Krzysztof Kledzik jest autorem polemicznego tekstu „Nic się nie stało”, który został zamieszczony na mojej stronie w temacie „Polemiki”. Zapraszam do lektury!
Oto fragment:
Bez względu na to, czy szachy są sportem czy nie, są dotowane przez Ministerstwo Sportu, a przez to i nas samych, a więc należałoby oczekiwać że rezultaty naszych szachistów też będę odpowiednio oceniane. Szachy nie są grą medialną, więc nie ma szans na to, aby media publicznie oceniały występy (i co tu dużo mówić – niepowodzenia) naszych zawodników. Ale przynajmniej odpowiednia ocena powinna znaleźć się na stronie Polskiego Związku Szachowego. Pomimo wielu obietnic PZSzach-u, nie doczekaliśmy się głębszej analizy występów jakiegokolwiek reprezentanta(tki) Polski. Ostatnio związek nawet nie obiecuje zamieszczenia takich analiz, bo i tak nie wywiązuje się z nich. Internetowa strona PZSzach-u jest jedynie tablicą informacyjną, podającą suche wyniki sportowe bez jakiejkolwiek analizy, oceny i dyskusji. Zresztą jak widać, w polskich szachach od dłuższego czasu „nic się nie stało”, i bez względu na ilość i skalę niepowodzeń, szachiści nadal sobie spokojnie żyją i przegrywają.
Znowu konstatuję fakt, że nie jest normą dla związków w innych krajach dać ocenę indiwidualnych występów zawodników na stronie internetowej. Jeśli są dotacje, to oczywiście jest dyskusja komu dać, ale zwykle przed zamkniętymi drzwiami. No i w ógole, nie widzę wielkiego sensu w tym, że np. ktoś pisze na stronie PZSzach-u „Bartel grał słabo w Dortmundzie” – on wie, my wiemy, wystarczy patrzyć na tablicę – ale co z tego? Tak bywa.
Dobra, Ktoś ze Związku przyzna, że była porażka, że słaby wynik, że etc. i co dalej? Chodzi mi o odpowiedź na podstawowe pytanie: C Z E G O O C Z E K I W A Ć OD ZWIĄZKU I OD ZAWODNIKÓW… PO NIEUDANYCH WYSTĘPACH, GDY WYNIKI SA ZŁE?
PS Analogia do słabego wyniku piłkarzy w Euro: czy cokolwiek zmieniłoby odwołanie G.Lato? lub spektakularne „podziękowanie” selekcjonera? a może ukaranie finansowe zawodników?
Według mnie, jeśli Bartel gra w Dortmundzie to ma absolutnie nic współnego ze PZSzachem. To jest jego własną karierą – coś jak polski piłkarz gra dla klubu w Polsce albo gdzieś na świecie. Nie ma potrzeby, żeby jego występy były „ocenione” na stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jak gra dla reprezentacji to tak – wtedy to normalnie ocenić i wyciągać wnioski – i jak pamiętam PZSzach zwykle to robi.
p.s. „ukaranie finansowe zawodników” jest trochę drastyczne i chyba nielegalnie jeśli chodzi tylko o to, że „źle grali”…
Skoro znaczna część naszych zawodników ciągle przegrywa, zajmuje niskie lokaty, bądź grywa w kiepskich turniejach, to związek powinien ustosunkować się do tego, i wytłumaczyć przyczynę takiego stanu rzeczy. Gdyby to był prywatny związek, to członkowie musieliby się tłumaczyć sami przed sobą, ewentualnie przed sponsorami. Ale skoro dotacje idą z kieszeni podatnika, to ci powinni dostać jakąś analizę i wytłumaczenie słabych występów, odniesionych porażek, braku postępów sportowych, itd.
Jak to, M. Bartel nie ma nic wspólnego z PZSzach-em? Jest w kadrze? Jest. Działa w ramach PZSzach-u? Działa. Gdyby M. Bartel faktycznie odłączył się od związku i założył własny, np. Polskie Stowarzyszenie Zawodowych Szachistów, i prowadził własną politykę szachowo-sportową, to PZSzach nie musiałby go z tego oceniać. Ale skoro M. Bartel jest w kadrze narodowej firmowanej przez PZSZach, to dlaczego jego własny związek nie ma go oceniać? A kto ma go oceniać?
Ukaranie finansowe mogłoby polegać na obcięciu dotacji, bądź zmniejszeniu ich. Kiedyś już napisałem w jakimś dawnym komentarzu, tutaj sparafrazuję iż za Dortmund taki jaki był, M. Bartel wróciłby z nową szachownicą-upominkiem. Gdyby zajął tam np. trzecie-drugie miejsce, wróciłby nowym Jaguarem. Byłaby motywacja? Byłaby. Przykład wymyślony, może trochę naiwny, ale pokazuje to co chciałem przekazać.
Albo obcięcie dotacji. Np w ciągu roku-dwóch szachista dostaje jakąś kwotę na wyjazdy, szkolenia, itp. jak przez dwa lata nie będzie postępów, dotacja zostanie obcięta o 50%. Jeżeli szachista wróci do dobrej formy dostanie znowu pełne 100%, jak nie, dostanie o 25% mniej z zastrzeżeniem że niedługą przestaną go finansować.
Wszystkie turnieje w których występ opłacany był z PZSZACH powinny być przez związek oceniane. Pozostałe turnieje to wolny wybór zawodników. W Dortmundzie Bartel nie grał na koszt PZSZACH tylko organizatorów, więc PZSZACH nie może go karać za ten występ. Natomaist powino się go – podobnie jak innych kadrowiczów – rozliczać za starty pokrywane z pieniędzy podatników. Nie wiem czy PZSZACH dotuje jakieś turnieje poza oficjalnymi (ME itd). Jeśli tak (np w ramach przygotowań) to powinien rozliczać zawodnikó z wyników. Jeśli nie, to występy są sprawą zawodników.
Zauważyłem, że osoba podpisująca się Colin McGourty i udająca początkowo Anglika nagle zaczęła posługiwać się poprawną polszczyzną.
Brawo, kilka dni na stronie Pana Konikowskiego i taka cudowna przemiana.
cd: Chyba, że to URP (Ukryty Rzecznik PZSzach)
Rozumiem, że PZSzach nie ukarze M. Bartla za występ w Dormundzie, ale jakąś jego ocenę mógłby wystawić. Ale może mam za bardzo radykalne podejście do sprawy, nie kłócę się o swoją rację, bo być może jej nie mam.
Wczoraj, czyli 12 sierpnia w godzinach wieczornych w programie TVPInfo było ciekawe podsumowanie naszych występów na olimpiadzie. Pojechała armia sportowców, a wrócili nieomal z niczym. Mówiono, że przegoniły nas kraje, które kiedyś były za nami i uczyły się od nas sportu, a teraz one brylują z gradem medali, a Polacy wloką się gdzieś na dalekich pozycjach.
Na temat przyczyn niepowodzeń polskich sportowców wypowiadał się też nasz znany zapaśnik, Andrzej Supron. Wskazał, że jedną z takich przyczyn zapewne jest brak presji ze strony juniorów. Nie prowadzimy prawidłowej polityki sportowej, a więc nie mamy narybku, który wywierałby „ciśnienie” na seniorów, zmuszając ich do pracy i robienia postępów. Podobna sytuacja jest w polskich szachach.
„udająca początkowo Anglika nagle zaczęła posługiwać się poprawną polszczyzną”
Raczej „udający początkowo” Anglika, który mieszka 7 lat w Polsce (też wcześniej uczyłem się rosyjskiego i polskiego na uniwersytecie i 4 lata pisałem pracę doktorską o Zbigniewie Herbercie…), albo bardzo dziękuję za „poprawną polszczyzną”! (choć sam widzę, że robię błędy) Kiedyś byłem cytowany w polskiej gazecie, jak coś powiedziałem „łamaną polszczyzną” 🙂
„Albo” = „ale”…
Supron ma rację, polityka związków sportowych jest anty-młodzieżowa. Wystarczy patrzeć na piłkę nożną w ujęciu lokalnym. Ja pochodze z 40tysięcznego miasta. Jest tam klub w 4 lidze (czyli poziom podwórkowy) i ostatnio czytam na jednym z portali, że kupili 4 zawodników. KUPILI. A moi koledzy którzy tam grali za juniora musieli pokończyć zabawę z piłką albo poszli grać w lidze terenowej bo dla klubu byli „za słabi”. Prezes tego klubu nie rozumie, że na takim poziomie nie można bdować drużyny na transferach. Tam jest za mała kasa. Tam trzeba budować drużynę na wychowankach. Ale miasto daje na piłkę 160 tys zł rocznie, to kupują. I niektórzy z tych kopaczy – bo piłkarzami ich ciężko nazwać – zarabiają po 1500 zł miesięcznie. W 4 lidze! To jest MASAKRA, przecież minimalna krajowa to jest 1200 zł. Gdyby kase przeznaczyć na szkolenie juniorów za 20 lat mielibyśmy 2x silniejsżą piłe nożną. Ale wolą pompować kasę w pseudo zawodówców . I dlatego jest jak jest. I tak prawie w każdej dyscyplinie. Jeśli chodzi o szachy to wg mnie dobrym pomysłem jest wystawienie w ligach szachownicy juniorskiej. Ale grać by mogli wyłącznie wychowankowie klubów, a nie zawodnicy ukradzeni małym klubikom z prowincji ( Polonia Wrocław i Polonia Warszawa to klub zbudowane na przyjezdnych które kradły juniorów biedniejszym klubikom)/ To by zwiększyło konkurencję i zmusiło kluby do pracy nad młodzieżą.