Dyskusją na forum PZSzach o unowocześnieniu MASZ dyrygował Bartłomiej Macieja, który wtedy był jeszcze na szerokiej fali. Rok wcześniej został mistrzem Europy i dzięki temu udało mu się przekonać wielu forumowiczów o absurdalności treningu wirtualnego.
Mnie zarzucił m.in. bezpodstawną krytykę dyrektora Akademii Ryszarda Bernarda. Jego zdaniem jej celem była chęć powrotu na dobrze opłacane stanowisko trenera Akademii. To mnie bardzo ubawiło. Honorarium otrzymane za tę pracę wystarczyło mi zaledwie na pokrycie kosztów przejazdu na trasie Dortmund – miejsce sesji i drogę powrotną. Każda sesja kosztowała mnie dodatkowo 2 tygodnie urlopu wypoczynkowego. Gdyby mi rzeczywiście zależało na pieniądzach, to chwaliłbym Akademię, jak to czyniło wielu trenerów-kolegów, aby uzyskać zaproszenie na sesje. Tymczasem ja pisałem gorzką prawdę!
Jednocześnie Bartłomiej Macieja próbował przekonać wszystkich o tym, że polskie szachy zaliczają się do ścisłej czołówki światowej! Sam zajmował wtedy dalekie miejsce w rankingu i grywał przeważnie w wakacyjnych turniejach na Karaibach. Na renomowane turnieje światowe nie otrzymywał zaproszenia, gdyż był po prostu za słaby. Ta „światowa pozycja” to był tylko wytwór bujnej wyobraźni młodego arcymistrza.
Bartłomiej Macieja wypisywał na forum opowieści coś w stylu „science fiction” i zadziwiające było to, że niektórzy w nie uwierzyli!
Ciekawe, jak czuje się teraz były mistrz Europy po wprowadzeniu w życie przez Polski Związek Szachowy mojej idei, którą on w 2003 roku uważał za bzdurę. To, że tak późno została ona zrealizowana w praktyce należy m.in. zawdzięczać arcymistrzowi Maciei!
„Polskie szachy zaliczają się do ścisłej czołówki światowej” – a to dobre! W tamtych czasach am Macieja był szachistą, w którym pokładałem spore nadzieje. Jego ranking dosyć szybko zwiększał się, i były wizje na zbliżenie się do 2700. Jestem przekonany, że nadaktywna działalność na dawnym forum dyskusyjnym przeszkadzała B. Maciei w utrzymaniu odpowiedniego trybu życia, właściwego dla sportowca. Wspominałem o tym w komentarzu
http://www.blog.konikowski.net/2012/05/30/trening-wirtualny-w-masz-19/comment-page-1/#comment-1727
Oczywiście każdy z nas wykorzystuje internet, ale przesiadywanie na forum zajmuje czas. Napisanie jednego-dwóch maili i zerknięcie na jakąś stronę to jest całkiem normalna rzecz, ale „podłączenie” się nieomal na stałe do forum i toczenie wielowątkowych i rozbudowanych dyskusji musiało zajmować sporo godzin. Myślę że dla sportowca nie jest to bez znaczenia. Trening zajmuje sporo godzin, do tego trzeba doliczyć czas na odpoczynek, ruch na świeżym powietrzu, jedzenie i spanie. Czyli higieniczny tryb życia, dostosowany do potrzeb sportowych. Jak więc połączyć z tym tą nadaktywną działalność na forum? Pamiętam że wpisy am Maciei pojawiały się o różnych porach dnia i nocy. O ile nie mylę się, wtedy arcymistrz działał też na forum jako nieformalny rzecznik prasowy PZSzach-u. A trzeba było zdecydować się na coś, albo treningi, albo praca na forum szachowym. Na rezultaty nie musiano długo czekać.