W 6 rundzie tegorocznych mistrzostw świata juniorów w Kocaeli nasz młody arcymistrz Jan-Krzysztof Duda (2534) uratował w partii przeciwko Idani (2480) trudną wieżówkę. Trzeba przyznać, że rozegrał znakomicie końcową fazę partii. Był to sukces? Przecież jego przeciwnik miał znacznie słabszy ranking.
Problem jest w tym, że nadzieja polskich szachów wybrała wariant, w którym nie jest łatwo walczyć o przewagę debiutową. Dla mnie jest zadziwiające, że wariant jest dość często grywany przez nasze czołowe juniorki i juniorów.
W Panoramie Szachowej (2-225) opublikowałem partię Świercz-Yilmaz, Moskwa 2012, w której białe zagrały też 6.Ge2 i nie uzyskały żadnej przewagi. Przeciwnik rozegrał świetnie fazę debiutową, uzyskał wygraną pozycję i ostatecznie wskutek błędów w końcówce partię przegrał. Można się z tego cieszyć, że nasze talenty ratują trudne końcówki ze słabszymi przeciwnikami? Że w fazie początkowej nie uzyskują żadnej przewagi? Na pewno nie!
Komentując partię Darka napisałem po 6.Ge2 tak: „Moim podopiecznym zawsze polecałem bardziej agresywne kontynuacje 6.Ge3 i 6.Gg5 z przygotowaniem ataku na króla. Ruch w partii nie ma takiej dynamiki i wymaga więcej pozycyjnego wyczucia, a w takich sytuacjach młodzi i jeszcze z małym stażem turniejowym zawodnicy nie zawsze znajdują najlepsze rozwiązania”.
Natomiast po 9.We1 dałem następujący komentarz: „Celem tego wariantu jest pozycyjne wzmocnienie kontroli nad punktem d5: białe stawiają gońca na f3 i następnie poprzez pole f1 przemanewrują skoczka na e3. Czarnym będzie wtedy trudno przeprowadzić wyzwalający manewr w centrum d6-d5. Moja rada dla młodych adeptów sztuki szachowej-grajcie aktywniejsze warianty po następujących kontynuacjach 9.Kh1 lub 9.Ge3.”.
W obu partiach przeciwnicy Świercza i Dudy jednak bez problemu przeprowadzili ruch d6-d5 i uzyskali wygrane pozycje.
Moje pytanie brzmi: kto przygotował ten o pozycyjnym charakterze wariant młodym zawodnikom, którzy powinni grać aktywne szachy? Te przykłady jasno ilustrują znaczenie początkowej fazy gry. Nasi młodzi arcymistrzowie przegrali batalię debiutową wskutek niedostatecznego przygotowania wariantu. Partie uratowali tylko dzięki doskonałej technice w końcówce.
Czy na tym mają polegać nasze szachy?
Problem grania pasywnych wariantów przez juniorów ciągnie się od jakiegoś czasu. Trudno zatem uznać to za przypadek, raczej za ogólną prawidłowość. Ale jaki jest cel takiego działania? Czy uratowanie partii dzięki prawidłowo rozegranej końcówce należy uznać za sukces całej partii i przygotowania do niej, czy jedynie za coś w rodzaju „szczęścia w nieszczęściu”? Nie chcę znowu narazić się na ataki, ale czy zaniechania debiutowe + super nauka końcówek jest polskim przepisem na szachowy sukces?
W polskich szachach jest wiele przypadkowości, nie tylko w pojedyńczych partiach. Nasi zawodnicy wygrywają nawet przypadkowo turnieje, np. zwycięstwo Mateusza Bartla w Aeroflocie. I co z tego wynikło? Klęska w Dortmundzie. Mateuszowi profesjonaliści pokazali jak gra się w klasowe szachy. Teraz Bartel nie mieści się nawet w setce na liście elo FIDE. Nie gra w turniejach zamkniętych, gdyż nie dostaje zaproszeń. Podobnie zdobycie mistrzostwa Europy przez Bartka Macieję było niespodzianką dla nas i na pewno dla samego Bartka. Obecnie Macieja jest przeciętnym zawodnikiem. Pracuje jako trener w USA i gra w słabych turniejach.
Racja! Nie chodzi o wygranie/zremisowanie końcówki, ale o dobrą grę w debiucie i środkowej części. Błędy z początków ciągną się potem nieubłaganie przez całą partię, więc… nie warto.
To był na pewno przypadek przy pracy. Jasiu gra ostre szachy. Pamiętacie jak załatwił Gajewskiego w ostatnich MP?
Niestety Jasio dzisiaj przegrał, ale wygrał Kanarek i Iwanow. Nasi walczą. Tak trzymać!