Andrzej Niklas napisał: Sport.pl > Wrocław podało sensacyjną wiadomość:
Kasparow, arcymistrz szachowy i przedstawiciel rosyjskiej opozycji demokratycznej, na Dolny Śląsk przyjechał, by lobbować za wprowadzeniem do szkół specjalnego programu szachowego, który ma pomagać dzieciom w edukacji. We Wrocławiu najpierw spotkał się z dziennikarzami, a potem z publicznością.
W Biurze Informacji Parlamentu Europejskiego na rosyjskiego arcymistrza czekały jednak także dzieci z jednego z klubów szachowych we Wrocławiu. Odświętnie ubrane, w wieku od 8 do 11 lat siedziały przed szachownicami ze swoimi imionami i nazwiskami. Niestety, okazało się, że Kasparow nie ma dla nich czasu, bo nikt wcześniej nie powiedział mu o tym, że ma z nimi grać. W pośpiechu dzieciom zrobiono zdjęcie przy szachownicach, a rodzice upraszali, by Rosjanin zrobił w partii z nimi chociaż jeden pokazowy ruch. – Przecież one całą noc nie spały – krzyczał jeden z rodziców.
Kasparow całą sytuacją był wyraźnie roztrzęsiony. – Odwołaj spotkania, odwołaj spotkania – krzyczał do eurodeputowanego PO Piotra Borysa, który za jego pobyt odpowiada. Rosjanin nie uspokoił się nawet po wyjściu z budynku. – Przecież tym dzieciom ktoś obiecał, że ze mną zagrają, dla nich to miał być wielki dzień. A teraz wychodzi na to, że to ja jestem ten zły, bo nie chcę z nimi zagrać. Przecież tak nie może być, mieliśmy zaplanowane spotkania, nikt nic mi nie powiedział – rugał polskiego europosła przedstawiciel rosyjskiej opozycji.
Kompromitacja na całej linii, wstyd i żenada. Czasami mówi się o takich sytuacjach, że to jest polski b…el.
Jeden problem jest, że Kasparow zwykle wymaga coś w rejonie $50,000 dla czegoś takiego.
A może warto posłuchać, co ma do powiedzenia druga strona? Ja, na przykład, wiedziałam o tej symultanie z dziećmi już wczoraj.
Jeżeli ktoś nie ma pieniędzy na opłacenie symultany, to wogóle się jej nie organizuje i przede wszystkim nie obiecuje dzieciom że zagrają z Kasparowem.
Z drugiej strony, to Kasparow pewne rzeczy mógłby robić za darmo, chciażby taką symultanę dla dzieci, w ramach promocji szachów. W końcu jest na tyle bogaty, że nie musi zarabiać na grze z dziećmi. Ale organizatorzy nie popisali się, bo skoro symultana nie była wcześniej zaklepana na 100%, to lepiej było przyjąć że jej nie będzie i nie robić tego całego zamieszania. Poprzestać na wspólnej fotografii, i ok.
Skandal.
Ciekawy jestem jaki jest udział PzSzach, który dostrzega brak podpisu zdjęcia, a nie wie ,że z takim vipem jak Kasparow trzeba ustalić takie „szczegóły” jak symultana.Pewnie wszyscy myśleli, że skoro lobbuje za szachami w szkole to się zgodzi na taką symultanę bez pytania. To jest lobbing na „najwyższym” poziomie, rodzice i dzieci zostali ” zachęceni”. Co będzie dalej, strach pytać,może nikt tak konkretny jak Kasparow nie będzie sprawdzał.
Najbardziej mi szkoda tych dzieci, że narobili im wszystkim nadzieję na grę z Garrim, a zostali oszukiwani.
Kasparov mógł jednak uratować sytuację i zagrać tę symultanę niż robić oszołomowe sceny. Kogo trzeba, mógł zrugać, ale co winne są te dzieci wg mistrza? A już o jego ewentualnej potrzebie zarabiania bajońskich sum na grze z nimi już się boję nawet pomyśleć…
Po pierwsze za prace należy się zapłata. Znam ludzi którzy opływają w luksus i jeszcze pracują. I jest to normalne, bo te osoby przyzwyczajone do życia na wysokim poziomie a takie życie kosztuje. Po drugie Kasparow mógł zwyczajnie nie mieć czasu bo np leciał na jakieś inne spotkania. Normalna sprawa. Organizator takie rzeczy powinien podopinać i nie widzę tu żadnej winy Kasparowa.
To niech organizator teraz jeszcze wytłumaczy rozczarowanym dzieciakom, że ważniejsza jest kieszeń Kasparova od kompromisu, choćby w postaci jednego pokazowego ruchu, jak też upraszano.
Oczywiście nie ulega wątpliwości, że naprzód powinni ustalili z nim wszystkie szczegóły.
Kasparow to PROFESJONALISTA. Ma wszystko opracowane i przemyślane co do cala i co do sekundy. Dlatego w swoim czasie był najlepszy i ma na koncie wielkie sukcesy, o których pseudo-profesjonaliści mogą pomarzyć. To człowiek inteligentny. A sukces tworzą ludzie inteligentni, który wiedzą co chcą osiągnąć i jakim sposobem. Dla osiągnięcia wybitnych sukcesów na miarę światową, trzeba się wyjątkowo dobrze przygotować i poświęcić w danym momencie w zupełności. Dla Kasparowa nie jest istotne, czy gra z Kramnikiem, czy z bk. On chce zwyciężyć. Dlatego, o czym mówił w wywiadach przed symultaną kilka godzin przygotowuje się i koncentruje. A wtedy podczas gry – my kibice – mamy ucztę kreatywności i piękna szachów.
Od Kasparowa można się nauczyć także organizacji życia, szacunku do drugiej osoby, jego pracy i gospodarowania czasem.
Btw. Garry Kasparow o motywacji i sukcesie:
„Szachy uczyniły ze mnie zawodowego wojownika, nie wyobrażam sobie życia bez walki. Lubię mieć silnego przeciwnika. Im jest silniejszy, tym lepiej. Na turniejach nigdy nie mówiłem, że zwycięża przyjaźń, czy że nieważne zwycięstwo tylko ważne aby wziąć udział. Mobilizował mnie konflikt. Karpow był niewątpliwie najgroźniejszym z moich rywali.
Botwinnik mówił, że warunkiem sukcesu w szachach są: wrodzony talent, waleczny charakter, żelazne zdrowie i opanowanie teorii. Ja dodał bym, że talent poparty ciężką pracą. Dokładne obliczenia i ocena sytuacji.
Dobra strategia i taktyka. Ryzyko, intuicja i kreatywność. Lubie szachy twórcze. Lubie niespodziewane kombinacje, nowe warianty.
Zaskakują przeciwnika, a mnie nie pozwalają ugrzęznąć w rutynie. Mój dynamiczny styl to synteza stylów Alechina, Tala i Fischera. Sekundy natchnienia sa więcej warte niż sztab sekundantów. Widzę nagle, jak będzie się dalej rozwijała partia, mam w oczach cały jej obraz. To efekt stałej aktywności mózgu. Nie m w tym nic nadprzyrodzonego, to rezultat prawidłowego wykorzystania intelektu. Ja praktycznie nie odpoczywam, dla higieny przełączam tylko umysł na rożne rodzaje aktywności.” – Playboy 2005
Marcin Zimerman „Po pierwsze za prace należy się zapłata. Znam ludzi którzy opływają w luksus i jeszcze pracują. I jest to normalne, bo te osoby przyzwyczajone do życia na wysokim poziomie a takie życie kosztuje”
Nikt nie neguje tego, że za pracę należy się zapłata. Ale pewne rzeczy można zrobić za darmo. Kasparow nie zbiedniałby gdyby zagrał tą symultanę z dziećmi. Różne osoby robią różne rzeczy za darmo, i jakoś nie mają z tego powodu problemów finansowych. Sam robiłem różne rzeczy na swojej byłej uczelni za darmo, w tym właśnie zajęcia dla dzieci, i jakoś nie wyciągałem ręki po dodatkową zapłatę.
Panie Krzysztofie: uważam, że mówienie o tym, że ktoś by nie zbiedniał jest nie na miejscu. Mam bardzo zamożnego kolege, który ciągle robi nowe interesy, bo gdyby przeszedł teraz na emeryture to musiałby obnizyć nieco standard życia. Jak się ma 2 domy, kilka drogich samochodów i np jacht to utrzymanie tego kosztuje. Wielu ludzi myśli, że jak ktoś kupił te rzeczy to już nie musi zarabiać. A prawda jest taka, że właśnie wtedy trzeba zarabiać bo utrzymanie tego wszystkiego kosztuje. Więcej zarabiasz – więcej wydajesz. Tak to działa.
Mi nie chodzi o to, żeby ciągle pracować za darmo. Ale co pewien czas można coś zrobić tak od siebie, w ramach darmowej przysługi. W ramach miłego gestu. Rozumiem że pieniądze dają satysfakcję, ale chyba nie należy wszystkiego przeliczać na dolary.
Ja bym aż tak o standard życia arcymistrza się nie niepokoił, a bardziej o to, by przypadkiem „nie wylał dziecka z kąpielą”.
W końcu gdy zagościł jako osoba lobbująca za wprowadzeniem szachów do programu edukacji, to raczej nie dał dobrego przykładu tym rozczarowanym młodym dzieciom, odmawiając im zaszczytu gry w symultanie.
Słuszna uwaga. Gdybym ja umawiał się z kimś np na przeprowadzenie serii pokazów doświadczeń chemicznych w kilku szkołach, to rzecz jasna że oczekiwałbym zapłaty. Ale gdybym przyjechał tam lobbować za wprowadzeniem takich pokazów do szkół, to rzecz jasna że bym zaproponował wykonanie pokazowych doświadczeń za friko. Przecież przy lobbowaniu nie żądał bym jeszcze dodatkowych pieniędzy od ludzi, których chciałbym zachęcić do wprowadzenie czegoś do programu nauczania. Wtedy te rzeczy robi się za darmo, w ramach promocji. A życie ponad stan i skupowanie samochodów i jachtów to nie jest wytłumaczenie do „łojenia kasy” przy każdej wątpliwej okazji. Nie należy wszystkiego przeliczać na pieniądze.
Myśle, że tu nie chodzi o pieniądze i to czy utrzymanie dostatniego życia kosztuje Kasparova tyle, że cały czas musi być w trasie i brać honorarium. Ok, były mistrz świata widząc dzieci gotowych do gry z nim zgadza się grać symultane. Co będzie jak następnym razem jadąc do innego kraju zdarzy się analogiczna sytuacja? I następnym razem znowu identyczna.Jednym odmówił a wcześniejszym nie? Kasparov to już marka sama w sobie, jego nazwisko, osoba czyni spotkanie bardziej prestizowe nie ważne czy w związku z szachami czy polityką. I jak przedmówcy powiedzieli do każdego pojedynku bedzie podchodził w pełni skupiony, a nie z „marszu”.Przyjmując zaproszenia na spotkania nie może sobie pozwolić by jednym gospodarzom dać pokaz gry, a drugim nie. Dlatego w pełni rozumiem Kasparova, jego stanowisko w tej sprawie, a tym bardziej wściekłość.
Pozdrawiam
nie chodzi o kasę ale o klasę, a tej klasy nie wykazał organizator. PROFESJONALIZM
Panie Krzysztofie Pan by zaproponował, ktos inny nie musi. Facet dzień wcześniej byłw w warszawie a dzien pozniej w lublinie. Mial prawo byc zmeczony. A ze nikt mu nie powiedzial o symultanie mial prawo sie wkurzyc. Same podroze sa meczace. Jak dochodza do tego spotkania i wystapienia to jest to masakra. Wiec wg mnie Kasparow nie zrobil nic zlego za to zblaznili sie organizatorzy
Kasparow to profesjonalista i lubi pewnie jak wszystko jest poukładane. Chociaż powiem że mógłby czasami dać sobie trochę luzu i trochę jak to się mówi „pozawalać” swój dobrze zaplanowany dzień.
piszę po raz trzeci i ostatni w tym wątku, że Kasparow to profesjonalista i nawet do symultany podchodzi profesjonalnie.
Jak sam powiedział ostatni raz w symultanie przegrał w 2001 roku. Kasparow jest – jak określił go Awerbach – typem szachowego zabójcy, podobnie jak Botwinnik czy Fischer.
Btw. Kasparow nie przebił w symultanie obrony Caro-Kann i zremisował w wiosną tego roku z utalentowaną 9-latką.