Co należy czynić, aby przypodobać się obecnym władzom Polskiego Związku Szachowego? Nic prostszego: pisać, że wszystko jest „super”. Kto ma jednak swoje (inne!) spojrzenie na kondycję naszej dyscypliny, jest z miejsca zaszufladkowany do ludzi niechętnych, wręcz wrogów polskich szachów!
W tej grupie znalazł się także Andrzej Filipowicz. Jako redaktor naczelny miesięcznika „Magazyn Szachista” publikuje własne i innych autorów polemiczne artykuły, co oczywiście nie znajduje akceptacji działaczy PZSZach.
Jest znane, że Andrzej Filipowicz – oprócz pracy publicystycznej – jest uznanym na całym świecie ekspertem w sprawach sędziowskich. Z tego względu jest często zapraszany przez różne federacje szachowe na seminaria, spotkania robocze i sędziowanie silnych turniejów, np. w Dortmundzie.
Niedawno był wykładowcą na szkoleniu sędziów w Słowacji. Obecnie przebywa w Moskwie, gdzie prowadził seminarium dla sędziów. Było ponad 20 uczestników z Rosji, Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu, Afganistanu i Wietnamu. Polak jest bardzo wymagający w stosunku do swych podopiecznych i dlatego tylko 10 osób przystąpiło do końcowego egzaminu na arbitra FIDE.
Po zakończeniu festiwalu w stolicy Rosji Andrzej Filipowicz został zaproszony przez organizatorów do wręczania medali – złote dla dzieci oraz srebrne dla dorosłych (złote wręczał rektor Uniwersytetu).
W najsilniejszym openie świata „Aerofłot” zagra ponad 300 zawodników. Polak jest głównym arbitrem grupy B.
Tych informacji nie znajdziecie Państwo na oficjalnej stronie Polskiego Związku Szachowego!
A. Filipowicz to bez wątpienia jedna z najbardziej wartościowych postaci w polskich i międzynarodowych szachach. Np. nie każdy może poszczycić się sędziowaniem meczów o mistrzostwo świata. Artykuły A. Filipowicza w Magazynie Szachista są bardzo ciekawe, zarówno te związane z grą (teorią i praktyką gry oraz sędziowaniem jej) jak i przedstawiające w krytycznym świetle polskie środowisko szachowe. Zgadzam się z tym, że A. Filipowicz jest niedoceniany przez PZSzach. Łatwo to dostrzec. Poza tym w internecie można znaleźć wiele niestety obraźliwych komentarzy adresowanych do pana Filipowicza. Ale są pisane przez anonimów, którzy wstydzą się podpisać pod swoimi wypowiedziami.
Mnie sie podobaja w „MS” materialy historyczne o polskich szachach. Natomiast nic w zyciu nie jest czarno-biale, wiele osob mialo juz szanse prowadzic PZSZACH i tak naprawde nigdy nie bylo dobrze. Dlatego mamy szachy na takim poziomie jaki mamy. Obecny zarzad nie jest wyjatkowo negatywny – nie pamietam zeby cos lepszego dzialo sie podczas „rzadow” poprzednich dzialaczy. Np regiony i szachy na prowincji sa marginalizowane od wielu wielu lat. Nikt z tym nic nie robi. Poza tym oplaty klasyfikacyjno rankingowe tez sa za wysokie.
Komentarz znajomego do tego wpisu”:
U Pana na blogu mają pretensję w sprawie opieki PZSzach nad okręgami, ale przede wszystkim PZSzach nie jest od tego. Są niestety niezależne wojewódzkie związki, które nie potrafią niczego zdziałać. Naturalnie błędem PZszach jest organizacja wielu imprez w W-wie, zamiast w terenie, ale to znów wina okręgów. Powinni protestować, np. na Walnym Zjeździe w w-wie, a nic nie mówili.
PZszach ma się opiekować kadrami, reprezentacjami, organizować silne turnieje lub pomagać w organizacji takich różnym organizatorom.
Nie może finansować okręgów ani klubów.
a czy ja kiedys pisalem o tym, ze pzszach ma finansowac kluby? nikt normalny tak nie twierdzi. regiony nie chca zeby im pzszach pomaga, tylko ZEBY PRZESTAL PRZESZKADZAC. Pzszach lupi od lat regiony skladkami, oplatami etc. Regiony sobie same dadza rade, jesli nei beda okradane przez warszawe. Kupa kasy idzie na biuro pzszach i … nie bardzo wiadomo za co. I to z kiesznei regionow bo juz dzisiaj w kazdym turnieju oplata klas-rank to 20 zl. i jest ona bezprawna, bo jak zdobede kategorie to musze za nia zaplacic jeszcze raz, tj za jej nadanie (sic!).
Regiony padaja bo sa okradane. Skladki sa zlodziejskie i zawyzone. Wiele klubow ma problemy z kasa na sprzed, a rokrocznie musza placic haracz do pzszach. Ja dobrze wiem jakie sa problemy z otworzeniem nowego klubu. To jest masa roboty, finansowo nikt nic z tego nie ma ale nalatac sie trzeba. I jeszcze sie czlowiek meczy z milionem roznych oplat. Jak pzszach nadal bedzie wyciskal soki z szachistow to niedlugo klubow bedzie coraz mniej. Prosze porownac ilosc klubow aktywnych w latach 90 w woj jeleniogorskim. Bylo ich kilkanascie. Teraz sa 2, moze 3. Przy czym 1 z nich na wykonczneniu.
„PZszach ma się opiekować kadrami, reprezentacjami, organizować silne turnieje lub pomagać w organizacji takich różnym organizatorom.”
Przede wszystkim pzszach ma promowac i rozwijac szachy a 99% szachistow to amatorzy ktorzy chca sobie pograc i w nosie maja zawodowcow na ktorych placa haracze. Szczegolnie ze reprezentacje od lat nie maja sukcesow (a jak maja np kobiety, to sie w je nie inwestuje) a silnego turnieju w polsce nie bylo od czasow swietnosci Polanicy.
Pzszach jest dla szachistow a nie odwrotnie i jak bedzie ich okradal i utrudnial funkcjonowanie klubom to za kilka lat nie bedzie w regionach nic. A na co idzie kasa? Na „klub” pzszach, na zatrudnianie w biurach szachistow (ukrywanie bezrobocia), dofinansowywanie czasopism (czyli walka z prywatnymi wydawcami, nieuczciwa konkurencja) itd.
Przypominam raz jeszczE: sa miejscowosci w ktorych jest problem ze znalezieniem pieniedyz na sprzet, a co dopiero na oplaty dla zwiazku. Szachy to nei pilka, sponsorzy nie wala oknami i drzwiami. I albo ktos cos zrobi i dyscyplina bedzie tansza albo w niewielkich miejscowosciahc nikt w szachy grac nie bedzie i stana sie one gra swietlicowa, jak np warcaby.