W trakcie dyskusji o gambicie Gajewskiego zarzucono mi niechęć do polskich szachów, bo piszę o nich negatywnie. Uzasadnieniem tego była m.in. moja opinia, że Grzegorz Gajewski nie odkrył tego gambitu, lecz go tylko spopularyzował w arcymistrzowskiej praktyce turniejowej.
Swoją tezę podparłem partiami z praktyki graczy korespondencyjnych. Ale i tutaj znaleziono na mnie „haka”: twórczość słabych i nieznanych szachistów nie można brać na serio pod uwagę. Zaprotestowałem! To byłaby dyskryminacja szachistów z niższymi tytułami szachowymi.
Dla przypomnienia podaję kilka linków dotyczących tej kwestii:
Tymczasem ja zawsze podkreślałem zasługi polskich szachistów w tworzeniu nowoczesnej teorii debiutów, co świadczą o tym liczne moje publikacje.
Na mojej stronie przedstawiłem sylwetkę specjalisty gry korespondencyjnej z tytułem starszego mistrza międzynarodowego (takiego tytułu nie ma w grze normalnej) Władysława Króla odkrywcy kilku idei gambitowych. Już w 2001 roku publikowałem osiągnięcia naszego teoretyka w prasie polskiej i zagranicznej.
Dla informacji dodam link, gdzie odpowiedziałem na temacie „dyskryminacji szachistów z niższymi tytułami szachowymi”: http://www.blog.konikowski.net/2012/09/15/olimpiada-szachowa-w-stambule-28/comment-page-1/#comment-2733
To że pisze się negatywnie o jakiejś dziedzinie nie znaczy, że darzy się ją niechęcią. Nie ją samą, ale raczej otoczkę wokół niej. Podobnie jest z piłką nożną. Wszyscy „jeżdżą” po polityce prowadzonej przez PZPN, ale samą piłka nożna jest uwielbiana w Polsce. A jakoś nikt nie twierdzi, że krytykując decyzje PZPN-u wyraża się przez to niechęć do piłki. To dwie różne sprawy, uwielbienie dla piłki i niechęć do poczynań związku. Z szachami jest podobnie. To że ktoś z nas krytykuje jakąś decyzję PZSzach-u lub czyjeś wypowiedzi, to nie znaczy że odnosimy się niechętnie do polskich szachów w sensie ogólnym. Na temat błędnego podejścia do ignorowania twórczości słabszych i mniej znanych szachistów, były odpowiednie artykuły w Magazynie Szachista. Rozwój szachów jest dziełem wielu osób, nie tylko Kasparowa, Carlsena i innych osób z klubu 2800+. Podobnie jest i w innych dziedzinach życia.
Panie Jerzy. Przypomniał Pan ciekawą historię. Tego nie znałem.