Znany portal „Onet” opublikował wyniki i dwa komentarze: Link
W rozmowie wiceprezes PZSzach ds. sportowych Włodzimierz Szmidt podkreślił, że były to bardzo trudne i wyrównane mistrzostwa, w których spotkała się europejska elita szachistów.
– Z tego powodu musiało dojść do niespodzianek. Jedną z tych mniej przyjemnych jest niestety postawa naszych czołowych szachistów, którzy byli w tym turnieju mało widoczni. Pozostał niedosyt, bo nikomu nie udało się awansować do turnieju Pucharu Świata choć w przedostatniej rundzie były szanse na poprawienie pozycji – ocenił.
Wiceprezes przyznał, że bardzo dobrze wypadli młodzi Polscy zawodnicy, z których wielu poprawiło swoje rankingi.
– Była to dla nich znakomita okazja do zmierzenia się z bardzo dobrymi szachistami. Każda partia była dla nich jak egzamin przed wymagającym profesorem, a mimo to poradzili sobie znakomicie. Najlepszym przykładem jest Duda, któremu udało się wywalczyć normę arcymistrzowską – dodał.
Niezadowolony ze swojego występu był szachowy mistrz Europy z 2002 roku Bartłomiej Macieja. On także nie krył rozczarowania faktem, że żadnemu z Polaków nie udało się zakwalifikować do PŚ.
– Liczyliśmy, że uda się jednemu lub dwóm zawodnikom, taki był nasz plan minimum, ale nie rozpoczęliśmy gier najlepiej i później ciężko się było poprawić. Ja, choć po czterech rundach miałem dwa zwycięstwa i dwa remisy, przegrałem kolejne dwie partie i można powiedzieć, że mistrzostwa się dla mnie skończyły – wspomniał Macieja, który ostatecznie zajął 159. miejsce.
Pytany o nowego mistrza Europy odpowiedział, że grał z Ukraińcem kilka partii i zawsze były to pełne walki pojedynki.
– To solidny zawodnik, który prezentuje defensywny i twardy styl gry, stawia na grę białymi figurami i dobrze przygotowuje się do debiutu. Spokojnie rozgrywa swoje partie budując przewagę i nigdy nie szarżuje, dzięki temu najczęściej albo wygrywa albo remisuje – zaznaczył Macieja.
Mojsiejenko tytuł arcymistrzowski uzyskał w 2000 roku, a w piątek będzie obchodził 23. urodziny. W latach 2002-2006 trzykrotnie występował na olimpiadach szachowych, na których w 2004 roku Ukraińcy zdobyli złote medale. W 2005 r. wywalczył brązowy medal za indywidualny wynik w drużynowych mistrzostwach Europy.
„jedną z tych mniej przyjemnych jest niestety postawa naszych czołowych szachistów, którzy byli w tym turnieju mało widoczni”
Ładnie powiedziane. Po prostu dostali lanie !
A na dodatek Szmidt firmował swoją osobą regulamin reprezentacji, który zamykał do niej drogę utalentowanym młodym zawodnikom, jednocześnie gwarantując udział w niej kunktatorom rankingowym
Tak, Tedi, jak tak samo zwróciłem uwagę na to zdanie w trakcie czytania tekstu na Onecie. Co innego być mało widocznym, a co innego kolejny raz skompromitować się przy szachownicy. Oczywiście am Schmidt jako przedstawiciel związku, nie chciał nazwać sprawy po imieniu, dlatego użył formy zawoalowanej, i oczywiście wypaczającej rzeczywistość. A dla B. Maciei mistrzostwa i wogóle poważne szachy skończyły się już wiele lat temu, i w końcu mógłby to przyjąć do wiadomości. Plan minimum o którym wspomina am Macieja, w przypadku naszych reprezentantów-seniorów niestety polega na przesuwaniu drewnianych figurek po szachownicy w nadziei, że uszczkną gdzieś kilka punktów rankingowych, które zagwarantują im jakże prestiżowe miejsce w kadrze narodowej. A co teraz zrobią sponsorzy po tych mistrzostwach? Zmniejszą pulę pieniędzy przeznaczonych na naszych asów? Czy wręcz przeciwnie, obdzielą ich dodatkowymi kwotami, w celach większego zmotywowania ich do przesuwania figurek?
Włodzimierz Schmidt jako działacz jest mocno kontrowersyjną postacią. Wszyscy wiemy, że jest mocno związany z pewną rodziną i robi wszystko, aby ich synowi nie stała się krzywda. Ciekawe jak tym razem rozwiąże dylemat kompromitującej gry swego pupila.
Myślę że wogóle nic nie będzie robić z tym problemem. W biurze PZSzach-u wszyscy chwycą się za ręce i radośnie odśpiewają tekst znanej piosenki „…wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest…”.