Jako trener kadry Polskiego Związku Szachowego wydawałem w latach 1978-1981 różne materiały szkoleniowe dla członków kadry seniorów, kobiet, juniorów i juniorek.
Największym przedsięwzięciem były „Materiały Szkoleniowe”, który ukazywały się w formacie zeszytów A-5 po 12-18 stron. Byłem odpowiedzialny za ich stronę merytoryczną i techniczną, czyli przygotywałem materiały, następnie sam je przepisywałem na maszynie, kleiłem diagramy itd.
Udało mi się wciągnąć do współpracy wiele osób. Dla biuletynu pisali: Krystyna Radzikowska, Małgorzata Wiese, Jerzy Kostro, Jerzy Pokojowczyk, Jacek Bielczyk, Henryk Dobosz, Zbigniew Szymczak, Ryszard Bernard, Waldemar Świć, Eugeniusz Iwanow, Jan Rusinek i inni.
Pierwszy numer ukazał się w styczniu 1979 roku w czasie turnieju strefowego w Warszawie. „Narodziny” jego nie były takie proste. Najpierw sekretarz generalny Polskiego Związku Szachowego Jan Eberle musiał przekonać odpowiedniego pracownika Centralnego Ośrodka Sportowego o potrzebie takich materiałów do szkolenia młodzieży, natomiast ja przez około pół godziny walczyłem w Urzędzie Kontroli Prasy w Warszawie o uzyskanie zgody na ich publikację. Potem ktoś wpadł na pomysł, że materiały szkoleniowe w zasadzie nie potrzebują akceptacji cenzury i w ten sposób udało mi się ominąć później ten urząd.
Przez trzy lata mojej działalności udało mi się wydać 6 numerów. Oczywiście techniczna jakość tych materiałów odpowiadała możliwościom ówczesnych czasów. Natomiast treść każdego zeszytu była interesująca i za to zbieralem pochwały. Po moim wyjeździe z kraju kolejni trenerzy kadry nie podjęli się już tego zadania!
Podobne materiały wydawał związek brydżowy jeszcze w latach 90tych. Tyle, że były to bardziej książki niż magazyny. Jakość tych materiałów była bardzo wysoka, ale później zaprzestano ich druku. Szkoda.
Szkoda, że po kolei upadały takie inicjatywy. Co do strony technicznej, to wiem jak wygląda pisanie na maszynie (bo sam mam taką w domu – jako nieużywany „eksponat”), ale interesuje mnie to klejenie diagramów! Skąd brano rysunki szachownic i bierek? Czy były przez kogoś wydawane/drukowane? I w jaki sposób były potem dostępne? Jak rozumiem, trzeba było wycinać obrazki i przyklejać je na gotowym maszynopisie? Żmudna praca.
Wtedy to wyglądało tak: zamawiało się w drukarni arkusze papierowe z diagramami i figurkami. Potem się to wycinało i kleiło się pozycję na diagramie. Trzeba było dokładnie uważać, aby czegoś nie przeoczyć. Trzeba było uważać, aby używać dobrego kleju. Nieraz figurki się odklejały.
Teraz są inne czasy. Wszystko robi się za pomocą komputera i programu Chess Base!
Pewnie w tamtą pracę wkładało się więcej serca, bo trudno to samo powiedzieć o dzisiejszym klikaniu w komputer. Obecny skomputeryzowany świat jest prostszy, ale np. tworzy dzieci-„kaleki”, które bez komputera nie wyobrażają sobie życia i nie potrafią bawić się w normalne gry. Jak byłem młodszy, to dziewczynki grały na podwórku w „gumę” (kto obecnie wie co to takiego?), a obecne siedzą pod blokiem i smsują, albo robią sobie zdjęcia smartfonami i wysyłają na facebook-a.