Współczesne szachy wyczynowe (zawodowe) charakteryzuje wysoka dynamika rozwojowa. Przede wszystkim faza debiutowa uległa w ostatnich czasach znacznym przemianom i ciągle jest na etapie dalszych głębokich badań teoretycznych i praktycznych. Ta praca wymaga dużej wiedzy, doświadczenia i samozaparcia. Analiza wariantów, czy nawet pojedyńczych ruchów kosztuje wiele czasu. Trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, aby się tym solidnie zajmować.
Praca analityczna z debiutami jest twórcza i wyzwala wśród podopiecznych wiele pozytywnych cech, np. wytrwałość w szukaniu nieznanych dróg, ćwiczenie zdolności analitycznych, poznawanie ciągle nowych pozycji w grze środkowej, które są ściśle związane z pewnymi otwarciami. Często w toku tej pracy jesteśmy zmuszeni do analizy nawet końcówek. Czyli pracując nad debiutami mamy okazję do zajmowanie się także problemami pozostałych faz partii.
Natomiast trening ograniczający się tylko do omawiania ogólnych zagadnień gry środkowej czy końcówek jest niewystarczający do opanowania wiedzy koniecznej do osiągania znaczących sukcesów turniejowych. Takie szkolenie jest mało efektywne i uczy schematyzmu w myśleniu. W tym przypadku nie ma wielkiej pracy twórczej, tylko przeważnie przegląda się takie same lub podobne pozycje. Ale takie szkolenie jest wygodne mało ambitnym trenerom, którzy mają przygotowane „Notatki życia” i mogą z nich korzystać przez całą swoją karierę pedagoga szachowego. A to, że takie zajęcia niewiele dają podopiecznym, wielu nie interesuje.
Bardzo negatywnym zjawiskiem w polskich szachach jest bierność twórcza krajowych trenerów, którzy nie piszą artykułów szkoleniowych i nie wydają fachowych książek. Wprawdzie jest dostęp do literatury obcej, ale to nie rozwiązuje problemów, ponieważ jest ona często o wiele droższa i czasami trudno dostępna. Tymczasem każdy młody z ambicjami sportowymi adept królewskiej gry w kraju powinien mieć możliwie szybki dostęp do interesującej go problematyki w rodzimym języku. Nawet tłumaczenia na polski nie rozwiązują tych problemów. Apeluję więc do krajowych szkoleniowców (także zawodników) do aktywności w tym zakresie.
Ogólnie nasi trenerzy ograniczają się do korzystania z dorobku zagranicznych szkoleniowców. W tym przypadku bardzo istotne jest to, aby elastycznie podchodzić do tego zagadnienia i korzystać z doświadczeń wielu trenerów, a nie jednego. Każdy szkoleniowiec ma bowiem swoje indywidualne spojrzenia na kwestię treningu i powinno się wybierać te najlepsze wzorce.
Dla mnie niepokojącym zjawiskiem jest to, że w Polsce największym autorytetem cieszy się tylko Mark Dworecki. Innych nazwisk prawie się nie wymienia. Zauważyłem to na trzech sesjach MASZ z moim udziałem w latach 1999-2000 oraz z wpisów na różnych forach. Tymczasem jest wielu fachowców w świecie, którzy mają duże dokonania w procesie treningu szachowego i stworzyli znakomitą fachową literaturę, którą trzeba koniecznie poznać.
Tutaj chciałbym podkreślić, że w długim łańcuchu szkoleniowców i autorów książek szachowych, z których wiedzy korzystałem, jest też miejsce dla trenera z Moskwy, którego znam osobiście i mam chyba wszystkie jego książki. Ale nie mogę pominąć inne postaci, których twórczość była w mojej działalności szkoleniowej wielkim impulsem do poznawania tajemnic królewskiej gry, np. Euwe, Suetin, Pachman, Kotow, Koblenc itd.
Kiedyś zaatakowano mnie za to, że dyskredytuję osobowość Marka. To nie jest zgodne z prawdą. Na moim blogu była już dyskusja na ten temat. Proszę po prawej stronie w wyszukiwarce „Szukaj” napisać hasło „Mark Dworecki” i otrzymamy wiele informacji na ten temat.
Dla przypomnienia podaję też kilka linków dotyczących problemów literatury szachowej:
Link 1
Link 2
Link 3
Link 4
Link 5
A nasz Bartek Macieja słabo wypadł w USA. Może Pan Panie Jurku coś o tym napisze ?
http://szachmaty.blogspot.com/2013/03/arcymistrz-negi-parimarjan-wygra-ut.html
PZSzach akceptuje brak aktywności i kreatywności, zarówno trenerów jak i zawodników. Dlatego ani jednym ani drugim nie chcę się niczego publikować ani wykazywać nowatorskiego podejścia do treningów. Po co mają się wysilać, skoro i bez tego są hołubieni przez związek. Dominuje kult metod jednego trenera, którym wszyscy muszą się podporządkować. Brak jest otwartości umysłów na nowe prądy i kierunki rozwoju szachów. Wszelka, nawet spokojna i rzeczowa rozmowa o metodach Dworeckiego jest odbierana jako rzekomy atak na osobę jego, i podporządkowanych jego idei szkoleniowców. Ale przez takie wsteczne podejście do współczesnych szachów, „nasi” praktycznie nie liczą się w świecie. Tylko kogo w PZSzach-u to interesuje?
Podałem suche wyniki. Co tu pisać? Widziałem kilka partii Maciei. Grał bardzo słabo! Mizerne prognozy przed mistrzostwami Polski.
Panie Jerzy! Przecież trenerzy akademii piszą książki. Niedawno ukazała się „Stare i nowe anegdoty szachowe”. Autorami są Jan Przewoźnik, Ryszard Bernard, Jacek Bielczyk, Waldemar Świć. I co pan na to?
To jest książka do czytania, nie do studiowania. Od trenerów MASZ można oczekiwać ambitniejszych opracowań z teorii szachów. Ale „Anegdoty” są ciekawe i z chęcią je przeglądam w wolnej chwili.
Do linków o literaturze podanych w powyższym wpisie, dodam też ten, z przeglądem niektórych książek okiem amatora szachowego: http://www.blog.konikowski.net/2011/11/28/polemika-krzysztofa-kledzika-4/