| Od redakcji | 1 |
| O tym się mówi | 2 |
| Sparkassen Meeting, Dortmund 2013 | 3 |
| Partie komentowane, Dortmund 2013 | 5 |
| ME kobiet, Belgrad 2013 | 8 |
| „Unia Lubelska“, Lublin 2013 | 10 |
| DME do 18 lat, Maribor 2013 | 12 |
| Szachy na straganie | 13 |
| Reklama kraju i regionu | 13 |
| Uniwersjada, Kazań 2013 | 14 |
| Sławoborze 2013 | 16 |
| Mały Szachista nr 12-wrzesień 2013 | I-VIII |
| Wrocławski Festiwal „Polonii“ 2013 | 17 |
| Puchar Dziekana OIRP, Kraków 2013 | 18 |
| Rekordowy namysł | 18 |
| Szachowe epizody A.F. (45) | 20 |
| Nauka gry (117) | 26 |
| Poradnik sędziego (113) | 30 |
| Prenumerata | 31 |
| Rozwiązania kombinacji | 31 |
| Kombinacje | 32 |
Kolejny superturniej rozegrano na przełomie lipca i sierpnia w Dortmundzie. Triumfował trochę nieoczekiwanie Michael Adams, odnosząc w gruncie rzeczy życiowy sukces. Nie należy jednak zapominać, że Adams od ponad 20 lat znajduje się w czołówce światowej, a w 1997 roku w Groningen stoczył pasjonujący pojedynek z Anandem w finale MŚ FIDE ulegając Hindusowi dopiero po serii blitzów. Był wtedy o krok od meczu z Karpowem o MŚ FIDE. Kolejny raz dobrze wypadł w Dortmundzie 14 mistrz świata Władimir Kramnik, który dotąd dziesięciokrotnie triumfował w tych turniejach. Po dobrej grze zajął drugie miejsce, zacierając przykre wrażenie, jakie pozostawił jego występ w memoriale Tala w Moskwie. Spory zawód sprawili Caruana i Andriejkin nie uzyskując nawet 50%, natomiast Peter Leko, mimo dobrego miejsca, nadal nie może wyjść z „remisowej“ choroby.
Znakomicie zorganizowane mistrzostwa Europy kobiet w Belgradzie przyniosły sporą niespodziankę w postaci zwycięstwa Wietnamki Hoang Thanh Trang, która wyprzedziła rywalki aż o cały punkt. Wietnamka od lat mieszka na Węgrzech i reprezentuje ten kraj, nawiązując do dawnych sukcesów sióstr Polgar. Trzy nasze reprezentantki nie zachwyciły swoją grą, ale wynik naszej najlepszej szachistki Moniki Soćko trzeba uznać za dobry. Do medalu zabrakło pół punktu, ale liczy się miejsce w pierwszej ósemce i awans do MS kobiet w 2014 roku.
Dobrze spisała się nasza młodzież zdobywając złoty i srebrny medal na DME do lat 18 w Mariborze. Byliśmy, co prawda, zdecydowanymi faworytami wśród zaledwie 7 krajów biorących udział w tych rozgrywkach, ale faworyci nigdy nie mają łatwego życia. Nie dziwi więc, że dopiero po dobrym finiszu nasze zespoły znalazły się w medalowej strefie.
Nie łatwo przyszedł też sukces w postaci zespołowego brązowego medalu na Uniwersjadzie w Kazaniu. Medal zawsze cieszy, ale liczyłem również na medale indywidualne, a te przy silnej obsadzie rozgrywek okazały się poza naszym zasięgiem.
Festiwal wrocławskiej „Polonii“ cieszył się dużą frekwencją z uwagi na mistrzostwa Polski Amatorów i tradycyjny Memoriał Adolfa Anderssena, w którym triumfowali Wojciech Moranda i Jolanta Zawadzka. Festiwal, podobnie jak inne polskie openy, ma w nazwie mylący przymiotnik „międzynarodowy“, a przecież w ostatniej czteroletniej kadencji Zarządu PZSzach cudzoziemcy przestali przyjeżdżać do Polski. W naszych turniejach, co jakiś czas, grają tylko przypadkowo przebywający w Polsce obcokrajowcy, turyści- szachiści. Wynika to zarówno z bardzo niskich nagród, jak też bardzo słabej obsady naszych openów, w których gracze z rankingiem 2400 są już hołubieni.
Andrzej Filipowicz
Redaktor Naczelny
Akiba Rubinstein (ur. 12 grudnia 1882 w Stawiskach, zm. 15 marca 1961 w Antwerpii) – polski szachista pochodzenia żydowskiego, jeden z czołowych zawodników świata w pierwszych dekadach XX wieku, związany z Łodzią.
Urodził się w Stawiskach koło Łomży w rodzinie skromnego nauczyciela żydowskiego. Ojciec umarł przed jego urodzeniem, dlatego wychowaniem chłopca zajęli się dziadkowie ze strony ojca, którzy zamierzali wykształcić go religijnie, oddając do szkoły rabinackiej.
Nauka i zajęcia zawodowe
Początkowo pobierał wykształcenie judaistyczne, ale już w 1898 r. Akiba Rubinstein porzucił naukę w jeszybocie i wybrał karierę nie związaną z naukami judaistycznymi, został zawodowym szachistą. Początkowo grał w Białymstoku. W 1901 r. przeniósł się do Łodzi. Tu zwrócił na niego uwagę Chaim Janowski, umożliwiając mu dalszą karierę w barwach Łódzkiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej.
Sukcesy
Już w 1903 r. podczas wszechrosyjskiego turnieju szachowego w Kijowie Akiba Rubinstein zajął piąte miejsce, wyprzedzając wielu czołowych szachistów rosyjskich.
W 1904 r. w spotkaniu o mistrzostwo Łodzi Akiba Rubinstein pokonał znanego łódzkiego szachistę Henryka Salwe.
W 1906 r. zdobył wicemistrzostwo Rosji, a w międzynarodowym turnieju w Ostendzie zajął trzecie miejsce. W następnych latach osiągał kolejne sukcesy i tytuły mistrzowskie: w Karlsbadzie (1907), Wiedniu i Pradze (1908), Petersburgu (1909) i Warszawie (1910).
Uznawano go za jednego z prekursorów nowoczesnej gry pozycyjnej.
W 1910 r. przeniósł się do Warszawy, zachęcony stałą pensją wyznaczoną przez Warszawskie Towarzystwo Zwolenników Gry Szachowej. Tutaj nadal osiągał sukcesy, pokonując wielu wybitnych szachistów polskich i zagranicznych. Mimo iż mieszkał w Warszawie, nadal reprezentował barwy Łódzkiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej.
Lata od 1907 do 1912 roku to okres największych tryumfów Akiby Rubinsteina. W 1907 roku zwyciężył w bardzo silnie obstawionym turnieju w Karlowych Warach, w 1909 roku podzielił pierwsze miejsce na turnieju w Petersburgu. W 1910 roku, gdy Carl Schlechter rozgrywał swój mecz o mistrzostwo świata przeciwko Emanuelowi Laskerowi, Rubinstein był uważany przez wielu za najsilniejszego szachistę świata. W tamtych czasach pretendent do szachowej korony musiał dysponować sporą kwotą na organizację meczu i nagrody. Mistrz świata sam wybierał sobie przeciwnika, głównym kryterium pozostawała wysokość kwoty, jaką kandydat był w stanie zorganizować. Z tych względów Rubinsteinowi nie dane było nigdy rozegranie meczu o mistrzostwo świata, chociaż zarówno wówczas, jak i później uważano, że był jednym z najwybitniejszych szachistów w historii, który takiej szansy był pozbawiony.
Przez całe swoje życie borykał się z chorobą umysłową, cierpiał na antropofobię, czyli lęk przed ludźmi. Zdawał sobie sprawę ze swoich zaburzeń psychicznych i walczył z nimi z różnym skutkiem w różnych okresach życia.
W 1912 roku Akiba Rubinstein osiągnął zupełnie niecodzienny sukces: wygrał kolejnych pięć ważnych międzynarodowych turniejów w ciągu jednego roku: w San Sebastián, Pieszczanach, Wrocławiu, Warszawie i Wilnie. Nie zdarzyło to się nigdy przedtem. Pięćdziesiąt lat później Bent Larsen wygrał pięć turniejów z rzędu, jednak zajęło mu to trzy lata. Tak więc seria Rubinsteina pozostaje rekordem do dzisiaj.
W tym czasie Akibie Rubinsteinowi coraz bardziej dokuczała choroba psychiczna. Skarżył się na muchę, która bez przerwy przeszkadzała mu skupić się w trakcie rozgrywania turniejowych partii. Trudno też było odwiedzać go w jego własnym domu. Jego żona uprzedzała potencjalnych gości, by nie zostawali zbyt długo, bo może zdarzyć się, że podczas zbyt długiej wizyty gospodarz opuści pokój przez okno.
Do 1914 roku Rubinstein zachowywał jeszcze nadzieję na rozegranie meczu o mistrzostwo świata, jednak wybuch I wojny światowej ostatecznie pokrzyżował wszystkie plany. Po wojnie Akiba Rubinstein kontynuował starty w prestiżowych turniejach szachowej elity, chociaż z mniejszym niż przed wojną powodzeniem. W latach dwudziestych jednakże wrócił do dawnej formy i w 1922 roku zwyciężył w bardzo silnym turnieju w Wiedniu aż o 1½ punktu przed Ksawerym Tartakowerem. W pokonanym polu pozostali m.in. Siegbert Tarrasch, Geza Maroczy, Aleksander Alechin i Richard Réti. Przez następne dziesięć lat uczestniczył w wielu turniejach, zajmując zawsze czołowe miejsca. W 1930 roku poprowadził polską drużynę do zwycięstwa na III szachowej olimpiadzie w Hamburgu przyczyniając się do zdobycia przez Polskę drużynowego mistrzostwa świata. Sam odebrał nagrodę za najlepszy wynik indywidualny (13 zwycięstw, 0 porażek, 4 remisy). Rok później w Pradze był już w nieco gorszej formie, polska reprezentacja zajęła drugie miejsce. Po 1932 roku Rubinstein już nie wystąpił w żadnym turnieju. Choroba, z którą walczył przez całe życie, w końcu wzięła górę.
W 1926 r. wyjechał na stałe z Polski, początkowo mieszkał przez kilka miesięcy w Berlinie. Potem osiadł na stałe w Belgii, zachowując jednak polskie obywatelstwo.
Według retrospektywnego systemu Chessmetrics, najwyższy ranking osiągnął w czerwcu 1913 r., z wynikiem 2789 punktów zajmował wówczas 1. miejsce na świecie. W 1950 r. Międzynarodowa Federacja Szachowa przyznała mu – za osiągnięcia z przeszłości – tytuł arcymistrza.
Schyłek życia
W latach II wojny światowej ukrywał się w szpitalu Jeane’a Titeca w Brukseli. Po wojnie już nie grał. Zapomniany, od 1954 r. przebywał w domu starców w Brukseli. Podczas remontu placówki jej pensjonariuszy przeniesiono do Antwerpii gdzie zmarł 14 marca 1961 r. Pochowany w Brukseli na cmentarzu w dzielnicy Etterbeek.
Znaczenie dla światowego życia szachowego
Rubinstein uważany jest dzisiaj za jednego z największych klasyków szachów, mimo że nie pozostawił po sobie artykułów ani książek, ani nawet zbyt wielu notatek. Znamy jego osiągnięcia głównie z zapisów partii i wspomnień jemu współczesnych. Wiele wariantów szachowych otwarć nawiązuje w swoich nazwach do tej nietuzinkowej postaci (np. obrona Nimzowitscha – wariant Rubinsteina). W samym tylko gambicie hetmańskim można znaleźć kilka głównych wariantów nazwanych nazwiskiem Rubinsteina.
Cykl „Problemy szkoleniowe w polskich szachach” wywołał duże zainteresowanie wśród Internautów. Otrzymałem wiele listów elektronicznych w tej kwestii. W najbliższym czasie opublikuję najważniejsze fragmenty tych polemik.
Dzisiaj otrzymałem interesujący list p. Rafała Jawora:
////////////////////////////////////////
Szanowny Pan Jerzy Konikowski
Dzień dobry, jestem osobą, która od czasu do czasu odwiedza Pana blog i stronę internetową bowiem lubię grać w szachy, a tam właśnie mogę znaleźć wiele cennych informacji. Lubię również grać w warcaby – i muszę się przyznać, że nawet bardziej niż w szachy, ale mam szacunek do obydwu tych gier, chociaż w jednej jak i w drugiej jestem laikiem, a nie profesjonalnym szachistą, czy warcabistą. Ostatnio z zainteresowaniem śledziłem dyskusję na Pana blogu, której tematem są problemy szkoleniowe w polskich szachach. Efektem tego jest krótka nota, którą sporządziłem – „rola przygotowania debiutowego w warcabach”; można zapytać, ale co ma piernik do wiatraka? My, rozmawiamy o szachach, Pan pisze o warcabach. Jednak wydaje mi się, że istnieje przynajmniej jakiś minimalny związek między debiutem w szachach, a debiutem w warcabach, ale jako laik nie jestem tego w stanie ocenić. Być może moja intuicja jest po prostu błędna. Przesyłam więc w załączniku ową notę, tak aby Pan mógł się z nią ewentualnie zapoznać.
Z poważaniem
Rafał Jawor
////////////////////////////////////////
Do napisana niniejszej noty skłoniła autora lektura cyklu artykułów: „Problemy szkoleniowe w Polskich szachach“, które są zamieszczone na blogu: „Szachy w moim życiu“.[1] Ujawniają one spór, który toczy się w polskim środowisku szachowym. Przedmiotem tego sporu jest m.in. rola przygotowania debiutowego w procesie szkolenia profesjonalnych szachistów. Jedni ze specjalistów uważają, że na teorię debiutów podczas takiego treningu powinien być położony szczególny nacisk, inni zaś sądzą, że akcent powinien zostać przesunięty, nie na naukę debiutów, lecz na naukę końcówek. Przedstawicielem pierwszej opinii jest p. Jerzy Konikowski, zaś reprezentantem drugiej jest p. Michał Krasenkow. Autor niniejszej noty śledząc ową polemikę zadał sobie pytanie: a jaka jest rola przygotowania debiutowego w warcabach? Sam bowiem lubi grać zarówno w szachy jak i w warcaby; większe doświadczenie i wiedzę posiada jednak w tej ostatniej grze – chce przy tym zaznaczyć, że jest to doświadczenie laika, a nie zawodowego szachisty i warcabisty. Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie zwrócił się po prostu do dostępnej mu literatury warcabowej (uczynił to w sposób nie systematyczny); informacje tam znalezione przedstawia potencjalnemu Czytelnikowi w taki sposób, aby sam wyrobił sobie zdanie na ten temat – będą więc dosłowne cytaty i niewielka wzmianka o autorach, a na koniec ogólny wniosek. Przejdźmy więc do stricte merytorycznej części tekstu.
„To jak rozpoczynamy partię wpływa na jej dalszy przebieg. Silny warcabista już od pierwszych posunięć potrafi skierować partię we właściwą stronę, potrafi narzucić przeciwnikowi swój plan gry.
Studiując debiuty należy starać się nie tyle precyzyjnie zapamiętywać kolejność posunięć, co rozumieć specyfikę powstających pozycji, poczuć podstawowe idee.
Jeżeli zaczynamy grać w turniejach trzeba pomyśleć o wypracowaniu sobie własnego debiutowego repertuaru. Musimy znać warianty, które powstają po ulubionych naszych pierwszych posunięciach i musimy umieć przekonywająco odpowiedzieć czarnymi na dowolne pierwsze posunięcie przeciwnika.“
Cytat za: Edward Burzyński, „Warcabowe abecadło“, Część V, Debiuty, wydanie II, poprawione i rozszerzone, PC-BEST Szczecin 2010, s. 193.
Autor cytatu ma ranking 2334 i jest sklasyfikowany na 25 miejscu listy FMJD,
„Zasady gry w brazylijskiej wersji warcabów 64-plowych są identyczne jak w stupolówce. Jedna z zasadniczych różnic polega na tym, że w stupolówce mimo, że na wynik partii pracuje się od samego początku, to decydujące dla jej losu wydarzenia rozgrywają się z reguły między 40tym a 50tym posunięciem. Na małej warcabnicy, z uwagi na ograniczoną ilość materiału, już od pierwszego ruchu rozgrywa się pełnokrwista walka ! Od samego początku gra jest bardziej precyzyjna, konkretna. Tutaj nie można zrobić posunięcia „na wyczucie“, należy konsekwentnie liczyć na kilka ruchów do przodu. Znajomość forsownych wariantów debiutowych nabiera częstokroć decydującego znaczenia w pojedynku.“
Cytat za: Aleksander Getmański, „Tajemnice 64-polowej damy“, 1. Przegląd schematów debiutowych, s. 8, PCBEST s.c. 2007.
Autor cytatu ma ranking 2377 i jest sklasyfikowany na 8 miejscu listy FMJD,
„The opening of a game in draughts is not as important as in chess. In chess you need to know many theoretical lines to be able to play at top level. In draughts one has more freedom to choose what to play.
Still, it is necessary to have some knowledge of popular openings. It will save you a lot of time if you know how the opening works already.„[1]
Cytat za: Tjalling Goedemoed, „Course in draughst“, Cours III, Section 2. The opening of the game, strona internetowa FMJD,
Autor cytatu ma ranking 2266 i jest sklasyfikowany na 50 miejscu listy FMJD,
„Starannie pracuj nad repertuarem debiutowym, nad jego połączeniem z grą środkową. To pozwoli na wykonywanie pierwszych 15-20 posunięć w ciągu 15-30 minut. Należy pamiętać, że takie tempo gry w debiucie jest pożądane, ale w żadnym wypadku to nie dogmat! Bywają partie, gdzie należy obliczać i przed 15 posunięciem.“
Cytat za: Eugeniusz Watutin, „Obliczanie w warcabach“, Część I, DWH WARCPOL 2003, s. 10.
Autor cytatu ma ranking 2335 i jest sklasyfikowany na 24 miejscu listy FMJD,
I jeszcze jeden cytat zamieszczony w książce tego autora:
„Należy zbierać partie odpowiadające wybranemu repertuarowi debiutowemu, przepisywać je do zeszytu, oczywiście bez uwag, dać poleżeć w spokoju około miesiąca, by uleciały wzrokowe wrażenia od źródłowych komentarzy i następnie przystąpić do analizy.
Przy takiej metodyce pracy sprawdzić jej jakość można porównując oba komentarze.
Oczywiście, na początku własne wywody mogą być mało satysfakcjonujące. Ale z upływem czasu, rosnące doświadczenie zacznie się odzywać i w efekcie można osiągnąć porównywalne rezultaty.
Poważnie należy przemyśleć i określić metodykę pracy nad debiutami… posiadacze ponadprzeciętnej pamięci mogą pozwolić sobie na rozkosz stosowania różnorodnych debiutów. Dla większości jest to nie do przyjęcia.
Można ograniczyć się do głębokiego przestudiowania ograniczonego repertuaru debiutowego, co jak już rozważaliśmy wcześniej, ułatwi przejście do wygodnej dla nas gry środkowej na bazie
[1]„Otwarcie w warcabach nie jest tak ważne jak w szachach. W szachach musisz znać wiele teoretycznych wariantów, aby być zdolnym do gry na najwyższym poziomie. W warcabach mamy bardziej swobodny wybór tego w jaki sposób należy grać. Jednak nadal, konieczne jest posiadanie jakiejś wiedzy na temat popularnych otwarć. Zaoszczędzisz wiele czasu, jeżeli wiesz w jaki sposób grać debiut.” (Przekład autora noty).
—————————————
solidnego strategicznego planu. W każdym przypadku należy codziennie i systematycznie kompletować potrzebny materiał: przeglądać, wybierać i przepisywać partie z rozgrywanych w ostatnich latach turniejów, jak również interesujące idee z publikacji starych partii. Należy przeglądać publikowane z partiami komentarze, po czym przystąpić do analitycznego badania zgromadzonego materiału. Wykonawszy taką pracę, łatwo przekonać się, że żadna, nawet najnowsza publikacja nie jest w stanie tak szczegółowo wyjaśnić wszystkich niuansów badanego wariantu.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że wzbogaceni ideami, charakterystycznymi dla danego debiutu jest wystarczającą przesłanką, by poddać krytycznej ocenie opublikowane analizy. W rezultacie komentarze stają się precyzyjniejsze, a znalezione nowe idee niejednokrotnie gruntownie zmieniają ocenę wariantu. W ten sposób rodzą się teoretyczne nowinki.“
Tym razem jest to cytat z książki „Puti sowierszenstwowania“, W. Żak, 1988, s.131. Ciekawe jest jednak to, że wypowiedź znanego trenera szachowego (jak pisze sam autor) przywołuje właśnie profesjonalny warcabista w swojej książce na temat obliczania w warcabach (s.11).
Arcymistrzowie warcabowi uważają więc, że rola teoretycznego przygotowania debiutowego w ich grze jest bardzo ważna. Niektórzy z nich uzasadniając swoją opinię powołują się przy tym na rolę jaką pełni to przygotowanie debiutowe w szachach. Autor niniejszej noty od czasu do czasu śledzi warcabowe fora i blogi, ale raczej nie spotkał się tam z polemiką na temat debiutów, tak jak to ma miejsce w środowisku zawodowych szachistów w Polsce.
Rafał Jawor
2013, VIII, 28 – 29, Zagorzyn
Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
Michał Krasenkow – trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.
////////////////////////////////////////
Kramnik – Andrejkin w Dortmundzie 2013
Dzisiaj w Pucharze Świata rozpocznie się mecz Kramnik – Andrejkin. Obaj są z pewnością doskonale przygotowani do tego spotkania i dlatego oczekujemy emocjonujących partii.
Przypominam, że silną stroną obu arcymistrzów jest faza debiutowa.
Boris Gelfand o Andrejkinie: „Natomiast chciałem podkreślić grę Andriejkina. Grałem z nim w MŚ w szachach szybkich i blitzach w 2012 r. Jest silnym szachistą o klasycznym stylu gry, z doskonale przygotowanymi i przemyślanymi systemami. W Moskwie wszyscy chcieli go ograć, bo po raz pierwszy grał w superturnieju. Opracował znakomitę strategię, przygotował na każdego gracza debiut białymi i czarnymi. Grał bez niedoczasów. Sądzę, że wyciągnął wnioski z tego turnieju i będzie teraz rozwijał się szybciej.
/////////////////////////////////
Wladimir Kramnik: Moja specjalność to debiut i przejście do gry środkowej. Tu nie chodzi o wiedzę, tylko o zrozumienie oraz pojęcie kierunku działania”.
W tegorocznym turnieju w Dortmundzie w bezpośrednim pojedynku wygrał Andrejkin, który wykorzystał niedokładną grę byłego mistrza świata w debiucie! Po słabym ruchu 9…g6? (prawidłowo 7…Sd7 lub 6…Ge7) Kramnik został po prostu ograny przez młodziutkiego arcymistrza.
Partia ta jest klarownym przykładem świadczącym o ważnej roli fazy debiutowej we współczesnej praktyce turniejowej, nawet na wysokim szczeblu!
W dniach 30 sierpnia – 1 września 2013 odbył się w Gorzowie Wlkp. II zjazd ekstraligi szachowej.
Strona turnieju: link
Kasa” na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Szachach,
czyli Sławomir Szmal kolejnym sportowcem wspierającym polskich szachistów
Sławomir Szmal, polski piłkarz ręczny, grający na pozycji bramkarza, postanowił wesprzeć swoim dopingiem reprezentację Polski na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Szachach 2013 (DME 2013). Turniej odbędzie się w hotelu Novotel Warszawa Centrum w dniach 7 − 18 listopada. Sławek dołączył do grona m.in. takich gwiazd sportu jak Marcin Gortat, Tomasz Majewski czy Otylia Jędrzejczak, które także zadeklarowały swoje wsparcie dla polskich szachistów.
Sławomir Szmal to jeden z najbardziej znanych polskich piłkarzy ręcznych. Jest reprezentantem Polski, uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich w Pekinie (2008), wicemistrzem świata (2007)
i brązowym medalistą mistrzostw świata (2009). Sławek może się pochwalić tytułem „Najlepszego piłkarza ręcznego świata”, nadanym przez Międzynarodową Federację Piłki Ręcznej w 2009 roku. Został również wyróżniony w 76 Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Telewizji Polskiej na 10 najlepszych sportowców Polski, w którym zajął 6 miejsce. Szmal jest obecnie zawodnikiem Vive Targi Kielce, ale swoją karierę sportową rozpoczynał na Górnym Śląsku. Popularny „Kasa” jak nazywają go koledzy z drużyny jest również inicjatorem obozów sportowych dla młodzieży „Kuźnia Bohaterów Sławomira Szmala”, które mają na celu poszukiwanie talentów oraz propagowanie piłki ręcznej wśród młodych zawodników. W związku z tym, że od 5 lat Sławek pełni funkcję kapitana drużyny narodowej doskonale wie, jak ważne jest motywowanie
i doping drużyny w trudnych chwilach.
− Niezależnie czy są to mistrzostwa w szachach czy też w piłce ręcznej na sukces drużyny składają się starania i wysiłek każdego z zawodników. Doskonale też wiem jak ważny dla wszystkich sportowców jest doping kibiców, którzy są niekiedy dodatkowym zawodnikiem. Chciałbym wszystkich serdecznie zachęcić do kibicowania naszym szachistom podczas tegorocznych Drużynowych Mistrzostw Europy, aby osiągnęli jak najlepsze wyniki i wiedzieli, że w każdej chwili mogą liczyć na wsparcie rodaków – mówi Sławomir Szmal.
Drużynowe Mistrzostwa Europy w Szachach 2013 (DME 2013) to jedna z największych i najbardziej prestiżowych imprez szachowych na świecie. Takie wydarzenia nie często mają miejsce w Polsce. Miłośnicy królewskiej gry porównują ją rangą do Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Uczyńmy z tych mistrzostw wielkie szachowe święto. Niech zagraniczni goście poznają prawdziwą polską gościnność. Polski Związek Szachowy zaprasza wszystkich do kibicowania naszej reprezentacji.
W stolicy, w trakcie dziewięciu dni zmagań o szachowy prymat, widzowie będą mogli spotkać
i podziwiać wybitnych arcymistrzów, wielokrotnych medalistów świata I Europy, w tym m.in.:
R. Ponomariowa, S. Karjakina, W. Topałowa, A. Szirowa, D. Jakowienko, L. Aroniana,
S. Mowsesjana, W. Iwańczuka, F. Caruanę, D. Nawarę, A. Naiditscha, M. Adamsa, N. Shorta, J. Polgar, A. Muzychuk, A. Stefanową, A. Kosteniuk, A. Usheninę, K. Lahno, N. Dziagnidze czy V. Cmilyte oraz polską czołówką z Bartoszem i Moniką Soćko.
Drużynowe Mistrzostwa Europy w Szachach 2013 (DME 2013) w liczbach
Liczba krajów: około 40
Liczba drużyn: około 70 (pięcioosobowych)
Liczba Arcymistrzów i Arcymistrzyń: 200
Liczba zawodników z pierwszej 50. światowej listy rankingowej FIDE: 35
Liczba zawodniczek z pierwszej 30. światowej listy rankingowej FIDE: 16
Liczba zawodników z rankingiem powyżej 2700 Elo:32
Liczba zawodniczek z rankingiem powyżej 2500 Elo: 10
O Polskim Związku Szachowym (PZSzach)
Polski Związek Szachowy (PZSzach) powstał 11 kwietnia 1926 r. w Warszawie. Organizacja jest członkiem Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE) i Europejskiej Unii Szachowej (ECU).Misją PZSzach jest rozwój i popularyzacja szachów w Polsce. Związek skupia najważniejsze postaci związane z polskim środowiskiem szachowym oraz jest organizatorem i inicjatorem kluczowych zawodów szachowych w Polsce.
Kontakt dla mediów:
Dorota Rzepecka, Polski Związek Szachowy
+48 602 463 034
d.rzepecka@pzszach.org.pl
Agnieszka Józefowicz, Partner of Promotion
+48 22 858 74 58 wew. 49
a.jozefowicz@partnersi.com.pl
Strona Mistrzostw:
www.etcc2013.com
Strona Polskiego Związku Szachowego:
www.pzszach.org.pl
Geniusz na miarę XXI wieku Paul Morphy
jest nową pozycją szachową wydawnictwa Penelopa.
Autor tej znakomitej książki na temat amerykańskiego szachisty Paula Morphy jest mistrzem Polski w szachach korespondencyjnych (I miejsce w MP 2000 roku).
Uczestnik drużyny o nazwie Penelopa, która awansowała do finału szachowej Ligi Mistrzów.
Grał w turniejach eliminacyjnych do koresp. Mistrzostw Świata. W grze bezpośredniej uczestnik oraz działacz wielu rozgrywek w dawnej Lidze Warszawskiej. Od ponad 8 lat pisze artykuły w Panoramie Szachowej. Współpracuje z autorami książek szachowych w Polsce i krajach Europy. Korespondencyjnie grał z zawodnikami ze wszystkich kontynentów.
Dariusz Gronkowski
Geniusz na miarę XXI wieku Paul Morphy
Wydawnictwo Penelopa, Warszawa 2013
268 stron, Format 240×170
ISBN 978-83-62908-88-2
Na warszawski piknik poświęcony różnorodnym grom zaprasza Lotto: Link.
Wśród ofert nie zabraknie szachów, przy czym ciekawy jest anons poświęcony tej grze, cyt: „Postaramy się przybliżyć tajniki debiutów szachowych, czyli wskazać słabe i mocne strony najpopularniejszych początków partii”. Kapitalna inicjatywa i doskonały pomysł! Czy to znaczy że „zakazane” w Polskim Związku Szachowym debiuty jednak można publicznie zaprezentować zgromadzonej gawiedzi? Czy nie jest to jednak „śmieszne podejście”? A co na taką inicjatywę powie M.Dworecki i M.Krasenkow? Oj, chyba nie będą zadowoleni z propagowania wiedzy o debiutach szachowych.
Krzysztof Kledzik
Świat schodzi na psy jak mówi znane porzekadło, jakże zresztą niesprawiedliwe, bo przecież – jak ukazuje samo życie – etyka naszych czworonożnych przyjaciół stoi o wiele wyżej od etyki ludzi. Homo sapiens mógłby niejednego nauczyć się od zwierząt, ale najwyraźniej mu na tym nie zależy. Bomby odpala się już na cmentarzach, co zdarzyło się w Afganistanie, gdy rodzina wybrała się na groby swych bliskich. Zdziczenie sięga szczytu, ale też lata temu na Wołyniu palono Polaków żywcem w kościołach, co jest jeszcze większym bestialstwem. Mimo to „prezydent” Komorowski raczył zliczyć aż pięć (!) ofiar tych zbrodni, co chyba dowodzi perfidnej metody ukrywania rozmiarów polskiej martyrologii. Tajemnicą pozostaje też jego „przepraszanie” za tamte zbrodnie, albowiem akt skruchy powinien wyjść od strony ukraińskiej. Piszę znowu o tych sprawach w „bulu”, choć z okazji marszu wołyńskiego już wytknąłem gajowemu owe gafy. Więcej dołożył mu niedawno Wildstein, ale „prezydent” ma grubą skórę i lubi udawać Greka, chociaż może nie czuje się pewnie, bo zgolił wąsy, by zmylić pogonie. W sukurs przyszła mu TVN ogłaszając, że popiera go rzekomo 70% ankietowanych, co świadczy albo o głupocie obywateli, albo o zwyczajnym szwindlu matematycznym. Sądzę, że raczej chodzi o manipulację procentami, aby nieco podbudować malejące poparcie dla Platformy Obywatelskiej. Te przypuszczenia potwierdza komentarz dodany w telewizji, oto Komorowski jest prezydentem jedynej słusznej partii! O, nagle przestał być prezydentem wszystkich Polaków ( a kiedy nim był ?) i teraz rozparł się na platformie ? Jakże przypomina to epokę PRL-u z jej niewzruszonym dogmatem jedynej a słusznej partii!
W dalekim kraju podobno ktoś lansuje modę na „choćbysie” czyli na trawestacje zwrotek z tuwimowskiej „Lokomotywy”, oczywiście dla zabawy, chodzi o efekty raczej komiczne, a nie o poważne gry literackie. A zatem bawmy się:
Choćbyś z premierem rwał białogłowy,
choćbyś polował w puszczy z gajowym,
choćbyś wbrew faktom do pięciu liczył,
to nie usłyszysz, co w trawie kwiczy!
I, oczywiście, nie poznasz wszystkich afer układu, starannie umorzonych przez prokuraturę po farsie komisji sejmowych i innych dochodzeń. W tym leży potęga IIIRP, republiki ultraliberalnej i stojącej na straży przywilejów kasty nietykalnych. Od afery FOZZ – matki wszystkich afer – długi korowód defraudacji demoluje finanse państwa.
O moralnym bagnie świadczą też incydenty z „profesorem” Zygmuntem Baumanem, który raczył udzielić wykładu na uniwersytecie wrocławskim, co spotkało się ze słusznymi protestami. Bauman był dowódcą w oddziałach KBW ( Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego ), a korpus ten od r.1948 r. zaczął przejmować od Rosjan obowiązki okupanta Polski, czyniąc to z wielką gorliwością, co ilustrują następujące dane: do końca 1948 r. oddziały KBW zabiły 1950 partyzantów powstania antysowieckiego, raniły 434 oraz aresztowały 45 tysięcy 649 „bandytów” ( wg terminologii prosowieckiego reżimu ) z formacji AK, WiN, NSZ. W szeregach KBW walczył Bauman w stopniu majora i niewątpliwie przyczynił się do śmierci wielu polskich patriotów, ale o tym sza! Tabu. Na Google za to pan Bauman figuruje jako „Polish sociologist ( ur. 19.11.1925 r. w Poznaniu). Since 1971 has resided in England after being driven out of Poland by an anti-semtic purge…” ( wspaniałe, prawda?) W innym miejscu znajdujemy korektę, że ten ambitny oficer bezpieczeństwa wykładał w Warszawie od 1954 r. ( co było nagrodą za mordowanie Polaków), a po opuszczeniu Polski czas jakiś był wykładowcą na Uniwersytecie w Tel Aviv, by w r. 1972 przyjąć posadę wykładowcy na Uniwersytecie w Leeds. Uczelnie biły się niemal o pana Baumana, wiemy dlaczego. Google jednak popełnia małą niedyskrecję, wspominając jego waleczność w dywizji Berlinga ( co w końcu można zaakceptować), ale nie ukrywa zaangażowania Baumana w dywizję KBW: „…in 1945, he joined a military internal security organisation, the KBW”. Nigdy nie odpowiedział za to, bo przecież Polaków można zabijać bezkarnie, w przeciwieństwie do Żydów, jak świadczy zatrzymanie przed kilkoma dniami w Budapeszcie kolejnego kata tej nacji. Jest chyba w wieku Baumana.
Ba, jak widać w IIIRP nie wolno protestować przeciwko akademickim popisom byłego kata Polaków z lat stalinizmu, a zatrzymanym studentom grozi kara do pięciu lat więzienia! Niesłychanie liberalną mamy demokrację, jeśli toleruje w życiu publicznym stalinowskie relikty! Jakże się dziwić, gdy nawet MSZ – jak wykazała książka Krzysztofa Balińskiego – ma antypolski charakter. Oczywiście książkę natychmiast zaatakowała „Gazeta Wyborcza”, czy mogło być inaczej ? Ale jej autor pracował w latach 1973-2012 w MSZ, był także ambasadorem w Syrii i Jordanii, zatem musi mieć niezłe rozeznanie i dowody, by twierdzić, że w MSZ decydują dwa kryteria: „rasowe” i bezpieczniackie. Skoro takie „elity” mamy w MSZ, to według Bartoszewskiego uczestnicy obchodów Powstania Warszawskiego są…tylko motłochem! Przed laty nazywał opozycję …”bydłem”, a mimo to nadal uchodzi za kwiat finezji salonowej, choć Niemcy nie tytułują go już profesorem.
Pieski świat, ale cóż się dziwić, gdy były zamachowiec Ali Agca wydaje swoje wspomnienia ( „Obiecali mi raj. Moje życie i prawda o zamachu na papieża”), gdzie zamieścił sporo kłamstw wierutnych, aby faktyczni zleceniodawcy zamachu zostawili go w spokoju. Wiele wskazuje, że tzw. ścieżka bułgarska nie była ostatnim tropem i że prawda wyjdzie kiedyś na jaw, podobnie jak prawda o zamachu smoleńskim. To tylko kwestia czasu i zmian w politycznej materii świata po większym katakliźmie…
A pieski świat wrze w kilku miejscach dość newralgicznych, wydarzenia w Egipcie przesłoniły już wojnę w Syrii, Afganistanie lub zamachy w Iraku i Pakistanie. Rozwój wypadków nad Nilem przybrał na gwałtowności, coraz więcej ofiar protestów i stanowcza postawa wojska wróżą Egipcjanom nie najlepiej. W powietrzu wisi wojna domowa, co będzie tragedią dla ojczyzny faraonów, a klęską dla turystów, którzy przestaną zwiedzać piramidy i przeniosą się na greckie wyspy lub na Maltę, gdzie znajdują się ruiny świątyń, starsze zresztą o około 350 lat od najstarszych piramid egipskich. Czy dojadą tam masowo polscy turyści ?
Nie wiadomo, bo w Polsce – jak się oblicza – minimalna pensja wynosi 334 euro, a w Irlandii 1462 euro przy zbliżonych kosztach życia. A zatem prawie pięć razy mniej zarabia przeciętny Polak niż mieszkaniec zielonej wyspy. Po tylu latach Tuskolandu nie dotrzymano nam obietnic wyborczych z 2007 roku. Polska jest szarą strefą Europy, krajem coraz bardziej zdemolowanym.Obok fasad na pokaz triumfuje bylejakość, a na dodatek okupanci wracają do Legnicy, narazie z wizytą kurtuazyjną jak się mniema, ale może owi dawni sowieccy żołnierze mają stać się posiłkami z zagranicy na wypadek zamieszek w IIIRP ? Nigdy nic nie wiadomo, ale układ czuwa i Komorowski może znowu zapuści wąsy ? I ruszy z dwururką na polowanie ?
Marek Baterowicz









