Wczorajszy mój wpis wywołał duże zainteresowanie wśród Internautów. Otrzymałem sporo listów elektronicznych od osób, które nie mogą pojąć, że takie wydarzenie mogło się zdarzyć w środowisku szachistów, czyli ludzi uznawanych za intelektualistów reprezentujących wysoki poziom umysłowy. Przecież szachami zajmują się ludzie o niezwykłej kulturze!
Taka jest ogólna i niestety mylna opinia osób nie związanych na codzień ze sportem szachowym. Wystarczy zaznajomić się tylko z dyskusjami na różnych forach, aby zmienić zdanie o szachistach. Oczywiście nie można generalizować! Ale jedno jest pewne, tam gdzie nie ma kontroli komentarzy dochodzi do manipulacji faktami i dyskredytacji dyskutantów. Poziom takich polemik jest najczęściej wręcz chamski!
Przekonałem się o tym w czasie dysput na forum Polskiego Związku Szachowego w 2003 roku pt. „Akademia szachowa – unowocześniać czy nie?”. Zanim to źródło hańby polskich szachów zostało zlikwidowane przez następcę Przemysława Gdańskiego, udało mi się je wydrukować. Pewne fragmenty będę publikować przy różnych okazjach.
Ale powracam do tematu „Wirtualne szkolenie w szachach”. Osoby, które przypadkowo trafiły na moją stronę lub bloga nie mogą uwierzyć, że już w 1999 roku zaproponowałem tę formę dodatkowego szkolenia i sam wprowadziłem je w życie! Ale ta moja inicjatywa została odrzucona przez działaczy i trenerów Polskiego Związku Szachowego. Dopiero 3 maja 2012 roku, czyli po 13 latach, koncepcja ta została oficjalnie włączona do systemu edukacji naszej młodzieży. Trudno jest też w to uwierzyć, że niektórzy dawni przeciwnicy wirtualnego szkolenia znaleźli się teraz w składzie kadry trenerskiej MASZ!
Tym osobom, które od wczoraj zapoznały się z tym zagadnieniem przypominam, że już w „Panoramie Szachowej” 1-1999 na stronie 6-7 w wywiadzie udzielonemu Jerzemu Morasiowi powiedziałem: „Chciałbym przy tej okazji zwrócić uwagę na nowe możliwości: trening szachowy drogą elektroniczną. Ja gram obecnie kilka partii poprzez e-mail i jestem takim sposobem przekazywania ruchów wręcz oczarowany. Z jednym Amerykaninem wykonałem w ciągu półtora miesiąca w dwóch partiach po 30 ruchów! Dzięki temu można w szybkim tempie przeprowadzać ważne eksperymenty, badać debiuty itd. Zwracam uwagę działaczom PZSzach na te możliwości. Można przecież zaangażować trenera, który będzie tą drogą trenował grupę zawodników lub zawodniczek!”
Na blogu kilkakrotnie zajmowałem się tą kwestią. Dla przypomnienia: „Wirtualne szkolenie w szachach”.
Możliwe, że trening via internet blokowały jakieś „grupy interesów”. W szachach mamy ich całą masę np. sędziów, organizatorów turniejów ranki MPJ i szkoleniowców, którzy boją się wszelkiej konkurencji i postępu bo stracą dostęp do koryta.
Warto zwrócić uwagę na pewien szczegół, mianowicie w czasie gdy Przemysław Gdański był prezesem PZSzach-u, jego brat Jacek Gdański wraz z Aleksandrem Czerwońskim prowadzili płatne kursy szachowe przez internet. Niewątpliwie komercyjne kursy szachowe mogły kłócić się z ideą powszechnego wprowadzenia ich w ramach działalności szkoleniowej PZSzach.