Wygląda na to, że Waldemar Świć sam sobie strzelił gola. Jego oskarżenie mnie o namawianie szachistów w Polsce do pójścia drogą Fischera czyli rzucenia szkoły okazało się wymyśloną historyjką i niepodpartą dowodami.
Jak na ironię przytoczył niepodpisany artykuł, który został mu pomyłkowo przypisany przez kilku Internautów. Muszę wyjaśnić, że autorem tego tekstu nie jest Waldemar Świć, lecz jego kolega znany szachowy historyk z Warszawy Tomasz Lissowski, który to opublikował na swojej stronie w 2002 roku.
Iskrą zapalną do napisania tego felietonu był mój artykuł w Panoramie Szachowej (9-2002) Peter Leko pretedentem! dotyczący turnieju w Dortmundzie i rozegranego w dniach 6-21 lipca 2002 roku, który był jednocześnie eliminacją do meczu o mistrzostwo świata z Kramnikiem.
W finale Leko pokonał Topałowa 2.5-1.5, co dało mu prawo walki z Kramnikiem i wzbogaciło jego kieszeń o 100 00 $. Fragment z mojego artykułu
bardzo zdenerwował Tomasza Lissowskiego, który – z pewnością bez czytania wywiadu w Panoramie Szachowej 1/1999 – w swoim opracowaniu Fałszywe równanie oskarżył mnie o złe intencje, co okazało się jednak nieprawdą.
W trakcie mistrzostw świata juniorów w Goa (grudzień 2002), gdzie byłem trenerem polskiej ekipy (Radosław Wojtaszek, Kamil Mitoń i Agnieszka Matras) otrzymałem email z Polski z informacją o tym artykule. Zapoznałem się z jego treścią, ale nie potraktowałem go zbyt poważnie. Tomasza Lissowskiego cenię za jego osiągnięcia badawcze w zakresie historii królewskiej gry, ale jako amator szachowy nie powinien – moim zdaniem – zabierać głosu w kwestiach, w których nie ma rozeznania. Problematyka współczesnych szachów różni się od tych sprzed 100 lat!
Czas pokazał jednak, że powinienem wtedy zareagować. W trakcie dyskusji na forum Polskiego Związku Szachowego o unowocześnieniu Młodzieżowej Akademii Szachowej Bartłomiej Macieja i Krzysztof Pytel oskarżyli mnie o namawianiu młodzieży do rzucania szkół na rzecz szachów.
Artykuł Tomasza Lissowskiego spowodował ugruntowanie pewnej negatywnej opini o mnie w Polsce, która trwa do dnia dzisiejszego. Jeszcze dwa dni temu jeden z kolegów napisał mi w emailu, że nawet moje sprostowanie nie zmieni jej.
Według błędnego osądu, jestem rzekomo autorem stwierdzenia, że jeśli ktoś chce osiągać sukcesy w szachach, to musi wybrać drogę Fischera!
Może nawet dobrze się stało, że Waldemar Świć przypomniał to zagadnienie i dał mi możliwość jego wyjaśnienia. Chyba teraz nikt nie będzie miał wątpliwości, że Tomasz Lissowski mocno zniekształcił problem i przedstawił mnie w negatywnym świetle.
Można zadać tylko pytanie, jaki miał w tym cel?
A swoją drogą, gdyby Bartłomiej Macieja posłuchał mojej rady, to wtedy wybrałby na pewno tę właściwą drogę życiową. A tak studiów nie skończył i nigdy jako fizyk nie pracował, natomiast szachistą jest przeciętnym.
To właśnie ja – jako trener – przestrzegałem swoich podopiecznych przed takimi przypadkami!
Takie felietony jak ten w Szachowej Vistuli powinny być podpisywane, gdyż artykuł zamieszczany na jakimś blogu czy stronie, niekoniecznie musi być autorstwa tej osoby która jest właścicielem danej strony.
„Dobry sportowiec to taki, który może się poszczycić dyplomem wyższej uczelni”. Nie tak dawno dawałem przykład Małysza. Gdyby nasz wielki Adam miał tytuł doktora jakiś nauk, pewnie skakał by jeszcze dalej. A gdyby zrobił habilitację, to pewnie by ze skoczni w Wiśle doleciał aż do Moskwy 😉 Sportowiec jest od tego aby osiągać wyniki w sporcie a nie w zbieraniu wpisów w indeksie uczelnianym.
Tomasz Lissowski ostro „pojechał” w cytowanym felietonie. Może faktycznie szkoda, że Pan Jerzy nie zareagował wtedy na ten artykuł, ale „co się odwlecze to nie uciecze”, i dzięki Waldemarowi Świciowi pan Jerzy mógł ostatecznie wyjaśnić cały problem.
Skoro już jesteśmy przy temacie przyszłości sportowej naszych juniorów, to ciekawe jaką drogę życiową wybiorą za kilka lat podopieczni grupy Wojtaszek Comarch Team, czyli A.Lach, JK.Duda, K.Dragun i K.Drozdowski? Darek Świercz już chyba dokonał wyboru. Kto zatem (i na jak długo) zasili naszą kadrę seniorów?
Zgadzam się, że Waldemar Świć odrobił lekcje na „pięć z plusem”. Brawo Panie Waldku!
Jeżeli nawet wziąć pod uwagę najczarniejszy (wg autora felietonu) scenariusz, że ktoś poświęci się szachom, a zatrzyma się na rankingu powiedzmy 2500, to żadna tragedia się nie stanie. Taki szachista może zrobić kurs instruktorski i pracować jako szkoleniowiec. Jeśli zna języki, to może nawet pracować za granicą. Pod wieloma względami jest to bardziej pewna praca, niż wiele „normalnych”. Zapotrzebowanie na trenerów szachowych nigdy nie zmaleje, a może tylko rosnąć (obecnie np. dużo się mówi o wprowadzaniu szachów do szkół w wielu krajach – to być może zły pomysł ale pokazuje rosnącą popularność szachów).
Szkoda słów, totalna kompromitacja Panie Waldemarze!
Po co Bartkowi fizyka? On teraz pracuje jako trener szachowy w USA: http://nagrocki.net/wiadomosci/285-the-pan-american-intercollegiate-team-chess-championship
Patrząc na zamieszczone u Z.Nagrockiego zdjęcia, to chyba jest turniej dresiarzy? 😉
Bartek jest początkującym trenerem i zbiera dopiero doświadczenia:
http://www.nagrocki.net/component/content/?view=featured
Czy Tomasz Lissowski przeprosił pana za to pomówienie?
Nie było żadnych przeprosin i nawet wyjaśnienia tej kwestii przez Tomasza Lissowskiego. Ale ja nawet tego nie oczekiwałem i nie żądałem. Przywyczaiłem się do takich sytuacji, kiedy mnie obrażano, atakowano i pisano nieprawdę. Jeden przykład:
http://www.blog.konikowski.net/2011/06/04/dlaczego-sfalszowano-moja-biografie/
Dobrze że Wojtaszek nie posłuchał rad Tomasza Lissowskiego i został zawodowym szachistą. Mamy więc choć jednego zawodnika światowej klasy.