Prezes Polskiego Związku Szachowego Tomasz Sielicki nie będzie kandydował na tę funkcję na następną kadencję. Jak zaznaczył, wypełnił swoją misję i nie zamierza „siedzieć na kilku stołkach”. W niedzielę w Warszawie odbędzie się zjazd sprawozdawczo-wyborczy.
– Moja misja się skończyła. W lipcu 2009 roku wygrałem wybory na stanowisko prezesa związku. Za jeden z głównych celów postawiłem sobie zjednoczenie środowiska, w którym ścierały się poglądy różnych grup ze szkodą dla dyscypliny i wizerunku królewskiej gry. Po czterech latach mogę stwierdzić, że to, co sobie założyłem, zostało zrealizowane – powiedział Sielicki, który w marcu skończył 53 lata.
Jak zaznaczył, zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Efektem „zgody” są liczne osiągnięcia, zwłaszcza młodych zawodników, w mistrzostwach świata i Europy, wdrożenie projektu „Edukacja przez szachy w szkole”, znaczny wzrost w kraju liczby turniejów, także międzynarodowych.
– Wielokrotnie podkreślałem, że najważniejsze jest dobro dyscypliny, jej rozwój, popularyzacja, promocja, a nie załatwianie swoich prywatnych spraw. Jest mi wciąż niezmiernie miło, że moje wysiłki zostały docenione przez najważniejszą grupę, jaką są zawodnicy. To od nich rok temu otrzymałem w podziękowaniu puchar, a i na co dzień spotykałem się z wielką serdecznością – dodał Sielicki.
W rozmowie przyznał, że nie jest zwolennikiem „rozdrabnia się” i przypomniał, że jest pierwszym zastępcą prezesa europejskiej unii (ECU), zasiada we władzach Komitetu Wykonawczego międzynarodowej federacji (FIDE), a od kwietnia jest członkiem zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
– Nie chcę siedzieć na kilku stołkach, dlatego nie będę się ubiegał o reelekcję podczas Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PZSzach. Mam nadzieję, że pałeczkę oddam w dobre ręce. Kandydatem jest Tomasz Delega, działacz, sędzia, trener oraz zawodnik. To mój zastępca, a także sekretarz generalny – powiedział absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki Warszawskiej.
Wyraził też nadzieję, że będzie miał trochę więcej czasu, by zasiadać przy 64 polach. – Chcę wrócić nie tylko do gry w szachy, ale także do brydża sportowego. W sezonach 2003/04 i 2007/08 zdobyłem tytuł drużynowego mistrza Polski. W styczniu 2008 roku zwyciężyłem w jednym z pobocznych turniejów Festiwalu Corus w Wijk aan Zee. A jak zostałem prezesem, to tylko raz miałem karty w ręku – wspomniał Sielicki.
„Efektem „zgody” są liczne osiągnięcia, zwłaszcza młodych zawodników, w mistrzostwach świata i Europy” – generalnie jest postępujący kryzys szachów juniorskich (o seniorskich już lepiej nie wspominać), przy czym obiecujących juniorów można policzyć na palcach jednej ręki (ale należącej do inwalidy bez kilku palców).
Ocena misji prezesa tutaj http://www.nagrocki.net/opinie-kontrowersje/81-pzszach/215-zenujaca-wypowiedz-ustepujacego-prezesa-polskiego-zwiazku-szachowego-tomasza-sielickiego
Cóż, „kawa na ławę”.
A tu ocena Adama Winklera :http://szachmaty.blogspot.com/2013/06/kto-bedzie-paka-po-tomaszu-sielickim.html
mocna!
Znakomita oceny sytuacji w polskich szachach Zbigniewa Nagrockiego i Adama Winklera. Można się śmiać i płakać. Co będzie dalej z polskimi szachami? Tomasz Delega będzie kontynuować przecież politykę swego poprzednika.
Cieszy fakt, że coraz więcej osób ma odwagę publicznie wypowiedzieć swoje niezadowolenie z działalności ex-prezesa Sielickiego i karygodnej polityki PZSZach-u. Dobrze aby takie artykuły skłoniły do przemyśleń osoby z „zaprzyjaźnionych” blogów, które twierdzą że jest super, a będzie jeszcze lepiej. I że całe zło w polskich szachach, to JK, ZN i KK.
Tak, Radko, może w końcu do osób z dworskiego otoczenia PZSZach-u dotrze, że nie wszyscy ludzie dali się omamić mrzonkami i kolorowymi fantasmagoriami produkowanymi przez specjalistów od PR-u. Że polskie szachy to nie tylko propagandowe artykuły w mediach, nagrody Hetmanów, eleganckie biuro w Warszawie i zakaz demokratycznej polemiki o naszym środowisku.
Z polityką nowego prezesa można się zapoznać tutaj http://www.nagrocki.net/opinie-kontrowersje/81-pzszach/214-oredzie-juz-mianowanego-nowego-prezesa-jutro-wybory
W trzech pierwszych, laurkowych akapitach jest tyle słodyczy, że lukier spływa z nich jak z pączków w gorące dni.
A może nie mnożyć kolejnych wiceprezesów, panie prezesie Delega? Rada Przyjaciół – po co tworzyć kolejne funkcje, kolejne stołki? „…zbudowanie zaplecza dla reprezentacji narodowych zarówno kobiet jak i mężczyzn” – reprezentację mężczyzn należałoby rozwiązać (bez zatrudniania ich w biurze PZSzach-). A budować zaplecze należy szybko, żeby za kilka lat nie okazało się, że oprócz Świercza i Dudy nie mamy już nikogo, bo jest luka pokoleniowa.
Panie ex-prezesie jak można mówić takie pierdoły. Zniszczył Pan szachy w Polsce. A jak tylko się nadarzyła okazja zmyka Pan na inny stołek zupełnie jak szczur z tonącego okrętu. Tylko szkoda że inne szczury zostały i dalej będą pogrążać ten piękny sport.
Może szachy muszą w Polsce sięgnąć dna by ktoś powiedział stop i zaczął budować wszystko od nowa.
Po wyborze Tomasza Delegi będziemy dalej oglądać bagno w polskich szachach. Nam potrzeba „szachowej” Magdy Gessler, która zrobi rewolucję w Polskim Związku Szachowym. Tutaj potrzeba mocnego uderzenia tasakiem w stół,aby wyrzucić wszystkich darmozjadów i leniwców, którzy nic nie robią a biorą kasę za frajer.
Portal chessbrains.pl podał wyniki Wyborów Prezesa i Zarządu PZSzach http://pzszach.chessbrains.pl/2013/06/16/tomasz-delega-prezesem-pzszach/
Co to za wybory gdy jest jeden kandydat-pewniak. Taką „Magdą Gessler” może byłby Janusz Korwin-Mikke, gdyby onegdaj wygrał wybory na prezesa PZSzach-u. Co prawda jest to osoba kontrowersyjna, ale może wziąłby wszystkich za d… i zrobił porządek.
Klamka zapadła. Życzmy więc nowemu zarządowi sukcesów w działaniu na rzecz dobra polskich szachów!
Andrzej Niklas: ciekawe partie, Waterloo byłego prezesa
http://szacharnia.blogspot.com/2013/08/kwiatki-memoriau-najdorfa-zawsze.html