Andrzej Niklas napisał: Ciekawy przyczynek do tematu Dlaczego warto grać w szachy? (materiał pochodzi z bloga beginnerchessimprovement.blogspot.com)
10 powodów dla których warto grać w szachy – czyli co możesz zyskać dzięki tej wspaniałej królewskiej grze
1. Ocenianie i porównywanie.
W szachach nieustannie musisz oceniać. Która z pozycji będzie dla mnie korzystniejsza? Kto stoi lepiej? Jaką wartość ma skoczek na 6 linii? Czy nastąpiła krytyczna pozycja? Jak dużo mogę jeszcze poświęcić, aby nie wyjść ze strefy remisowej? To właśnie przykładowe pytania dotyczące elementu zwanego ocenianiem. Jeśli dobrze ocenisz, to łatwiej znajdziesz plan dalszej rozgrywki. Czy silniejsze będą 2 piony na 6 linii czy też wieża? Czy opłaca się wymienić hetmana za gońca i wieżę? Tego typu pytania stale pojawiają się w głowie dobrego szachisty. Bardzo podobnie jak z matematyką – najpierw obliczamy (oceniamy) daną grupę pozycji, a potem porównujemy każdą z nich. Na koniec oczywiście wybieramy według naszego gustu (a dokładniej – naszych obliczeń), tę najlepszą.
2. Planowanie i przewidywanie.
Czy wymienić skoczka za gońca czy pobić piona? A może jednak najpierw wyprowadzić wieżę? Jak ustawić figury i piony w najbliższych kilku ruchach? Jaką pozycję chcę osiągnąć? Jak przerzucić skoczka na lepsze pole? Jak wykorzystać słabość ostatniej linii? Co zrobić, aby połączyć ze sobą ciężkie figury? Im lepiej planujemy, tym większa szansa, że nasze zamierzenia będą miały okazję się spełnić.
Wielu szachistów podkreśla wagę planowania: „lepiej jest mieć niezbyt poprawny plan niż nie mieć żadnego„, „gra z planem czyni z nas bohaterów, zaś gra bez planu – naiwnych głupców„.
Co się stanie za kilka ruchów? Jak może się zmienić pozycja? Czy atak na pozycję mojego króla rzeczywiście jest niebezpieczny? Jak zapobiec temu co chce przeciwnik? Jakiego typu końcówka może powstać po wymianach? Co zrobić, aby nie dopuścić do stworzenia wolnego piona? W jaki sposób mogę dojść do remisowej końcówki? I znowu: ten kto lepiej przewidzi przyszłe wydarzenia na szachownicy, ma większe szanse na sukces. Ten element jest dość blisko związany z planowaniem.
3. Testowanie (sprawdzanie) i analizowanie.
Dzięki programom i partiom treningowym możemy sprawdzić wiele naszych pomysłów. Możliwych pozycji w szachach jest tak dużo, że można śmiało założyć, że proces przetestowania wszystkich pozycji tak naprawdę nigdy nie będzie mieć końca.
Natomiast dzięki analizowaniu wielu różnych pozycji wyostrzamy nasz umysł. Jest to czynność, którą wykonuje każdy solidny szachista po zakończonej ważnej partii (najczęściej turniejowej). Za jej pomocą znajdujemy błędy i niedokładności zarówno w naszej grze jak i przeciwnika. Potęga analizy polega na tym, że jej zwieńczeniem jest następny krok w dążeniu do rozwoju – czyli wyciągnięcie odpowiednich wniosków.
4. Krytyczne, niezależne myślenie oraz wnioskowanie (wyciąganie wniosków).
Dzięki krytycznemu myśleniu zbliżamy się do doskonałości – najsilniejsi na świecie gracze chcą stale mieć obiektywne oceny pozycji, niezależnie od ich stylu gry. Nawet jeśli jesteśmy święcie przekonani, że pozycja jest dla nas lepsza, zaś inni udowodnią, że tak nie jest – wówczas trzeba przyjąć te argumenty. Niemniej warto pamiętać, aby starać się myśleć niezależnie od innych – nawet jeśli początkowo wyda się to drogą „pod prąd„. Dochodzenie do wniosków dzięki własnej pracy (opierając się na dorobku i narzędziach stworzonych przez innych) da w dłuższej perspektywie większe korzyści niż bierne opieranie się na autorytetach lub gotowcach.
Z kolei po dobrze wykonanej analizie konieczne jest wyciągnięcie wniosków. Właśnie one będą wyznacznikiem na drodze ku dalszym sukcesom i rozwojowi. W myśl przysłowia: „Mądry szachista po przegranej, bo dzięki analizie wyciągnął wnioski… i drugi raz nie popełni tego samego błędu„.
Silny szachista stale uczy się tworzyć takie problemy, które sprawią przeciwnikowi jak najwięcej kłopotu. Cały szkopuł polega na tym, aby wykonywać takie ruchy i dochodzić do takich pozycji, w których przeciwnik w końcu pomyli się. Stopień komplikacji w szachach jest bardzo duży, więc ten, kto wymusi na stronie przeciwnej takie pozycje, które będą dla niej zbyt trudne do prawidłowej oceny – ten wygrywa.
Natomiast rozwiązywanie problemów jest dla nas chlebem powszednim. Przecież właśnie nasz przeciwnik także stara się, aby dawać nam tak trudne zadania, abyśmy w końcu stracili orientację w powstałej pozycji. Warto podkreślić, że im częściej spotykamy się z coraz trudniejszymi problemami, tym lepiej nauczymy się je w końcu rozwiązywać. A jeśli dodamy do tego możliwość transferu tej umiejętności na problemy, które stale nas otaczają w życiu? Chyba nie trzeba dodawać jak cenna to cecha, prawda?
Szachy są piekne także dlatego, że mamy możliwość samodzielnie, niezależnie podejmować decyzję i jednocześnie bierzemy pełną odpowiedzialność za ich skutki. Jeśli decyzja była słuszna – odniesiemy sukces, jeśli zaś była nieprawidłowa – czeka nas porażka. Każdy szachista wielokrotnie styka się z porażkami, które są wynikiem złych decyzji. Niemniej dopóki nie nauczy się brania pełnej odpowiedzialność za ich wynik – tak długo nie będzie solidnym zawodnikiem. W tym przypadku nie można zwalić winę na partnera z drużyny, który nieodpowiednio podał piłkę – sami odpowiadamy za własne decyzje.
7. Pełna jawność informacji oraz brak losowości i elementu szczęścia.
W szachach nie ma problemu związanego z tym, że nie wiemy jakimi kartami może dysponować przeciwnik – wszystkie informacje są dostępne na szachownicy. Oczywiście umiejętność ich odczytywania i odpowiedniej interpretacji – bywa różna w zależności od szachisty. Ponadto nie ma tutaj elementu szczęścia – lepszego lub gorszego rzutu kością czy też wylosowania przez ruletkę nie tego koloru albo cyfry. Szachista, który mówi, że „nie miał szczęścia” równie dobrze może powiedzieć, że „nie miał głowy danego dnia„. Pamiętajmy o tym szczególnie wtedy, gdy ktoś będzie mówił, że mieliśmy szczęście bo wygraliśmy, zaś inna z osób go nie miała (w danej partii czy turnieju). Raz jeszcze podkreślam wyraźnie: w szachach wygrywa ten, kto jest lepszy, a przegrywa – gorszy. Lepszy to ten, kto posiada umiejętności na wyższym poziomie, zaś gorszy – na niższym.
Dzięki szachom można kształtować różne cechy charakteru. Najczęściej wymieniane są: cierpliwość, obiektywizm, opanowanie, optymizm, wytrwałość, pracowitość, dążenie do sukcesu, radzenie sobie w trudnych sytuacjach, umiejętność redukowania stresu czy też odporność (twardość) psychiczna – zwłaszcza nie poddawanie się po porażkach.
Wypada nadmienić, że jeden z mistrzów świata (Aleksander Alechin), powiedział dość istotne słowa: „Dzięki szachom ukształtowałem swój charakter„. Na pewno wielu rodziców chciałoby, aby ich pociechy mogły wspomagać rozwój swojego charakteru, prawda? Tak, można to osiągnąć także dzięki szachom!
Dodatkowo szachy mogą być pomocne w procesie socjalizacji. Na czym ma to polegać? Otóż osoba nieśmiała może zaprezentować na szachownicy, właśnie to, że nie boi się. Z kolei osoba, która jeszcze nie opanowała zasad współżycia w grupie – stopniowo dzięki pomocy szachów będzie nabywała ogłady. I wypada także podkreślić, że szachy są także dobrą okazją do integracji dla ludzi z tzw. grup wykluczonych. Przy odpowiedniej współpracy osoba niepełnosprawna ruchowo czy umysłowo – może rozgrywać partie z osobami, które są w pełni sił. Każdy kto widział ile radości mają osoby niepełnosprawne – w trakcie rozgrywania pojedynków (zarówno tych treningowych jak i turniejowych) na pewno będzie potrafił wymienić korzyści, które są udziałem obu grup.
Czy to tak ważny element? Otóż okazuje się, że tak! Dlaczego? Otóż chociażby z uwagi na to, że w szachach nie ma znaczenia: płeć, wiek, kolor skóry, status materialny czy społeczny czy też poglądy lub przynależność do danej grupy. Słowem: może grać 8-letnia dziewczynka z 60-letnim mężczyzną czy też dyrektor banku z osobą bezrobotną. Jeśli dobrze poszperacie, to na pewno znajdziecie wiele przykładów osób sławnych, które grywają w szachy. Wystarczy wymienić chociażby znanych bokserów: Witalija i Władimira Klitschko, aktorów Woody Allena, Arnolda Schwarzeneggera, Willa Smitha, sportowców Borysa Beckera (tenisista), Mike Powella (mistrza świata w skoku w dal) czy też Billa Gatesa (szefa firmy Microsoft).
Uwierzcie, że w szachy grywają naprawdę wszyscy: zarówno nobliści jak i aktorzy, piosenkarze, muzycy, artyści, sportowcy, pisarze, filozofowie, matematycy, fizycy, programiści, ale także zwykli ludzie, których spotykamy na co dzień. I najważniejsze w tym jest to, że każdy może grać w szachy – w myśl przysłowia: „szachy są jak ocean: słoń może się wykąpać, a komar napić„. Nie bez znaczenia jest także to, że tak naprawdę jest to jedna z najbardziej demokratycznych i zarazem najtańszych gier! Komplet szachów zwykle wytrzymuje co najmniej kilkanaście lat, a bywa także, że przechodzi na następne pokolenie.
W tym miejscu podkreślę wyraźnie: aby grywać w szachy nie trzeba być ani inteligentnym ani mądrym ani nawet odpowiednio dorosłym czy bogatym. W szachy może grać każdy… gdziekolwiek i kiedykolwiek zechce! Czyż to nie piękne?
Szanowny Panie Andrzeju, zgadzam się z Pana argumentami i zarazem nie zgadzam się z metodą promocji szachów. Dlaczego? Bo te SŁUSZNE tezy ZA grą w szachy przypominają mi równie słuszne ZA myciem zębów po posiłkach, za wiarą w Boga, za poranną gimnastyką, za czytaniem książek etc. TO PRAWDA, że warto, lecz mój problem brzmi: i co z tego? Przecież ONI to wiedzą/przeczuwają, i nic; więc chyba potrzeba dodatkowej INNEJ motywacji. Może z dziedzin mniej logicznych, pozafilozoficznych? Do młodych trafiają często stare jak świat prawdy (szachy) dziwnymi drogami…
Argumenty, które są przyczynkiem do tematu – dlaczego warto grać w szachy – pochodzą (z ciekawego skądinąd) bloga http://beginnerchessimprovement.blogspot.de/. Można się z nimi zgadzać lub nie. Można też polemizować. Autor bloga zawarł ciekawe spostrzeżenia, natomiast wnioski pozostawiam czytającym ten wątek.
Blog faktycznie ciekawy. Ja wolę ten :), a mój komentarz to prowokacja do polemiki i promocji szachów… in spe.
Myślałem, że pan Marcin Zimerman napisze komentarz/pytanie, ale uprzedzę go, i trochę przekornie zapytam, czym (w sensie powyższych 10 tez-powodów) różnią się szachy od warcabów? Przecież to samo można by napisać o warcabach czy GO, a może o dużej liczbie innych gier intelektualnych?
Warcaby? To może od razu kółko i krzyżyk?
A niby dlaczego warcaby nie? Warcaby miedzynarodowe to piekielnie trudna gra, wcale nie latwiejsza niz szachy.
„(…)chciałbym się dowiedzieć dlaczego ktoś bez zgody autora zapożycza tekst, bez właściwej adnotacji. Nie ma znaczenia czy robi to FM, GM czy „bekacz” z Koziej Wólki.”
(…)”Jest link podany na niebieskim tle. Natomiast też mnie to zastanowiło co z prawami autorskimi.”
– http://www.szachowe.pl/viewtopic.php?f=43&t=3358&start=15
Nie jestem ani FM, ani GM, ani bekaczem z Koziej Wólki. Jeśli widzę ciekawy artykuł w Internecie to przekazuje go do pana Jerzego Konikowskiego wraz ze wskazaniem źródła.
Pan Jerzy Konikowski podał źródło w w/w publikacji.
Poza tym na http://beginnerchessimprovement.blogspot.de napisane jest – „Na poniższej stronie możesz poczytać i/lub pobrać ciekawe artykuły na tematy szachowe. (…)Poniższe materiały nie mogą być używane do celów komercyjnych (zarobkowych). Jak najbardziej jednak można wykorzystywać je na użytek własny oraz dla wspomagania rozwoju innych osób – zwłaszcza dzieci i młodzieży (amatorów i pasjonatów szachowych oraz osób, które chcą wiedzieć i rozumieć nieco więcej na temat szachów). Mam nadzieję, że dzięki nim będzie można odkrywać piękno szachów oraz dawać radość innym.”
Uważam, że to zaszczyt dla autora bloga http://beginnerchessimprovement.blogspot.de, że osoba z taką renomą w świecie szachowym a zarazem autor blisko 150 książek o tematyce szachowej – cytuje na swoim blogu słowa autora bloga http://beginnerchessimprovement.blogspot.de
Zgadza się: cytowanie jest dozwolone i nawet – jeśli dobry tekst – wręcz konieczne, żeby nie przepadł. Tylko jedno ogranicza: prawa autora, który może zastrzec sobie cytowanie do fragmentu lub w ogóle nie dać zgody. Ale takie adnotacje (na blogach itp.) muszą być JASNO umieszczone pod tekstem… Cytowanie (nie kradzież) to PROMOCJA dla autora!
Ja też nie widzę żadnego problemu. W pierwszym zdaniu artykułu jest podany link do źródła – jest on widoczny i czytelny. Więc zarzuty są bezpodstawne.
Jeśli dzięki moim wpisom na blogu można oferować ciekawe przemyślenia, to proszę cytować. Jednak koniecznie proszę podawać link do źródła, tak aby osoby chętne mogły dotrzeć także do innych (ciekawych) treści.
Myślę, że trzeba będzie więcej ciekawych wpisów zawierać na blogu, to niebawem i silniejsi arcymistrzowie będą zaglądać ;).
No i tak jak napisał Sebastian: „Cytowanie (nie kradzież) to PROMOCJA dla autora!”. Nic dodać, nic ująć :).
Źródło do tego artykułu było podane w wpisie Andrzeja Niklasa.