Wacław Turski (z lewej strony)
Mistrzostwa Polski w Rzeszowie 1966. Wacław Turski wręcza nagrodę Stefanowi Brzózce.
MP w Rzeszowie 1966. W środku widać legendę polskich arbitrów Wiktora Witkowskiego.
Wacław Turski wręcza puchar Stefanowi Witkowskiemu (wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Andrzeja Filipowicza)
Dodatkowe fotografie: Link.
W 1968 roku zostałem zaproszony na turniej kołowy do Iwonicza Zdroju (6-15 września). Tam poznałem organizatora imprezy i jednocześnie prezesa Okręgowego Związku Szachowego w Rzeszowie Wacława Turskiego – niezwykle sympatyczną postać, prawdziwego pasjonata szachów.
W turnieju startowało 12 zawodników. Rywalizowałem z ówczesnym wicemistrzem Polski Janem Adamskim. Przez dłuższy czas prowadziłem w turnieju, ponieważ Janek przegrał dwie partie. Ale wygrał ze mną w bezpośrednim pojedynku i to zagwarantowało mu 1 miejsce.
Wyniki czołówki
1.Jan Adamski 9
2.Jerzy Konikowski 8.5
3. Tadeusz Lipski 7
Na szóstej pozycji uplasował się mistrz z Krakowa Tadeusz Ciejka, natomiast na siódmym znany mistrz i publicysta Stanisław Gawlikowski.
W 1970 roku w Solinie (27.09-6.10.) Wacławowi Turskiemu udało się zorganizować pierwszy turniej w obsadzie międzynarodowej.
Wyniki czołówki
1-2. Jerzy Konikowski 8 z 10
1-2 Ryszard Gąsiorowski 8
3. Zbigniew Wojciechowski 6.5
Piątą lokatę zajął były mistrz Polski Józef Gromek 6, a jedno miejsce dalej był Tadeusz Ciejka 5 pkt. Za ten wynik uzyskałem normę na mistrza krajowego. W dniu wolnym prezes Turski zorganizował nam wycieczkę po Bieszczadach oraz zwiedzenie elektrowni w Solinie.
VI Puchar Bieszczadów został zorganizowany również w obsadzie międzynarodowej w Ustrzykach Dolnych w dniach 18-26.09.1971. Startowało 14 zawodników.
Czołówka
1. Jan Adamski 11.5
2. Jerzy Konikowski 9.5 (jako jedyni nie doznaliśmy żadnej porażki)
3-4. Stanisław Gawlikowski i Stefan Witkowski po 8
5. Ryszard Gąsiorowski 7
Kolejny turniej międzynarodowy odbył się w Solinie (1.10.-10.10.1972). Tym razem Wacław Turski zorganizował nam wycieczki do Łańcuta i Krasiczyna. Turniej – jako jedyny – zakończyłem bez porażki. Jednakże znany mistrz czechosłowacki Jan Plachetka (obecnie arcymistrz) miał więcej zwycięstw.
Wyniki czołówki:
1. Jan Plachetka 9.5 z 12
2. Jerzy Konikowski 9
3. Frantisek Pithart 8
4. Wojciech Dobrzyński 7
5. Władysław Schinzel 7
6. Ryszard Gąsiorowski 6.5
Turnieje Wacława Turskiego odbywały się wprawdzie w cieniu wielkich imprez w Polanicy i Lublinie ale miały ważną rolę do spełnienia: popularyzację piękna ziemi Bieszczadzkiej. Grałem w nich cztery razy i zajmowałem wysokie miejsca. Dwukrotnie zdobyłem normy mistrzowskie, co w tamtych czasach nie było tak łatwo. Ale przede wszystkim poznałem miejscowości, które wcześniej znałem tylko z literatury i filmów mówiących o powojennych walkach o polskość tych ziem.
Podziwiałem wspaniałą organizację rzeszowskich działaczy na czele z ich prezesem. O Wacławie Turskim wiem niewiele. Nie znalazłem o nim żadnej informacji w Internecie. Przed kilkoma dniami zadzwoniłem do Witolda Szumiły, byłego prezesa Rzeszowskiego Związku Szachowego, który podał mi kilka szczegółów z życia Wacława Turskiego. Pochodził ze Lwowa. Zmarł w wieku 75 lat w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Potknął się na ulicy i doznał wielu skomplikowanych złamań. Lekarze przez dwa lata próbowali przywrócić go zdrowia, ale bezskutecznie. W czasie tej choroby zmarła mu żona. Mieli syna i córkę.
W toku rozmowy przypomniałem sobie, że Wacław Turski zawodowo zajmował wysokie stanowisko w jakieś instytucji. Witold Szumiło potwierdził, że był dyrektorem „Ruchu”. Następnie opowiedział następującą historię. W latach 1956–1971 I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego w Rzeszowie był Władysław Kruczek, który pewnego razu zaprosił Wacława Turskiego do domu w celu rozegrania partyjki szachów. Wygrał oczywiście prezes. Wacław Turski pochwalił się tym wydarzeniem i sprawa stała się dość głośna w mieście. Pewnego razu został wezwany w pewne miejsce, gdzie otrzymał odpowiednią reprymendę. Takie to były wtedy czasy!