Rafał Marszałek przesłał nam opowiastkę szachową francuskiego scenarzysty filmowego, pisarza, dramaturga i aktora Jean Claude CARRIERE w tłumaczeniu Wiktora Dłuskiego. Bardzo dziękujemy i zapraszamy do lektury!
/////////////////////////////////////////////////////
Pewien młody człowiek, rozgoryczony życiem,
udał się do odległego klasztoru i powiedział staremu mistrzowi:
– Życie mnie rozczarowało. Chciałem dostąpić
oświecenia, by uwolnić się od tego ciężaru, ale jestem do tego niezdolny, wiem.
Nigdy nie będę w stanie spędzić długich bez końca lat na medytacji, w ascezie,
na studiach. To ponad moje siły. Czy dla takiego jak ja człowieka istnieje
jakaś szybka droga?
Mistrz go zapytał:
– Czy w życiu rzeczywiście skupiłeś się na
czymś?
– Urodziłem się w bogatej rodzinie. Nigdy nie
musiałem pracować poważnie. Tym, co mnie naprawdę ciekawi, są z pewnością
szachy. Poświęcałem im prawie cały swój czas.
Mistrz wezwał innego mnicha. Przyniesiono
szachownicę i ostry, błyszczący w słońcu miecz. Mistrz rozstawił figury i
powiedział do mnicha wskazując na miecz:
– Zaprzysiągłeś mi posłuszeństwo. Chwila nadeszła. Zagrasz partię szachów
z tym młodzieńcem i jeśli przegrasz, zetnę ci tą klingą głowę. Jeśli wygrasz,
zetnę głowę twojemu przeciwnikowi. W swoim życiu nie interesował się niczym,
niczym poza szachami nie zajmował się poważnie. Zasługuje, by w razie porażki
ściąć mu głowę.
Obaj gracze przyjrzeli się twarzy mistrza i
stwierdzili, że jest zdecydowany zrobić to, co mówi. Zaczęli grać. Już od
początku młody człowiek poczuł, że po plecach spływa mu strużka potu, bo grał
zaiste o życie. Szachownica stała się dla niego całym światem. On sam utożsamił
się z szachownicą, wręcz stał się szachownicą. Najpierw przewagę miał mnich,
jego przeciwnik, ale potem popełnił błąd, który przyniósł przewagę
młodzieńcowi. Skorzystał z tego, by rzucić się do ostrego ataku. Pozycja jego
przeciwnika osłabła, zaczęła się załamywać.
Młodzieniec nie unosząc głowy spojrzał na
przeciwnika. Zobaczył naprzeciw siebie myślącą i szczerą twarz naznaczoną
latami wysiłku. Pomyślał o własnym życiu, bezczynnym i bezwartościowym. Poczuł
nagle litość.
Świadomie popełnił jeden błąd, potem drugi. W
ten sposób rujnował własną pozycję. Szedł ku przegranej.
I wtedy mistrz nagle przewrócił szachownicę,
figury rozsypały się. Obaj gracze spojrzeli na niego ze zdumieniem.
– Nie ma zwycięzcy ani pokonanego – oznajmił
mistrz. – Żadna głowa nie spadnie.
Zwrócił się do młodzieńca i dodał:
-Dwie rzeczy są konieczne. Skupienie i litość.
I dzisiaj nauczyłeś się obu.