Po osiedleniu się w Krakowie w 1971 roku z miejsca włączyłem się w działalność środowiska zawodników gry korespondencyjnej. Dla mnie ten sposób rozgrywania partii miał aspekt treningowo-szkoleniowy i możliwość wypróbowania wielu ciekawych idei debiutowych. Podobnie podchodzili do sprawy Bogdan Śliwa, Jerzy Kostro i Ryszard Gąsiorowski. Nie byliśmy zawodowcami, więc dzięki grze poprzez pocztę można było sprawdzić wiele wariantów. Innym zależało wyłącznie na wynikach sportowych. Najwybitniejszym przedstawicielem tej grupy był Jerzy Krzysztoń, którego największym sukcesem było 5 miejsce w mistrzostwach świata.
Najciekawsze partie były potem zamieszczane w specjalnych materiałach, które wydawała Sekcja Gry Korespondencyjnej Okręgowego Związku Szachowego Wojewódzkiej Federacji Sportu w Krakowie. Ja publikowałem w nich także małe rozprawy z teorii debiutów.
Już nie pamiętam, ile ukazało się tam moich opracowań. Zachowały się tylko dwa odcinki. Oczywiście optyczna jakość tych materiałów odpowiadała ówczesnym możliwościom technicznym.
Ten temat był w tamtych czasach bardzo aktualny, ponieważ wielu zawodników w Krakowie grało czarnymi ten gambit. Opublikowałem kilka tematycznych artykułów, potem miałem jeszcze kilka bezpośrednich wykładów i optymistycznie nastawiłem graczy: nie bójcie się gambitu Jänischa!
„Oczywiście jakość tych materiałów odpowiadała ówczesnym możliwościom technicznym” – ale czy na takie wydawnictwa nie patrzy się obecnie z większym rozrzewnieniem, niż na współczesne prace w postaci pdf-ów, które są kompletnie bezduszne i pozbawione wartości sentymentalnej?