Kontrowersje, Szachy w Polsce1 września 2012Jerzy Konikowski
Andrzej Niklas napisał: Na Forum Szachowym.pl opublikowano ciekawy wpis dotyczący GM Bartka Maciei:
Olimpiada Szachowa 2012 Stambuł (Turcja): Autor AuroraBorealis
Macieja usprawiedliwia swoje niedoczasy w sposób śmieszny. Otóż facet nie jest profesjonalistą i zamiast pracować nad swoimi słabościami woli je usprawiedliwiać. Niedoczasy nigdy nie są dobre i o tym mówi teoria szachów. Pisze o tym np Dworecki. Gdyby Macieja podchodził do sprawy profesjonalnie to by zapłacił Dworeckiemu za trening którego celem by było wyeliminowanie niedoczasów. Dołmatow też wpadał w niedoczasy i Dworecki mu pomógł. Ale Macieja po zdobyciu tytuły mistrza Europy osiadł na laurach i więcej czasu poświecał na pisanie na forach szachowych niż na trening. I stąd gorsze z roku na rok wyniki.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...
Podobne
Grischuk też ma ten sam problem z niedoczasami, i też ma trudności z tłumaczeniem dlaczego. Wyleczyć raczej nie da, jeśli nie stać się innym człowiekiem. Ale i Macieja i Grischuk też mają zalety. Np. obie wygrali dziś meczy dla drużyny…
Brawo dla Jolanty Zawadzkiej i Bartłomieja Maciei!
Niedoczasy mogą spowodować obniżenie poziomu partii i wypaczyć jej wynik. W rozgrywkach drużynowych mają one szczególnie negatywny wpływ na innych zawodników, którzy widząc „wyczyny” kolegi dekoncentrują się przy swojej grze. Znam to dobrze z własnego doświadczenia. Kiedyś w drużynie z Hamburga w 1 bundeslidze grał Jacek Bednarski. Każda jego partia to było widowisko. Zostawiał sobie sekundy na ostatnie 10 ruchów i była kwestia: zdąży lub nie. Działało to deprymująco na kolegów z drużyny. Ostatecznie kierownictwo rozwiązało z Jackiem umowę po roku gry. Powodem były właśnie niedoczasy. Dlatego to jest poważna choroba i należy się z niej wyleczyć.
Jacek Bednarski to był bardzo utalentowany szachista i wielu wskazuje na niedoczasy jako to co spowodowalo spowolnienie jego kariery. Bednarski do końca życia nie pozbył sie choroby niedoczasowej. Przed śmiercią rpzegrywał na czas z juniorami.
Przypominam co pisałem na mojej stronie w In Memoriam:
Grał ciekawe szachy i mógł być groźny dla każdego szachisty. W bardzo silnie obsadzonym Memoriale Capablanki w Hawanie w 1967 roku był bliski zdobycia normy na arcymistrza. Jego największą wadą były jednak chroniczne niedoczasy i to przeszkodziło Mu w osiągnięcie lepszych wyników.
W latach 1981-1982 grał w Bundeslidze w drużynie z Hamburga. Kilka lat później kierownik klubu opowiedział mi historię Jego występów w lidze niemieckiej. Wszyscy bardzo polubili Jacka. Ale mimo tego musiano zrezygnować z Jego usług, ponieważ swoją grą stwarzał nerwową atmosferę wśród zawodników i działaczy. Mianowicie zostawiał sobie na ostatnie posunięcia kilka sekund i w wygranych pozycjach albo przekraczał czas, albo coś podstawiał. Stolik, przy którym grał, był zawsze oblężony przez kibiców, którzy czekali na widowisko. Odpowiedziałem mu, że dla mnie to nic nowego. Niedoczasowe występy Jacka znam z polskich turniejów.
http://www.konikowski.net/inmemoriam.php#bednarski