Trener Waldemar Świć opublikował na swoim blogu trzecią część opisu działalności Akademii Młodzieżowej. Tym razem wpis został poświęcony bardzo ważnej i nawet drażliwej kwestii przygotowania debiutowego naszych szachistów.
Pan Waldemar wspomniał o krytykowaniu Akademii Młodzieżowej. Ale jej działalność, podobnie jak prawie cały polski sport, jest dotowana z budżetu państwa, a więc z naszych kieszeni. Dlatego mamy prawo a może nawet i obowiązek wypowiadania się na tematy zagadnień, które finansujemy. Co do dygresji WŚ: „ktoś kto twierdzi, że ma prawo wypowiadać się w każdej sprawie musi również brać pod uwagę, że takie prawo mają też inni. Nie oznacza to, że nie mają racji”, to pan Waldemar użył tu moich słów, które wypowiadam przy każdej okazji. Zawsze powtarzałem i zamieszczałem we wielu wpisach na tym blogu, że prawem każdego człowieka jest swobodne wypowiadanie się na dowolny temat. Tylko że jakiś czas temu właśnie WŚ kwestionował to prawo i wyszydzał je w swoich komentarzach. Ale cieszę się że obecnie pan Waldemar ostatecznie przyznał rację demokratycznemu prawu do nieskrępowanego wygłaszania opinii.
Jeżeli chodzi o uwagę, że nasze postrzeganie pracy Akademii jest m.in. obarczone brakiem informacji to odpowiadam, że do tego stanu rzeczy przyczynił się Polski Związek Szachowy, prowadzący politykę utajniania wszelkich informacji o szkoleniu. Natomiast zdanie o „przekonaniu, że jest jedna prawda na temat nauczania, której dzierżawcą jesteśmy my a oni mylą się i kropka” jest próbą włożenia w nasze usta słów, których nigdy nie wypowiedzieliśmy. Myślę że nikt z nas (trenerów, nauczycieli, wykładowców, szachistów) nie rości sobie pretensji do posiadania jedynej prawdy i jedynie skutecznej metody nauczania, treningu, szkolenia, etc.
Czy zatem cieszę się z zamieszczenia wspomnianego wpisu (i całego cyklu) przez Waldemara Świcia? Jak najbardziej! Cieszę się że pan Waldemar zaczął opisywać kulisy pracy Akademii Młodzieżowej. Z chęcią czytam te wpisy i podejrzewam, że większość szachistów robi to co ja.
Krzysztof Kledzik
Z artykułu zamieszczonego przez Waldemara Świcia wynika, że w Akademii część zajęć jest poświęcona zagadnieniom debiutowym. Michał Krasenkow twierdzi zaś, że to jest śmieszne podejście i udzielanych wywiadach wyraźnie postponuje tą dziedzinę wiedzy szachowej. Więc gdzie leży przysłowiowa prawda?
Waldemar Świć zajmuje się juniorami, a Michał Krasenkow – kadrą seniorów, czyli ukształtowanymi już (przynajmniej w teorii)szachistami. Podejście tych dwóch szkoleniowców musi być różne.
OK, rozumiem, Waldemar Świć stosuje podejście bardziej ogólne, nastawione na zrównoważony rozwój szachowy dzieci. Ale nie widzę usprawiedliwienia dla M. Krasenkowa. Skoro on zajmuje się dojrzałymi szachistami, którzy już dawno przeszli ogólny kurs szachów, to chyba powinien nastawić się na pracę nad repertuarem debiutowym, tak aby przygotować kadrowiczów do porządnej walki przy szachownicy. I to walki na poziomie światowym, a nie do improwizacji na wakacyjnych turniejach w kraju. A tymczasem M. Krasenkow usilnie odżegnuje się od działalności na polu debiutów. Zresztą sam pisał, że w pracy z kadrowiczami właściwie pomija ten aspekt przygotowania szachowego. Więc co z nimi przerabia? Ciągle „tłucze” końcówki?
Waldemar Świć długo się „modlił”, żeby napisać parę słów o Akademii, co prawdopodonie wszystkim jest wiadome. On się nigdy nie zmieni, bo jest niereformowalny. A tak naprawdę to Akademia jest po to, aby zatrudniać bezrobotnych szachistów.