Na okładce październikowego miesięcznika „Magazyn Szachista” został uwidoczniony mistrz Europy do lat 16 Kacper Drozdowski.
Na blogu Gali Śledziewskiej znalazłem następujący tekst:
Uczeń IV LO za szachy otrzymał stypendium w Dallas
Torunianin Kacper Drozdowski – na co dzień reprezentujący klub z Grudziądza – został mistrzem Europy. To oznacza dla niego wielką szansę. Dzięki zwycięstwu dostał stypendium Uniwersytetu Teksas w Dallas.
Drozdowski zwyciężył w rywalizacji do lat 16. Triumf to efekt m.in. rodzinnych treningów.
Najpierw w szachy grywał z mistrzem ojciec, Winicjusz. Robili to godzinami. Później Kacper Drozdowski zaczął treningi z bratem, który jest mistrzem Polski. Szachy były jednak nie tylko grą. Dzisiejszy mistrz Europy wręcz pochłaniał również książki dotyczące tej rywalizacji. Tak dowiadywał się o kombinacjach, możliwościach taktycznych. Dziś dzięki temu jest najlepszym szachistą młodego pokolenia na kontynencie. W turnieju, który rozgrywano w Pradze, torunianin rozegrał dziewięć pojedynków. Przegrał tylko jeden. Zwyciężył ten najważniejszy – o złoto.
Jak wyjedzie do USA to skończy jak Kamiński i Blehm – zostawi szachy dla innych dziedzin. Ale może to i dobrze, bo na szachach ciężko zarobić a trzeba z czegoś żyć.
Zgadzam się z tym: szachy to ciężki chleb!
Paweł i Marcin osiągnęli w życiu zawodowym więcej niż ich koledzy z polskiej czołowki szachowej w szachach, co potwierdza słuszność ich decyzji. Poza tym, nie są uzależnieni od warszawskiej kliki i nie muszą czekać na ochłapy z pańskiego stołu. O ile się orientuję, Paweł robił drugi fakultet, a Marcin wylądował jako broker, co pozwala im na spokojne i dostatnie życie nawet w USA.
Wiem, że lepiej na tym wyszli finansowo. Dla szachowego kibica szkoda jednak, że przestali grać. Obaj byli utalentowani, szczególnie Kamiński (Blehm za to rozgrywał piękne kombinacyjne partie). W USA to nic nienormalnego , że utalentowani ludzie uciekają z szachów do innych dziedzin. Mają tam większe możliwości rozwoju. Rogoff, Regan, Tarjan, Wolff – wszyscy poszukali bardziej stabilnych i chyba lepiej płatnych zajęć. Podobnie na zachodzie Europy. Specjalista może dobrze zarobić więc tylko „hardkorowcy” wybierają szachy jako profesję. Na zachodzie niewielu zawodników o rankingach 2500-2600 zawodowo gra w szachy bo im się nie opłaca. Zupełnie odwrotnie w biedniejszych krajach jak Rosja i Ukraina. Tam wielu zawodników z takim ELO próbuje sie utrzymać z gry. Mała gospodarka, niskie pensje i kiepskie możliwości rozwoju, więc tam może warto grać. Ale już nawet w Polsce coraz mniej młodych graczy wiąże przyszłość z szachami. Są inteligentni to idą na studia i szukają normalnych posad.
Talentów szachowych mamy wiele. Gala Śledziewska na swoim blogu poświęciła im osobne miejsce:
http://www.chesscommunity.net/wydarzenia/123-nadzieje-olimpijskie
Na stronie 28. tego czasopisma zadanie nr 1 jest niepoprawne, ponieważ wg rozwiązania (zamieszczonego na stronie poprzedniej) po 10. Kg6 nie motywu na zapatowanie czarnego króla po 10…Kg8 11. h7+ Kh8 i biały król stoi na przekątnej b1-h7. Czarny hetman pojawia się z szachem.
Gdyby przesunąć o jedno pole w lewo, czyli przy koniu na d3 i pionku na c2, wówczas mamy 12. Se5 c1H 13. Sf7 mat. Ale to są czyste dywagacje.
Jest to studium F. Stammy z 1792, ale nigdzie go nie znalazłem, poza wskazanym „Szachistą”.
W tej sprawie otrzymałem wyjaśnienie redaktora naczelnego pisma Andrzeja Filipowicza:
////////////////////////////
Witam!
Panowie dyskutujący w sprawie studium Stammy, zamieszczonego na stronie 28 (nr 1) „Magazynu Szachista” mają rację. Finalna pozycja jest remisowa, ale ja wpisałem zły wynik.
Studium jest prawidłowo przepisane, z tym, że wariant umieszczony przeze mnie w nawiasie był wariantem głównym i było 1-0.
Ja wziąłem wariant z nawiasu ze zbioru studiów, przedłużyłem go i pokazałem remis, ale wpisałem pomyłkowo 1-0. Samo życie.
Dziękuję za uważne czytanie i korektę.
Pozdrawiam
Andrzej Filipowicz