lut
01

Film „Rejs” wyreżyserowany przez Marka Piwowskiego z pewnością jest znany wszystkim miłośnikom polskiej kinematografii. W jednej z jego scen została przedstawiona narada kolektywu, który debatuje nad domniemanymi przewinieniami uczestnika wspólnej wyprawy rzecznej, inżyniera Mamonia, i decyduje o jego usunięciu z rady rejsu. Proces ten, kuriozalny w formie i treści, odbywa się bez udziału podsądnego. W trakcie narady pada stwierdzenie: „…musimy sformułować zarzuty jakie mamy, i po sformułowaniu tych zarzutów dopasować do tych zarzutów osobę, która by nam odpowiadała…”.

Myślę że powyższy cytat jest dobrą ilustracją opinii, a właściwie sposobu jej wyrażenia, dokonanej przez Krzysztofa Jopka we wpisie Link. Szczególnie chodzi mi o dwa ostatnie akapity cytowanego artykułu, w którym pan Krzysztof „poprzez ogródki” czyni aluzje do blogu Jerzego Konikowskiego oraz osób tam wypowiadających się. Nie ukrywam że szachy są też naszą pasją podobnie jak pana Krzysztofa, choć zapewne trudną, pracochłonną i wymagającą znacznego wysiłku intelektualnego. W moim przypadku na tyle dużego, że czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem za głupi na szachy. Ale udaję że nie jestem i nadal się nimi zajmuję, co sprawia mi wiele radości. Pragnę tu zauważyć, że osoby skupione wokół blogu Jerzego Konikowskiego, podobnie jak czyni to i deklaruje Krzysztof Jopek, starają się brać ze swojej pasji do szachów wszystko to co najlepsze. Ale pomimo że tak czynią, to nie są głusi na niekorzystne zjawiska obserwowane na naszym krajowym, szachowym podwórku. Uważam że wręcz przeciwnie, fakt iż te osoby są pasjonatami królewskiej gry, wręcz obliguje je do zabierania krytycznego głosu w dyskusjach o poziomie życia szachowego.

Blog Jerzego Konikowskiego oraz artykuły i komentarze zamieszczane na nim nie są z definicji nastawione na „nie”, jak to w aluzji sugeruje Krzysztof Jopek. Nasze wypowiedzi mają na celu pokazanie rzeczywistego oblicza polskich szachów, bez osłonek, propagandy sukcesu i hurra-optymizmu. Jeżeli coś jest dobre, mówimy na tym blogu że jest dobre, jeżeli jest złe – mówimy że jest złe. Nie wyobrażam sobie sytuacji, abyśmy w obliczy klęski turniejowej zapewniali że wszystko jest w porządku, i łudzili się iluzją że dzięki takiej grze naszych reprezentantów „naładowaliśmy sobie wewnętrzne akumulatory”. Nie możemy przecież oszukiwać sami siebie,  i innych. Jeżeli nasi reprezentanci ponieśli klęskę, trzeba to jasno powiedzieć i próbować dociec jej przyczyny. Nie można udawać że szachiści odnieśli sukces, bo takowego nie było. Mój imiennik napisał, iż „tym, którym wydaje się, że o szachach nie powinno się pisać z optymizmem, na innych stronach z łatwością znajdą odpowiedni dla siebie klimat”. My nie lansujemy tu pesymizmu, my propagujemy prawdziwe i obiektywne spojrzenie na polską rzeczywistość szachową, odrzucając całą „lukrowaną” otoczkę serwowaną przez Polski Związek Szachowy. Podobnie tendencyjne jest zdanie: „Ja po prostu nie mam takiej natury żebym polował na „wpadki” Polaków, nie mam żadnej przyjemności z tego, gdy nie wiedzie się Polakom i to nie tylko chodzi o szachy, rzecz jasna”. Podkreśla ono cnoty pana Krzysztofa, ale uważam że w sposób zawoalowany przekazuje krzywdzącą nas myśl, iż rzekomo to my polujemy na wpadki i czerpiemy przyjemność z niepowodzeń naszych reprezentantów. Widocznie nasze artykuły i komentarze są czytane wybiórczo, bo wśród nich są też pochwały za dobre osiągnięcia turniejowe. Tylko dlaczego nikt tego nie zauważa? Poza tym jest zasadnicza różnica między czerpaniem przyjemności z czyiś niepowodzeń, a dyskusją o nich.

Co do „podchodzenia ze zwieszonym nosem na kwintę”, to jak tego nie czynić po ostatnim turnieju w Gibraltarze? Czy mamy się ekscytować kiepskimi osiągnięciami sportowymi naszych szachistów? Stosując analogiczne porównanie (do poczynionego przez K. Jopka) z Kubusiem Puchatkiem, mamy brykać i cieszyć się jak Tygrysek? Ale z czego? Z tego, że kolejny turniej potwierdził ogólną niemoc naszych zawodników? Przecież nie można ukryć tego że np. nasz czołowy zawodnik, lansowany na superarcymistrza am Wojtaszek nadal nie jest w stanie przebić muru zawodników równych sobie? Może podjąć walkę ze słabszymi szachistami, ale w ten sposób nie zdobywa się laurów godnych prawdziwych superarcymistrzów. Radosław staje się powoli typowym arcymistrzem, bardzo dobrym w kraju, i absolutnie nie liczącym się w świecie. Czy powodem do brykania ma być kolejna porażka am Bartla, którego sposób gry nie pozwala na wybicie się ponad krajowe podwórko? Tak wiem, pan Mateusz wygrał turniej Aerofłotu. Ale obserwując dokonania naszego kadrowicza wydaje się, że wygrana w Moskwie była jedynie pozytywną anomalią w jego dorobku. Dobrze że pozytywną, ale źle że anomalią. Powinna być zwiastunem kolejnych sukcesów na miarę światową, a tymczasem z naszym reprezentantem jest coraz gorzej. Panie Krzysztofie, turnieje i mecze szachowe również i u nas budzą wiele emocji, ale nie można porażki w Gibraltarze „polukrować” i udawać że znowu nic się nie stało.

Krzysztof Kledzik

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 10

  • Arek

    Panie Krzystofie gratulacje za ten gleboko przemyslany artykul. To jest prawda i trafnie pan to okreslil. My chcemy silnych szachow w Polsce. Ale my tez jestesmy przeciwko falszywemu przedstawianiu obrazu polskich szachow w mediach.

  • O polskich szachach trzeba mówić zarówno o ich dobrych jak i o złych stronach. Wyciąganie właściwych wniosków z wygranych jak i przegranych jest podstawowym elementem właściwego rozwoju. To prawda że Pan Krzysztof Jopek ma prawo pisać tylko pozytywnie o szachach ale musi się liczyć z tym że ktoś kto będzie czytał jego bloga nie będzie miał pełnego obrazu opisywanej sytuacji.

  • Marcin

    Krzysztof Jopek nie potrafi odroznic realnej oceny od propagandy rodem z PRL. Kiedy zawodnicy wygrywaja to sie ich chwali, kiedy przegrywaja szuka sie rozwiazan. Jak Bartel wygral silny Aeroflot to ludzie mu gratulowali bo odniosl sukces zycia. Sam wtedy wyrazilem nadzieje, ze mzoe przebic bariere 2700 i zagrozic supremacji Wojtaszka na krajowym podworku. Tak sie jednak nie stalo i gra on ostatnio slabiej niz dawniej a ja nie jestem obludny i nie bede KLAMAL piszac ze wszystko jest ok. Ja zycze i Bartlowi i kazdemu innemu polskiemu zawodnikowi jak najwiekszych suckesow a nie porazek. Ale w zyciu trzeba byc obiektywnym. To co produkuje Jopek na swoim blogu jest dosc typowe dla polskiej mentalnosci – kult przegranych. Kiedy nasza druzyna pilkarska SKOMPROMITOWALA sie na euro 2012 ludzie spiewali „nic sie nie stalo”. A prawda jest taka, ze sie stalo bo grali u siebie, dostali sie do euro bez eliminacji, mieli lata na przygotowania, grali w najslabszej grupie i sromotnie przegrywali. I pokazali ze do piet nei dorastaja europejskim sredniakom. Jak cos jest zle to powinno sie o tym mowic i szukac rozwiazac a nie nosic przegranych na rekach. W ten sposob robi sie im tylko krzywde,. Niestety jest to postawa typowa dla Polski bo w innych krajach porazki sie pietnuje, szuka winnych i wyjsc z kiepskiej sytuacji. Dzisiaj z szachami w Polsce mamy tak, ze nasza czolowka nie jest w stanie nawiazac na dluzszym dystansie walki z zapleczem europejskiego topu, doganiaja (a nawet przeganiaja) nas kraje ktore byly niedawno szachowymi pustyniami, klubow jest coraz mniej, poziom gry w MPJ spada, PZSZACH zwieksza haracze z kazdej strony a i tak znajda sie jesxcze ludzie, ktorzy zaspiewaja „nic sie nie stalo”. Ah, ta polska mentalnosc….

  • slawomirus

    Krzysztof Jopek ciekawie pisze o szachach, widać że ma artystyczną i wrażliwą duszę.Trzeba zrozumieć i uszanować, że chce pisać o szachach w sposób optymistyczny, pozytywny, z pasją artysty. Moim zdaniem niepotrzebnie się z tego tłumaczy.
    Takie przyjął założenia, motywy jakimi się kieruje są nieistotne.Nie jest fair nazywanie go z tego powodu rzecznikiem PzSzach.Rozumiem też, że nie podoba mu się wykorzystywanie jego tekstów lub fragmentów tekstów do krytyki PzSzach lub naszych czołowych szachistów.
    Natomiast jego pisanie o stronach szachowych na „nie” i na ” tak”, czy dzielenie osób zajmujących się szachami na tych co polują na wpadki czy polują na sukcesy szachistów jest nie na miejscu.Przecież jest oczywista nieprawda. Nie rozumiem dlaczego krytycznie oceniająć rzeczywistość nie mogę o tym pisać. Czy to zabija moją radość z szachów? Problemami istotnymi i ważnymi trzeba się zajmować ciagle, widząc zarówno elementy pozytywne jak i negatywne, nawet jeżeli to wygląda jak „odgrzewanie starych kotletów”.

  • Radko

    Krzysztof Jopek jest człowiekiem PZSZach. Nie czekajmy na jego obiektywne polemiki. Będzie pisać aby nie podpaść prezesowi. Już wyrzucił linka bloga Jerzego Konikowskiego ze swojej strony. To chyba o czymś świadczy.

  • Krzysztof Kledzik

    Ja zaglądam na różne strony szachowe, ale te które mnie interesują. Inne pomimo że stoją na wysokim poziomie (tego nie neguję), tematycznie mi nie odpowiadają, i dlatego ich nie czytam. Dopóki am Bartel zamieszczał artykuły na swoim blogu, pomimo że był ideowo przeciwny moim poglądom, zawsze tam zaglądałem i z chęcią czytałem jego wpisy. Podobnie sprawa wygląda w przypadku blogu Krzysztofa Jopka. Regularnie czytam jego artykuły, i to pomimo że w wielu punktach nie zgadzam się z panem Krzysztofem. Dlatego polemizuję z nim np w sprawach dotyczących podejścia do problemu porażek naszych reprezentantów. Każdy z nas ma odmienny punkt widzenia, ale tak w życiu jest, i już. Natomiast trochę się zjeżyłem po przeczytaniu akapitu o wartościowaniu blogów i osób na nich wypowiadających się. Przed chwilą wśród komentarzy u K.J. pod cytowanym wpisem pojawiła się rada Anonima o nie dyskutowaniu z idiotą. Czy to chodzi o mnie?

  • Krystian

    Panie Krzysztofie, tolerowanie anonimowych chamskich wpisów przez Jopka świadczy tylko o jego bardzo niskiej kulturze osobistej.

  • Im dłużej siedzę na szachami – a żona patrzy już na mnie czasem jak na „chess-idiotę” – tym częściej zastanawiam się CZY WOGÓLE UMIEM GRAĆ w szachy, bo na 100 % wiem, że ich nie rozumiem. Serio piszę.

  • Niech się Pan tym nie przejmuje i traktuje szachy jako rozrywkę. Nie potrzeba wszystkiego rozumieć, trzeba je po prostu lubić i sama gra powinna sprawiać przyjemność!

  • Krzysztof Kledzik

    Z moich doświadczeń z cudzymi żonami 😉 wynika, że traktowanie swoich mężów jako „chess-idiotów” ma charakter raczej pobłażania dla ich pozytywnego „zakręcenia”. Panie Sebastianie, mam takie samo odczucie w stosunku do mojej osoby. Ilekroć ostatnio otwieram książki szachowe, szczególnie te z analizami partii dokonanymi przez Kasparowa (Karpow wg mnie robił bardziej zrozumiałe analizy), to mam identyczne myśli jak Pan. Często muszę czytać po kilka razy jakiś wariant czy wyjaśnienie do niego, aby po dłuższym czasie zrozumieć o co w tym chodzi. Ale i tak nie zawsze mi się to udaje.
    Ostatnio zastanawiam się, czy nie powinienem ograniczyć swojej działalności publicystycznej tutaj, bo jak to powiedział Jan Kaniowski w filmie „C.K. Dezerterzy”, – „Tak to już jest, że najszybciej zwraca na siebie uwagę idiota”. 😉

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lis
    7
    czw.
    2024
    całodniowy ME Petrovac
    ME Petrovac
    lis 7 – lis 20 całodniowy
    W dniach 7-20.11.2024 w Petrovac (Czarnogóra) odbywają się Indywidualne Mistrzostwa Europy. Polskę reprezentują m.in. Mateusz Bartel, Kacper Piorun, Szymon Gumularz oraz Monika Soćko, Alicja Śliwicka, Aleksandra Malcewska itd. wyniki strona turnieju komunikat Źródło Transmisja na ChessBase[...]
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: