Mój współpracownik Krzysztof Kledzik zwrócił mi niedawno uwagę na tekst mistrza Polski Mateusza Bartla na jego blogu pt. „Gdzie się podziali zdolni juniorzy?”. Myślałem, że młody arcymistrz zaprzestał się już zajmować pisarstwem na rzecz rzetelnego treningu przed oczekującym go wkrótce superturniejem w Dortmundzie. A tutaj taka niespodzianka!
Przejrzałem artykuł i ze zdumieniem stwierdziłem, że Mateusz Bartel zrezygnował wreszcie z ataków personalnych, co charakteryzowało jego poprzednie teksty (polecam zainteresowanym moją reakcję na moim blogu pt. „Polemika z Mateuszem Bartlem”) i zajął się problemem polskiej młodzieży!
„Bardzo dobrze, że ktoś z polskiej czołówki wreszcie poruszył tę kwestię” – pomyślałem. Przecież o tych sprawach pisałem już dziesięć lat temu. Pierwszy polemiczny i bardzo obszerny tekst ukazał się w piśmie Szachy/Chess pt. „Gorzka prawda” w numerze 75/76, strony 80-108 (2002). Jest za długi, aby go opublikować w całości. Ale spróbuję w najbliższym czasie przedstawić najważniejsze fragmenty. Tym bardziej, że poruszyłem tam bardzo istotne i dalej aktualne kwestie dotyczące szkolenia polskiej młodzieży.
Dzisiaj przedstawiam Państwu do analizy inny mój artykuł pt. Quo vadis polskie szachy? (Magazyn Szachista, sierpień 2003), który został w całości zamieszczony na mojej witrynie.
Od jego publikacji minęło już parę lat i zawarte tam zagadnienia są dalej na czasie. Mateusz Bartel zadaje pytanie: „Gdzie się podziali zdolni juniorzy?”. Już 10 lat temu ostrzegałem, że jeśli nie wprowadzi się zmian w szkoleniu, to skutki tego będą bardzo żałosne. Teraz mamy problem!
Uważam, że mamy bardzo zdolną młodzież. O tym świadczy ilość zdobytych medali na mistrzostwach świata i Europy (przeszło 60). Ale od dawna zadaję pytanie: Dlaczego ta wspaniała młodzież po osiągnięciu 20 lat ginie w tłumie?
Mateusz Bartel poruszył pewne ważne zagadnienia. Zrobił to rzeczywiście z dobrej woli, czy jest to tylko zasłona dymna?
Artykuł w Magazynie Szachista jest bardzo ciekawy i nadal aktualny. Obserwując to co się dzieje, to chyba niewiele się zmieniło od momentu jego opublikowania. A czy to właśnie ten artykuł wywołał kiedyś taką falę oburzenia w środowisku szachowym?
Jak widać, wprowadzanie zmian napotyka na duże opory. Obecni trenerzy i wogóle system szkolenia w Polsce jest skostniały i nie naprawi się go z dnia na dzień. Obawiam się, że nawet gdy pokona się opór ludzki, to trzeba będzie czekać jeszcze ładnych kilka lat na pojawienie się pozytywnych rezultatów.
Oprócz zmian w systemie szkolenia trzeba będzie zmienić sposób myślenia trenerów i szachistów, zarówno juniorów jak i seniorów. Chodzi mi o nastawienie do pracy nad szachami, do osiągania rezultatów sportowych i rywalizacji pomiędzy sobą. A zmiana nastawienia chyba przychodzi najtrudniej, tym bardziej że od lat wszyscy byli przyzwyczajani że jest dobrze tak jak jest. Miejsce w kadrze było zaklepane, pieniądze też, więc nikomu nie zależało na ostrej rywalizacji, poważnych rezultatach sportowych i zmianach w systemie kształcenia.
Dobrze że Mateusz Bartel opisał ten temat na swoim blogu. Choć problem jest znany od wielu lat, to dobrze że poruszyła go też osoba związana z PZSzach-em. Czas pokaże czy będzie to zwiastun pozytywnych zmian, czy „będzie nadal tak jak jest”.
O szkoleniu w Polsce prawi wszysto zostalo juz napisane. Teraz trzeba zastanowic sie nad zmianami i strategia na kolejne lata. Tak powinno wygladac zarzadzanie instytucja: sa krotkofalowe cele taktyczne i strategiczne cele na lata. Krokiem w dobra strone bedzie wirtualna platforma treningowa z ktorej korzstaliby najlepsi zawodnicy wszystkich kategorii wiekowych – nie tylko ci z akademii, ale rowniez np medalisci mistrzostw wojewodztw. Bo w niektorych regionach brakuje szkoleniowcow wysokiej klasy. Jesli PZSZACH tego nie zrobi, to moze warto wyjsc z prywatna inicjatywa, poszukac sponsora i sprobowac samemu. Jesli nie PZSZACH, to moze niemiecki zwiazek bedzie zainteresowny?
Wirtualna platforma treningowa… Wątpię aby PZSzach coś takiego zrobił. Skoro według związku ogólnie jest ok, to który działacz związkowy zacznie forsować taki projekt? Natomiast sponsorzy zostali zaangażowani do Wojtaszek Comarch Team, bo to chyba medialnie lepiej się sprzedaje niż platforma treningowa. Może potrzebne by było inne nastawienie sponsorów, typu: za zwycięstwo w jakimś podrzędnym turnieju krajowym, szczęśliwiec wróci do domu z nową szachownicą i zegarem, natomiast za zwycięstwo np. w Dortmundzie – wróci do domu nowym Jaguarem.