W moim archiwum temat „Akademia Młodzieżowa” zajmuje ważne miejsce. Sporo zebranych tam materiałów wykorzystałem do tej pory w licznych artykułach w krajowych pismach fachowych. Obecnie ich lektura pozwoliła mi na przypomnienie wielu ciekawych faktów, o których – z biegiem czasu – już zapomniałem.
Ostatnio sięgnąłem po teczkę z napisem „Przemysław Gdański” i znalazłem tam wydruki listów elektronicznych z okresu dyskusji na forum PZSzach o unowocześnieniu Akademii. Warto przypomnieć pewne fakty.
W emailu do mnie z dnia 14 sierpnia 2003 prezes się zgodził, że poziom merytoryczny, jak i język niektórych wypowiedzi na forum jest poniżej wszelkiej krytyki. Ale jednocześnie zwrócił uwagę na to, że usuwanie anonimowych postów byłoby stosowaniem swego rodzaju cenzury, co w obecnych czasach wolności słowa budzi naturalne wątpliwości. Moja krytyka była ostra i może spowodować ograniczenie środków przyznawanych na rozwój naszej dyscypliny. Mogłem podzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami z osobami zaangażowanymi w centralny proces szkolenia (do których mogłem dotrzeć bezpośrednio, a nie za pośrednictwem prasy).
//////////////////////////////
Email został wysłany też – jako kopia – do wielu osób. A więc nie była to prywatna korespondencja ze mną, lecz publiczna.
Prezes wytłumaczył sens publikacji postów, nawet tych ostrych. A więc w ten sposób uspawiedliwił Radosława Jedynaka za jego chamskie zachowanie na forum. W moich wcześniejszych tekstach pisałem o próbie wyjaśnienia wielu kwestii za pomocą listów do Ryszarda Bernarda, ale to nie dało żadnego rezultatu, ponieważ nie było żadnej reakcji z jego strony. W czasie mojego marcowego pobytu w Warszawie bardzo chciałem spotkać się z Ryszardem. Prosiłem Zbigniewa Czajkę, aby zaaranżował takie spotkanie. „Nie będzie żadnego problemu” – odpowiedział. A jednak do spotkania nie doszło, bo dyrektor Akadamii nie miał na to ochoty. W dniu egzaminu Waldemar Czarnota był rano w biurze PZSzach i rozmawiał z Bernardem. Kiedy ja się tam zjawiłem w południe po egzaminach, to już go tam nie było. Nikt nie mógł mi odpowiedzieć, czy jeszcze odwiedzi biuro. Sam prezes Przemysław Gdański nie wysłuchał mnie, bo rzekomo nie miał czasu. Tak więc opublikowałem artykuł. Miałem jakieś inne wyjście na zwrócenie uwagi na poważne problemy dotyczące szkolenia w Polsce? Oskarżenia, że artykuł był donosem do Polskiej Konfederacji Sportu odrzuciłem jako nonsens. Wulgarne teksty na forum były dopuszczalne, bo jest demokracja, ale moje jawne polemiczne artykuły to już donos. Co za absurd!
W moim obszernym emailu w dniu 15 sierpnia 2003 odpowiedziałem na wszystkie zarzuty prezesa. M.in. napisałem: Od 1999 roku proponuję pewne zmiany w systemie szkolenia. Nikt tym się nie interesuje. Uważa Pan, że jest to zjawisko normalne? Przecież chcemy chyba, aby poziom naszych szachów podniósł się przynajmniej o jedną poprzeczkę? Na ten temat rozmawialem przecież z Pana poprzednikami, co nie odniosło żadnego skutku. Rozmawiałem także z Czajką, który twierdzi, że nie ma nic wspólnego z Akademią. Bernard mnie lekceważy. Pan nie miał czasu w marcu. To z kim mam dalej rozmawiać? Powinno być stanowisko wiceprezesa d/s szkoleniowych. Wtedy byłaby jakaś możliwość dyskusji. Z Bernardem nie ma takiej możliwości. Wysłalem Panu wywiad-rzeka, który ukazał się w Szachach/Chess. Przecież tam dokładnie opowiedziałem, jak to mnie potraktowano. To z kim mam jeszcze rozmawiać?
W dalszej części listu zaproponowałem zorganizowanie spotkania roboczego, coś w rodzaju „okrągłego stołu” w celu opracowania nowych rozwiązań.
Chamstwo w Polsce jest niemal powszechne na każdym kroku. Nie oczekujmy, że szachiści sa ulepieni z innej gliny. Zobaczcie jak zachowują się i przeklinają nasi politycy. Przemysław Gdański był krótko prezesem i miejmy nadzieję, że nigdy więcej nie sięgnie po władzę.