Andrzej Niklas napisał: W 1997 roku mm. Jacek Bednarski wspominał olimpiadę w Tel-Awiwie 1964:
– „W ciągu ostatnich 30 lat świat szachowy zmienił się ogromnie, że wspomnę choćby skutki inwazji komputerów. Zaistniała groźba powolnego upadku szachów – czy znajdą się chętni do studiowania tysięcy wzorcowych, bezbłędnie poprowadzonych przez maszyny partii? Albo uczenia się produkowanych setkami przez komputery nowinek debiutowych?
(…) W tym czasie nie tylko Rosjanie, ale również Węgrzy, Jugosłowianie, a nieco później i Bułgarzy mieli zorganizowany bank informacji z partiami potencjalnych przeciwników. Nasza drużyna nie dysponowała żadnymi materiałami tego typu, ani wtedy, ani przez wiele następnych lat. Moimi źródłami informacji były gazety i pisma np.
Szachmaty w SSSR i Szachmatnyj Biuletień, które mogłem kupić w kiosku na rogu ulicy. Ale też były to czasy, gdy dystans pomiędzy czołówką światową i czołówką krajowa nie był tak przepastny, jak obecnie.”
Mnie również nurtuje to zagadnienie szachów w dobie komputerów i wcześniejsze.
Dzisiaj znaczenie ma, że Rybka mówi +0,65, a co to znaczy w skomplikowanej studyjnej końcówce wieżowej, gdzie np. białe wygrywają na mocy chirurgicznie dokładnych posunięć? Silnik mógłby od razu postawić ocenę +3,00, ale nie zrobi tego, pokaże jakieś mało istotne ułamki, bowiem maszyna nie rozumie szachów :/
Posiadam roczniki Szachmatów w SSSR (1953 i 54) w introligatorskiej oprawie oraz inne, w których brakuje pojedynczych numerów. Kolekcjonerom chętnie odstąpię.