Rubinstein grał pewnego razu partię turniejową ze znanym arcymistrzem Samischem. Partia została odłożona w pozycji wyglądającej na remisową, ale po wspólnej analizie, przeprowadzonej w czasie przerwy obiadowej, obaj partnerzy doszli do zgodnego wniosku, że powinna zakończyć się remisem.
– Wobec tego zgódźmy się od razu na remis – zaproponował Samisch – Po co mamy wieczorem męczyć się niepotrzebnie przy dogrywce?
– Na remis? – zawahał się Rubinstein. – Można by, ale… Co ja w takim razie będę robił wieczorem?. Nie, lepiej pograjmy jeszcze. Nie wiedziałbym, co robić z wolnym czasem.
– I wiecie co? – opowiadał później Samisch – Rubinstein pokazał mi, jak się wygrywa takie remisowe pozycje!
Miłe wspomnienie po wielkim Akibie i wielka nauka, że grać trzeba 🙂
Jedna z moich najbardziej ulubionych anegdot z życia Rubinsteina.