W Magazynie Szachista (czerwiec 2013) w artykule „O tym się mówi…” jest zamieszczona interesująca wypowiedź Kramnika. M.in. stwierdza: „Byłem dobrze przygotowany do turnieju. Zwykle mi się to udaje, ale np. w meczu z Anandem w 2008 r. wszystko posypało się. Wielu sądzi, że to kwestia grupy trenerów i popracowania nad nowymi ideami. Ale to nie tak, wszyscy mają trenerów i silne komputery, ale jedni znajdują nowe koncepcje, a inni nie. Moja specjalność to debiut i przejście do gry środkowej. Tu nie chodzi o wiedzę, tylko o zrozumienie oraz pojęcie kierunku działania”.
Władimir Kramnik jasno wypowiada się o roli debiutów w jego twórczości szachowej. Oczywiście przygotowanie musi być połączone z następną fazą partii, czyli grą środkową.
Powracam jeszcze do poprzedniej części tej serii oraz stwierdzenia Kramnika: „Dlatego aby wykazać przewagę w debiucie, trzeba szukać nowych dróg i zmusić rywala do pracy głową przy szachownicy. Tak właśnie pracuje Magnus Carlsen i zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, którzy tego nie dostrzegają. Jako pierwszy przyjął tę metodę kilka lat temu i kontynuuje z sukcesem. Po prostu przeskakuje debiut, co jest może podejściem ekstremalnym, ale ma swój sens”.
////////////////////////////////////////////////////
Nie mogę się zgodzić z opinią, że Carlsen „przeskakuje debiut”. Właśnie jego silną bronią jest świetnie opracowana faza debiutowa. Jest też w tym zakresie bardzo wszechstronny, ponieważ jego repertuar jest bardzo bogaty w wiele otwarć. Jest to dowód, że Magnus Carlsen przykłada do tej części partii wielką uwagę. Studiując całe partie, analizuje też pozostałe fazy gry i dlatego ma doskonałą technikę.
W obecnych czasach poziom gry czołówki światowej jest bardzo wyrównany i nie zawsze udaje się jednej stronie uzyskać przewagę w debiucie. Ważne są pozostałe stadia gry. I tutaj Magnus bryluje, ponieważ już w na początku swej kariery szachowej zrozumiał, że praca nad debiutami to studiowanie całych partii!!
Przytaczam bardzo pouczający pojedynek Carlsen-Kramnik z tegorocznego Memoriału Tala, w której młody Norweg po prostu „wymęczył” Kramnika w końcówce. W fazie debiutowej niewiele zyskał, gdyż grał z graczem wielkiej klasy. Swoją wielką technikę gry pokazał w dalszej części partii!
Tutaj widać różnice w podejściu do pojmowaniu szachów przez czołówkę światową i ludzi z PZSzach-u. Pierwsi rozmawiają o debiutach, o metodach wypracowywania przewagi debiutowej, metodach uzyskiwania przewagi nad rywalem, o nowych ideach i sposobach treningu. A nasi PZSzach-owicze „tłuką” wciąż metody z książek Dworeckiego. Efekt – ci pierwsi są faktycznie pierwszymi, ale na świecie, a wychowankowie PZszach-u są pierwszymi, ale w Polsce.
To jest prawda. Z tego wynika, iż PZSzachowi nie zależy na wyczynie i wynikach światowych. Ciekawe czy prezes Delega załatwił sobie miesięczną pensję?
Mamy te same myśli. Przed chwilą jak pisałem mój poprzedni komentarz, to dokładnie o tym samym pomyślałem. Też zastanawiałem się jak wyglądają postępy przy załatwianiu sobie pensji przez prezesa Delegę.