SPIS TREŚCI
|
Od redakcji
Wspaniały, jak zwykle, turniej w Wijk aan Zee, zakończył się triumfem Lewona Aroniana, który moim zdaniem gra obecnie najlepiej na świecie. Rozgrywa wspaniałe partie, świetnie lideruje drużynie Armenii, co umożliwia Ormianom zdobywanie medali z najlepszego kruszcu. Naturalnie, jak każdy szachista, ma swoje słabe strony, czasem potrafi zagrać partię lub dwie w turnieju, które poziomem odbiegają od wszystkich pozostałych. Taką partię rozegrał z outsiderem turnieju Davidem Nawarą, ale odniósł aż 7 zwycięstw, znacznie więcej niż rywale. Drugie miejsce Magnusa Carlsena trudno uznać za niespodziankę, natomiast niewątpliwie niespodzianką była wysoka lokata Fabiano Caruany, który czyni stałe i szybkie postępy. Ubiegłoroczny zwycięzca Hikaru Nakamura dzielił niezłe V-VI miejsca, natomiast całkowicie rozczarował pretendent do korony szachowej Borys Gelfand, kończąc turniej na trzech minusach.
W wielkim openie na Gibraltarze triumfowali mistrzyni świata Hou Yifan i Nigel Short z wynikami 8 p. z 10 partii, ale baraż o I miejsce wygrał Short 1,5-0,5. Chinka jest jednakże prawdziwą bohaterką imprezy, bo nie tylko wyprzedziła najlepszą dotąd szachistkę świata Judit Polgar, ale pokonała Węgierkę w bezpośrednim pojedynku. Polgar nadal wyprzedza Chinkę na liście rankingowej, ale jej prymat w kobiecych szachach jest już dyskusyjny.
Dobrze spisała się Karina Szczepkowska-Horowska w turnieju młodych arcymistrzyń w Moskwie. W silnej konkurencji zajęła III miejsce i rozegrała kilka interesujących partii. Znacznie gorzej wypadł Dariusz Świercz, który w analogicznym turnieju dla młodych arcymistrzów do 25 lat zakończył turniej na trzech minusach, jako czerwona latarnia. W głównym turnieju Moskwa open, z udziałem 190 zawodników grali nasi czołowi szachiści Mateusz Bartel i Bartosz Soćko. Soćko podzielił 6-14 miejsce z dorobkiem 6,5 p. (z 9), a Bartel po porażce w ostatniej rundzie spadł na 35 miejsce (5,5 p.).
Ocena openów, rozegranych w 2011 r. w naszych kraju, pokazuje, że pod względem liczby turniejów sytuacja wygląda dobrze, bowiem prawie każdego miesiąca można wziąć udział w dużym turnieju otwartym. Diametralnie inna sytuacja jest, gdy weźmie się pod uwagę poziom turniejów i uczestników. Praktycznie, poza wyjątkami, dotyczącymi jednego czy dwóch turniejów, nikt z naszej pierwszej dwudziestki nie gra w krajowych openach. Nie przyjeżdżają też cudzoziemcy, poza nielicznymi amatorami z rankingiem 2100-2300. W naszych openach, nawet organizowanych w znanych uzdrowiskach, i w sezonie, dominują zawodnicy od 2000 do 2250, a uczestników z rankingiem powyżej 2400, nie wspominając o 2500, można zliczyć na palcach jednej ręki. Niezwykły spadek poziomu naszych turniejów zarysowuje się od dwóch-trzech lat i utrudnia naszym utalentowanym juniorów czynienie postępów