Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
Michał Krasenkow – trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.
////////////////////////////////////////
W Panoramie Szachowej (luty 2004) na stronie 51 m.in. napisano tak o wówczas 16-letnim Radosławie Wojtaszku: „Jego najsilniejszą stroną jest właśnie doskonała znajomość teorii debiutów”.
W czasie naszej 4-letniej współpracy drogą komputerową (1999-2003) zwracałem uwagę Radkowi na istotę fazy debiutowej we współczesnych szachach i Wojtaszek to zaakceptował. Jego silną stroną było właśnie otwarcie. To zadecydowało, że polski arcymistrz znalazł się w ekipie mistrza świata Ananda w celu analizowania różnych wariantów debiutowych. Radosław Wojtaszek od kilku lat jest zdecydowanie najsilniejszym polskim szachistą!
Tymczasem inni nasi arcymistrzowie z dużą rezerwą odnoszą się do tej kwestii. Ich najsłabszą stroną jest niedopracowany repertuar debiutowy i przeciętna znajomość teorii.
W Magazynie Szachista (wrzesień 2012) m.in. tak napisałem: „Oczekiwaliśmy z wielkim napięciem występu mistrza Polski Mateusza Bartla w superturnieju w Dortmundzie. Mieliśmy nadzieję, że Polak w walce przeciwko trzem Niemcom zdobędzie przynajmniej dwa punkty. Było to, w każdym razie tak się nam wydawało, całkiem realne, ponieważ Mateusz Bartel miał wyższy od nich ranking. Niestety mistrz Polski uzyskał z nimi tylko jeden punkt i to dość szczęśliwie, ponieważ z Fridmanem powinien przegrać.
Nasz arcymistrz zawiódł swych fanów na całej linii. Niestety nie był przygotowany do tej renomowanej imprezy i jego repertuar debiutowy nie odpowiadał klasie turnieju.
Młody arcymistrz musi teraz solidnie przeanalizować swoją dortmundzką twórczość i wyciągnąć z tego właściwe wnioski. Najbliższe turnieje pokażą, czy taka praca miała miejsce…”
W dalszej części zamieściłem dwie komentowane partie mistrza Polski, ilustrujące słabą znajomość granych przez niego wariantów.
Lektura uzupełniająca:
http://www.blog.konikowski.net/2013/08/30/rola-przygotowania-debiutowego-w-warcabach-nota/
Potencjał debiutowy Radka nie został wykorzystany przez PZSzach. Docenił go jedynie Anand, natomiast polscy trenerzy usiłują wykazać że takie podejście jest błędne. Tylko że dzięki takiemu „błędnemu” podejściu czołówka światowa osiągnęła szczyty szachowe, a współcześni mistrzowie świata swoje korony. Ciekawe czy Kasparow, Kramnik czy Anand zostaliby mistrzami świata, gdyby byli trenowaniu według doktryny polskich trenerów?
Warto tu zauważyć, że w pewnym momencie była obawa o prawidłowy progres Darka Świercza. Były takie okresy, że chłopak przegrywał i niepotrzebnie obniżał swoje osiągnięcia szachowe poprzez nieprawidłowy dobór repertuaru debiutowego, błędnie ustalanego (a może w ogóle nie ustalanego?) przez jego trenerów.
Obawiam się że polskie szachy cały czas będą na poziomie miernym, czyli szczytem osiągnięć będzie to co reprezentuje Macieja, Bartel,Soćko, itd.
Tylko że Macieja stał się już tylko specjalistą od pisania regulaminów powoływań do kadry narodowej oraz znawcą żonglerki rankingiem ELO, Bartel przestał grać bo zajmuje się czasopismem związkowym, a reszta kadrowiczów od czasu do czasu wyrwie komuś jakieś zwycięstwo. Wojtaszek też stara się nie grać, bo z ledwością trzyma się klubu 2700. Ale te nasze polskie szachy to nie jest wielka gra, lecz jedynie nijakość.
Ciekawe czy w kolejnym numerze MAT-a nie będzie przypadkiem jakiegoś kolejnego artykułu pod hasłem „chcecie lepiej grać w szachy to uczcie się końcówek”. To w ramach akcji poparcia dla Dworeckiego i linii programowej naszych trenerów. Już jeden taki artykuł był, może będą to kontynuować aby wykazać że szachy rozpoczynają się i kończą na końcówkach.
Mam pytanie. Czy arcymistrz Krasenkow jest Polakiem czy Rosjaninem?
http://mickey63.livejournal.com/
Wystarczająco dużo informacji o Michale Krasenkowie jest w polskiej Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Krasenkow
Oto co możemy przeczytać w książce Dawida Bronsteina – „Strategia szachowa”:
„Wyobraźmy sobie taką sytuację. Gdyby w 1975 roku doszło do meczu Fischer – Karpow zapewne oglądalibyśmy następujący obrazek.We wszystkich partiach, w których Fischer zagrałby 1 e4 ( a on bardzo rzadko grywał inaczej ). Karpow odpowiedziałby 1 … c5. I to nie wszystko. Zaraz potem następowało by 2 Sf3 e6 3 d4 c:d4 4 Sd:4 Sc6 5 Sb5 d6 6 c4 Sf6 7 S1c3 itd. I tak partia za partią, dzień po dniu, oczywiście jeżeli mamy na uwadze dni, w których Fischer gra białymi. A w dni, kiedy miałby czarne? To też nie jest tajemnicą. Moglibyśmy zobaczyć otwarcie 1 e4 c5 2 Sf3 d6 3 d4 c:d4 4 S:d4 Sf6 5 Sc3 a6 6 Ge2 e5 7 Sb3 itd. Skąd autor ma taką pewność? Ponieważ żaden z nich nie znalazłby się wtedy w pozycji, w której można by go zaskoczyć – ci gracze zawsze grają w ten sposób.(…).
Chociaż w tych na pozór prostych wariantach kryją się dziesiątki, setki a nawet tysiące odgałęzień, Karpow i Fischer znają je na pamięć. To nie koniec, codziennie szukają nowych ścieżek, obalają stare i sprawdzają to, co było już wielokrotnie sprawdzane. I najważniejsze – czytają tylko te strony encyklopedii, na których jest napisane coś na temat ich „osobistych” wariantów.
Nie wszyscy gracze na świecie mają tak wąski repertuar debiutowy czarnymi, ale ich przeciwnicy razem wzięci grają praktycznie wszystko. Tak więc Karpow i Fischer dokładnie znają swoje pierwsze posunięcia i są przygotowani na rozbicie każdej obrony, każdego przygotowanego na nich wariantu.” (Wydawnictwo RM, 2005, s.98, 99).
Dlaczego więc w kontekście powyższej wypowiedzi warto pracować nad swoim repertuarem debiutowym tak jak robili to Karpow, Fischer i zapewne Bronstein? A no dlatego, że nie znajdziesz się wtedy w pozycji w której można by cię zaskoczyć. Zanim zapoznałem się z książką „Szybki kurs debiutów” p. Jerzego Konikowskiego byłem jak dziecko w debiutowej mgle. I dalej jestem jak dziecko, i dalej we mgle, ale ta mgła nie jest już tak gęsta jak przedtem; prześwieca przez nią już słońce wariantów, idei, i planów. I tak jak kiedyś Gombrowicz mówił swojemu przeciwnikowi – „mój kochany, nie zagrałeś jak Filidor”, tak ja niekiedy już mogę powiedzieć – „mój kochany, nie wybrałeś wariantu Tarrascha.”
Zgadza się. Celem „Szybkiego kursu debiutów” jest wprowadzenie w ogólną problematykę teorii debiutów. Kto chce szerzej poznać jakieś otwarcia lub warianty, musi sięgnąć po specjalistyczną literaturę debiutową. Niestety w języku polskim jest on bardzo uboga. Trzeba korzystać więc z książek w językach obcych.