Niedawno rozegrany turniej pretendentów w Londynie był z pewnością dużym wydarzeniem szachowym, ale mam spore wątpliwości, czy redaktor M. Bartel nie przeholował nieco w swojej gloryfikacji tego wydarzenia. Rzecz dotyczy krótkiego artykułu jego autorstwa, otwierającego czasopismo MAT nr 2(34) 2013. Zdanie „londyńskie zmagania były najbardziej dramatycznym turniejem ostatnich lat, a może nawet całej historii szachów”, budzi duże wątpliwości, szczególnie jego druga część. Jest sporo wydarzeń w dziejach naszej gry, które bardziej pretendują do miana „najbardziej dramatycznych w historii szachów” niż obecny turniej osób chętnych do walki o tytuł mistrza świata. Myślę, że wystarczy przypomnieć pojedynek Fischera ze Spasskim i dwa mecze Karpowa – np. w Baguio oraz w Moskwie w 1984 roku. Do tej kolekcji można też dodać mecz zjednoczeniowy, rozegrany pomiędzy Kramnikiem i Topałowem. Wymienione przeze mnie przykładowe pojedynki (i cała otoczka wokół nich) odcisnęły chyba większe piętno (pozytywne bądź negatywne) w historii szachów, niż ostatni turniej pretendentów.
Arcymistrz Bartel napisał dalej, iż „to bardzo dobrze, bo emocje związane z turniejem dają szanse na to, że o szachach będzie głośniej w najbliższych latach”. Zgadzam się że turniej takiej rangi jest dobrą reklamą szachów, ale rzetelną reklamą, a nie propagandą sukcesu, serwowaną nam przez Polski Związek Szachowy. Na szachistów zagranicznych i ich wpływ na kształtowanie współczesnych szachów właściwie zawsze możemy liczyć, w przeciwieństwie do naszych krajowych asów, którym niestety ciągle pozostaje gaszenie świateł na salach gry. Przez dłuższy czas PZSzach oraz osoby mu przychylne nie przyjmowały do wiadomości tego prostego faktu, jednakże lektura nowszych wpisów na niektórych blogach wskazuje, iż osoby z kręgów sympatyków Polskiego Związku Szachowego w końcu przejrzały na oczy i dostrzegły mizerię polskich szachów.
Redaktor Bartel obawia się też o zbytnie rozdęcie objętości czasopisma MAT, wypełnionego opisami wspaniałych turniejów i meczów. Ale chyba tych rozgrywanych na świecie, a nie w Polsce. Obecnie można ekscytować się grą szachistów spoza naszego kraju, gdyż niestety nasi rodacy-seniorzy nie dostarczają nam wrażeń podnoszących nasze szachowe i sportowe morale. Chociaż akurat o nasze morale jestem spokojny, gorzej z tym przynależnym polskiej kadrze narodowej.
Krzysztof Kledzik
Zabawa w pisarczyka obniżyła mocno jego poziom gry.
Mateusz to jeszcze „starszy młodzieniec”. Dlatego myśli, że to przeżywa obecnie jest największe, najważniejsze, najpiękniejsze. Nie ce wchodzić w mentorski ton, ale Bartel mało jeszcze widział, mało jeszcze wie.