniego blogu. Dziwne to, gdyż byłem pewien iż swoje poglądy wyraziłem w sposób jasny i klarowny. Trener Waldemar Świć w swoim stylu wyraził niechęć w stosunku do całej sytuacji używając słów typu „postawa roszczeniowa”, „zrzędzenie”, „destrukcja” i „cieć”. Czy to że mam odmienne zdanie niż trener MASz i nie propaguję postawy aplauzu dla pewnych opinii, jest od razu zrzędzeniem i destrukcją? Czy to że analizuję wpływ pracy Wojtaszka dla Ananda, jest postawą roszczeniową?
Natomiast Krzysztof Jopek zarzucił mi mieszanie porządków logicznych, w tym przyczyny i skutku. Początkowo myślałem iż Krzysztof stwierdził to na poważnie, ale być może że jedynie robi sobie ze mnie przysłowiowe „jaja”. Albo udaje że nie wie o co mi chodziło w całej sprawie z Wojtaszkiem i Anandem.
Nie ma sensu abym od początku przedstawiał całe zagadnienie wpływu działalności Radka na jego osobistą karierę szachową. Problemową stronę współpracy Radka dobrze zrozumiał np. komentator podpisujący się pseudonimem Mat. Napisał on na niniejszym blogu iż „Wojtaszek jest natomiast zawodowcem o czym Jopek chyba zapomniał czytając pański [mój] artykuł, a to oznacza aktywną grę i ciągłą pogoń za czołówką światową, która przed nim stale ucieka i będzie w końcu dla niego nie osiągalna. To, że Radek nabija punkty na różnych ligach i pnie się do góry tym sposobem w rankingu, jest piękne, ale nie przekonywuje organizatorów super turniejów szachowych, na które nie zostaje zapraszany.”
Właśnie o to mi chodziło gdy poruszyłem wspomniane zagadnienie. W czasie gdy Radek poświęcał swój czas na pracę dla Ananda, nasz zawodnik właściwie nie uczestniczył aktywnie w silnych turniejach. Zatem nie szlifował swojej formy, ani praktyki turniejowej. Ranking podwyższał dzięki grze w ligach i grze drużynowej albo pojawiając się na słabszych turniejach na których startował z pierwszej pozycji. Ale występy w takich zmaganiach oraz sam ranking to za mało, aby otrzymać lukratywne zaproszenia. Trzeba pokazać coś więcej. Wygrane Radka z Nakamurą mają swój pozytywny wydźwięk, ale pomimo tych zwycięstw Wojtaszek nie był i na razie nie jest zapraszany na superturnieje. Tam zaproszenia otrzymują silni gracze a nie analitycy. Warto zauważyć, że inni młodzi silni gracze nie zajmowali się pracą dla obcych ekip, i zrobili wielkie postępy. Tymi osobami są np. Giri i Caruana, przed którymi otwierają się wszystkie szachowe salony. A co otworzyło się przed Radkiem? Nic.
Natomiast warto abym w tym miejscu zacytował fragment swojej wypowiedzi, ten który chyba powinien być odebrany pozytywnie przez moich oponentów: „Miejmy nadzieję, że efekty zaangażowania w utrzymanie status quo byłego mistrza świata, czyli wykonana praca analityczna przyniesie jakieś pozytywne efekty w dalszym rozwoju Radka. W sensie czysto szachowym nie można jej negować. Pozostaje pytanie na ile charakter tych [wyjątkowo wąskich i specjalistycznych] analiz [przygotowywanych wyłącznie pod konkretne mecze] przyda się naszemu zawodnikowi, ale nawet jeżeli obliczane „słupki” nie zostaną wykorzystane przez Wojtaszka, to pewnie skorzysta on na samym charakterze i systemie pracy nad hinduskim materiałem szachowym”. To jest pozytywny aspekt Wojtaszkowej pracy, który i ja zauważam.
Krzysztof Kledzik
Panie Krzysztofie, świetnie wytłumaczył Pan ten problem Krzysztofowi Jopkowi, którego nie rozumiał.
Nie wiem czy KJ zgodzi się z Pana opinią. Natomiast WŚ na swoim blogu określił mój wpis jako „omijanie niewygodnego pytania”. O ile zorientowałem się, na blogu KJ problem dotyczył moich domniemanych błędów logicznych stojących w konflikcie z wykształceniem. Uważam że zagadnienie efektów współpracy Radka z Anandem nie jest tak proste jak równania w książce do nauki logiki. To że jest tam napisane np. jeżeli A=B i B=C to A=C, to nie oznacza że tak proste wyrażenie logiczne można wprost przenieść na skomplikowane sytuacje życiowe. Te są o wiele bardziej zagmatwane i bardzo rzadko zastane sytuacje i efekty jakiś poczynań są czarno-białe. Zazwyczaj są to różne odcienie szarości, czasami z przewagą barw skrajnych. W dwóch wpisach starałem się zwrócić uwagę czytelników na problem niejednoznaczności ostatecznej oceny sprawy Radka. Myślałem że w ten sposób omówię problem niewygodnych pytań pojawiających się w ostatnich dniach, zapewne chodzi o te na blogu KJ.
WŚ określił moje przemyślenia zawarte w dwóch wpisach jako „pouczanie Radka”, „wiedza o tym co mają robić inni”. Nie pamiętam który raz na blogu pana Jerzego pisałem, iż nie mam monopolu na prawdę. Nie mam racji we wszystkim, i nie roszczę sobie pretensji do bycia alfa i omegą. Piszę artykuły w których przedstawiam swoje stanowisko, być może że błędne. Dlatego to co pisałem ostatnio nie jest żadnym pouczaniem Radka, lecz przedstawieniem mojego poglądu na całą sprawę i zachętą dla czytelników do własnych przemyśleń.
Panie Krzysztofie, w jakim „kulturalnym” stylu pisze Świć wiemy już od dawna. Proszę mi wierzyć, on tak już ma i to się nie zmieni.
A Radek ma na razie 3 z 3!
Czy KJ zgodzi się z moją opinią czy nie, to mnie nie interesuje. Nie jest on dla mnie żadnym autorytetem szachowym i wzorem do naśladowania. To że nie zrozumiał pańskiego przesłania to jego pech, może potrzebuje ten tekst kilkakrotnie z uwagą przeczytać. A może nie chce specjalnie zrozumieć prowokując do dalszej bezsensownej dyskusji?
Być może że prowokuje. Gdy napisałem ogólny wpis o Radku i Anandzie, to miał mi to za złe. Więc napisałem uściślenie, że pomimo zaprzestania przez Radka występów w silnych turniejach, nie można negować pewnych aspektów jego współpracy z Anandem. Np. pozytywną sprawą jest zaznajomienie się Radka z pracą analityczną. Okazało się (patrząc na ostatnie komentarze KJ), że to mu się też nie spodobało, bo zarzucił mi kolejny brak logiki. Zatem wytłumaczyłem mu że nie pisałem wcale, że raz analiza jest zła a raz dobra, lecz że w moim wpisie poruszyłem dwa odrębne zagadnienia. Pierwszym było zaprzestanie aktywnej gry przez Radka, co spowodowało wybicie go z praktyki turniejowej i w efekcie poskutkowało brakiem zaproszeń na superturnieje. Drugim było wskazanie na pewne pozytywne możliwości jakie daje poznana w Ananda analiza. Po prostu chciałem napisać o czymś pozytywnym, aby znowu nie było że doszukuję się tylko negatywnych rzeczy.
Trzeba odczekać na dalsze turnieje. Radek wygra na pewno Bazyleę. Potem powinien wygrać Wijk aan Zee. I potem zobaczymy, co stanie się dalej. Otrzyma Wojtaszek zaproszenia na renomowane turniej, czy będzie zbierał dalej kasę w przeciętnych turniejach i ligach? Właściwie forsa, którą teraz zbija wystarczy mu na lekkie życie w Polsce. Za kilka dni w Zurichu dostał 5000 szwajcarskich franków. Przeliczcie to na złotówki. W Bazylei jest też nagroda.
Zgadza się, trzeba poczekać. Nie twierdzę że Radek jest przegrany. Czas pokaże to, jak nasz zawodnik poradzi sobie z nową dla siebie sytuacją. Obecnie jest już „na swoim” i może poświęcić się wyłącznie sobie i własnej karierze szachowej, a nie karierze Anandowej. Byłoby wspaniale gdyby Radek zaczął radzić sobie w silnych turniejach, stał się rozpoznawalną postacią i otrzymał zaproszenia na superturnieje. Może w końcu doczekamy się polskiego szachisty w czołówce światowej, kto wie?
Krzysztof Jopek na swoim blogu przedstawia rozwój szachowy Radka spowodowany współpracą z Anandem i jak w związku z tym progresował od 2008 roku do dnia dzisiejszego, to i ja pozwolę sobie przedstawić dla porównania Fabiano Caruanę, jego karierę szachową w tym samym okresie czasowym ale bez współpracy z Anandem:
Radosław Wojtaszek w 2008 roku mając 21 lat miał ranking 2600.
Natomiast Fabiano Caruana miał w tym samym roku 16 lat i ranking 2598.
Na dzień dzisiejszy Wojtaszek ma ranking 2711 i jest na 36 miejscu na światowej liście rankingowej, natomiast Caruana z rankingiem 2782 na dzień dzisiejszy zajmuje 6 miejsce.
Z tego porównania widać, że Caruana swoją aktywną grą i oczywiście talentem, bez pomocy Ananda zrobił prawdziwą karierę szachową. Radek jest dopiero na początku tej kariery, ale wierzymy w jego wiedzę, którą zdobył u byłego mistrza świata i szybkiego dołączenia do czołówki światowej!
Też tak uważam. Natomiast stosując konstrukcje myślowe moich oponentów, to np. Adam Małysz stałby się wybitnym skoczkiem (a w pewnym momencie czołowym światowym skoczkiem) gdyby zrezygnował z własnych skoków i treningów, natomiast przerzucił się na smarowanie nart innemu skoczkowi, robił dla niego pomiary prędkości wiatru na skoczni i przyglądał się jego skokom, samemu prawie wogóle nie zakładając nart. Wiem że przykład jest trochę przesadzony, ale chodziło mi o bardzo obrazowe wytłumaczenie problemu.
Oczywiście sprawa Wojtaszka nie jest przesądzona. Jeżeli zacznie grać w renomowanych turniejach i przeciwko silnym zawodnikom (a nie przeciętnym), to zapewne zostanie zauważony i być może pojawią się zaproszenia na superturnieje. Może w końcu doczekamy się polskiego szachisty z najwyższej półki.
Logika Krzysztofa Jopka znowu zawiodła w tym temacie , co wynika z tego prostego porównania Wojtaszka z Caruaną.
Takie porównania są bez sensu. Mistrz międzynarodowy Azmajparaszwili był analitykiem Kasparowa i wkrótce został silnym arcymistrzem.
To był akurat Azmajparaszwili. Zawsze są jakieś wyjątki. Ale mi chodzi o generalną zasadę.
Wojtaszek był arcymistrzem zaczynając pracę analityka u Ananda i chyba w krótce zostanie super arcymistrzem, czyli dołączy do super 10 top listy rankingowej (według logiki amatora). Oby to nastąpiło jak najszybciej ponieważ do czołówki światowej jeszcze daleka droga.
Sam ranking to za mało, bo liczy się też gra. Wojtaszek miał w pewnym momencie ranking 2734 i pomimo to nie był postrzegany jako liczący się zawodnik. Świat szachowy go pomijał. Natomiast np. Anish Giri (obecny jego ranking to 2734) od dłuższego czasu jest postrzegany jako silny zawodnik, który był i jest z ochotą witany na różnych silnych turniejach.
Ale nasi arcymisie liczą tylko te magiczne oczka, Krzysztof Jopek też.
Na początku pracy dla Ananda Wojtaszek robił postępy, dopiero po 2 latach przestał. Muszą być jakieś inne tego przyczyny.
Radek teraz jeździ na turnieje razem ze śliczną Aliną z Rosji. Ta piękna szachistka jest dodatkowo utalentowana, stąd zaproszenia na turnieje mogą się sypać.
Dobrze by było, by Radek namówił ją do zmiany obywatelstwa, przyda się świeża krew w naszej reprezentacji kobiet!
Tylko kiepscy piłkarze dostają obywatelstwo od razu. Ale można zmienić federację bez zmiany obywatelstwa, co wielu szachistów już robiło.
Wątpię aby Alina brała pod uwagę zmianę obywatelstwa na polskie.
„I
Lepiej za mało logiki niż zbyt wiele.
Zła jest – wiem to – miotła bez kija.
Choć gorszy jest jeszcze, i był zawsze,
sam kij bez miotły.
II
I gdy widzę was, luminarzy logistycznego światła,
was, noże krojące powietrze,
już bardziej mi się uśmiecha, lepiej mi smakuje
pana Heideggera nicościujące Nic.”
Na taki wierszyk natknąłem się przed momentem w książce „Kłopot z istnieniem” Henryka Elzenberga;przypomniałem sobie, że kiedyś na blogu była dyskusja o logice więc postanowiłem go tutaj wkleić, niech społeczeństwo wie, że nie tylko szachiści mają problemy z logiką.