DZIKIE CENTAURY
Pisał o nich w wierszu Jarosław Marek Rymkiewicz ( w zbiorze „Metafizyka”, 1963), wybitny poeta nawiązujący w formie i treściach do epok minionych. W tym samym tomiku są wiersze zdradzające inspirację płynącą z poezji baroku, a nawet wcześniejszej francuskiej Plejady jak świadczy „Epitafium dla Rzymu”, będące przekładem, a właściwie twórczą imitacją sonetu Joachima du Bellay, który z kolei tłumaczył utwór poety sycylijskiego Janusa Vitalisa. Wersja Rymkiewicza przewyższa oba te wzory, jest w niej tchnienie wielkiej poezji. Rymkiewicz powraca też do źródeł poezji europejskiej jak np. w wierszu o Wergilim ( w zbiorze „Anatomia”, 1970), a jest to dialog z poetą przesycony aluzjami do współczesności i można w nim ujrzeć odbicie czasów zniewolenia, kiedy pół Europy było ogromnym obozem koncentracyjnym:
I kobiet w czerni słychać mroźny lament
Nim sprzęgło wciśnie szofer karawanu
Między te wille wiatrem przełamane
Gdzie kochankowie we śnie są związani
Drutem kolczastym drutem zardzewiałym
Był to czas owych „dzikich centaurów” odprawiających swe festyny, noszących wieńce zielone lub płowe – jak pisał Rymkiewicz. A wiersz kończył pesymistyczną puentą: „I plemię ludzi, jak centaury, minie”. Paradoksalnie zapowiedź ta się sprawdziła, bo wraz z upadkiem reżimu „dzikich centaurów” ludzie – pod dyktandem nowych elit – jakby zatracili poczucie odwiecznych wartości. Swoje fascynacje twórczością dawnych mistrzów wyłożył Rymkiewicz w eseju „Czym jest klasycyzm ?” ( 1967) Jego zdaniem „każdy poeta, każdy artysta szukający swego miejsca w czasie teraźniejszym, jest kimś w rodzaju sakrokanibala: pragnie równocześnie zerwania i utrzymania więzi. Jeśli można tak rzec, pożera przeszłość, by ją ocalić, by mogła ona stać się przyszłością” A skąd określenie sakrokanibal ? Rymkiewicz zaczerpnął je ze szkicu słynnego antropologa Bronisława Malinowskiego „Magia, nauka i religia”, który opisuje przerażający obyczaj wśród plemion Melanezji, a polega on na pożeraniu ze wstrętem, ale i z wielką czcią, ciała zmarłego. Ten sakrokanibalizm – choć porównanie makabryczne przyznaje poeta – trafnie oddaje istotę rzeczy. Twórca przetrawia przeszłość, przenosząc ją w teraźniejszość – dotyczy to szczególnie poetów o tendencji klasycystycznej, jak w przypadku Rymkiewicza. W poezji baroku znalazł wzory refleksji nad życiem i śmiercią, które w jego wierszach nasycone są niepokojami współczesności. Jego poetyckie formy kszałtuje też przeważnie rym, niekiedy asonanse, przez stulecia pozostający wyznacznikiem poezji, oczywiście poza epoką Antyku, w której ważniejsza była rytmiczność. Pewien bunt przeciwko tej „opresji” rymu wyraził w r.1874 Verlaine w swej „Art poetique”, a wielki poeta włoski Leopardi ( rówieśnik Mickiewicza ) już w latach 1818-1824 wydaje zbiory wspaniałych wierszy unikających rymów, zapewne pod wpływem starożytnych poetów Hellady, których studiował w młodości. Rym jednak ma się nadal dobrze w europejskiej poezji, następnym zbuntowanym będzie znów poeta włoski Ungaretii, który w okopach pierwszej wojny światowej tworzył wiersze bez rymów. W Polsce na szerszą skalę robił to dopiero Różewicz po drugiej wojnie światowej, jego sprozaizowany wywód liryczny znalazł wielu naśladowców. Drogę torowali mu jednak tacy poeci jak np. Kasprowicz z jego zbiorem poetyckiej prozy, opartej wprawdzie na francuskich wzorach Bertranda, którego uczniem był nawet Baudelaire. Natrętna niekiedy katarynkowatość rymów nuży ucho współczesnego odbiorcy, subtelniejszym rozwiązaniem są też asonanse czyli rymy niepełne, znane zresztą już średniowiecznej Europie , np. w dawnej hiszpańskiej poezji ludowej, podczas gdy Gongora czy Lope de Vega preferowali rymy. W ostatnim okresie twórczości dominacja rymów u Rymkiewicza jakby się nasiliła, co nie jest zarzutem, choć czasem oczekiwać by można bardziej wyrafinowanej ich próby, w sprzężeniu melodyjności i rytmu. A jednak duch i umiłowanie Ojczyzny przenika jego strofy w sposób przemożny, rekompensuje z nadwyżką „dyktaturę” rymów. Dotyczy to zwłaszcza przejmujących strof stworzonych po smoleńskiej tragedii dla brata Prezydenta. W takich wierszch dostrzegamy jak istotną sprawą jest los narodu, podejmowany może częściej w poezji Herberta. W dorobku Rymkiewicza ( ur. w 1935 w Warszawie ) są też eseje, sztuki sceniczne oraz liczne przekłady poezji anglosaskiej i hiszpańskiej.
Przypomnienie jego sylwetki wiąże się z filmem „Poeta pozwany” ( w reżyserii Grzegorza Brauna ), który – dzięki inicjatywie Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego – obejrzeliśmy w Polskim Klubie w Ashfield ( 24 czerwca br). Film przedstawia proces wytoczony poecie przez Michnika w r.2010 za słowa prawdy skierowane do naczelnego „Gazety Wyborczej”: „…Ty i twoi ludzie jesteście spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei wynarodowienia Polaków ( oraz wszystkich innych narodów), idei podjętej potem przez Komunistyczną Partię Polski.”
Przytoczone wyżej słowa są niestety prawdą, ilustruje to dobitnie profil „Gazety Wyborczej” na przestrzeni lat. Na jej łamach szkalowano nie tylko Armię Krajową, żołnierzy wyklętych, ale oskarżano nas o kolaborację z Niemcami podczas Holokaustu. Wszystkie te kalumnie miały na celu upokorzyć Polaków,sprawić by wstydzili się polskości, zmusić ich do niezasłużonej ekspiacji i uczynić z nich uległych świadków innego zniewolenia.
A diagnozę Rymkiewicza można wyrazić w innych jeszcze słowach : oto Polska jest dzisiaj ofiarą tego nowego zniewolenia w szatach „demokracji”, a dokonanego przez progeniturę funków KPP, którzy za Stalina narzucali Polsce obcą ideologię i obcą władzę. Podobnie w r.2006 widział to Jarosław Kaczyński mówiąc, że środowisko „Gazety Wyborczej” innymi metodami kontynuuje misję KPP. A już w r.1991 włoska dziennikarka Barbara Spinelli pisała w paryskiej „Kulturze” o elicie Michnika, że „jest ona dzieckiem komunizmu, której brak odniesienia w przeszłości i która siłą rzeczy należy do albumu rodzinnego Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego”. Za te słowa pełne sarkazmu Spinelli nie została jednak pozwana przez Michnika…
W filmie Brauna Rymkiewicz opowiada o swym życiu, recytuje wiersze, lecz osią filmu są szokujące sceny z sali sądowej, która przypomina urząd przesłuchań. Poeta jest indagowany w złośliwy sposób, wyrok jest parodią. Publiczność reaguje żywo, a na koszulce jednej z osób widać napis: „Gdyby żył Baczyński to by dziś dzielił pryczę z Rymkiewiczem”. W jednym z ujęć filmu poeta mówi, że jego dzieciństwo przypadło na okupację niemiecką, a młodość na okupację rosyjską. A starość ? O tym Rymkiewicz mówi już jakby nie wprost, nazywając Michnika wrogiem wolności. Ktoś skomentował ten haniebny proces w tych słowach: „Duch zbrodniarza Stalina nad nami krąży. Ten duch trochę się przelał na salę sądową…”. Twarze sędzin i oskarżyciela wymownie ukazują trwający od PRL-u upadek wymiaru sprawiedliwości. Film oczywiście należy do drugiego obiegu, kolportowany jest przez „Gazetę Polską”, a ciąży na nim zakaz emisji w kinach i telewizji. Poeta pozwany okazał się zwycięzcą!
Rymkiewicz przypomina w filmie historię słowa „nacjonalista”, które przyjęte z francuskiego znaczyło w wieku XIX-tym tyle co „rodak, ziomek”, a dopiero Roża Luksemburg nadała mu sens pejoratywny. Poeta ma jednak nadzieję, że wyraz „nacjonalista” odzyska swe pierwotne znaczenie. Rymkiewicz przypomina też wiele innych spraw, jak np. to że przed rozbiorami Rzeczpospolitą rządzili właściwie ambasadorzy Rosji i Prus! I tu nasuwa się jakaś analogia do naszych czasów…Dzikie centaury mają nowych protektorów!
Marek Baterowicz