Wizerunkiem wyczynowych szachów w Polsce są nie tylko wyniki sportowe naszej kadry, lecz także działalność Polskiego Związku Szachowego.
Niestety w tym drugim przypadku nie jest tak idealnie, jak należałoby się tego spodziewać. Otrzymuję bowiem sporo listów elektronicznych od różnych osób z prośbami o rozwiązaniu licznych problemów, np. propozycję literatury fachowej do treningu indywidualnego i grupowego, wybór ważnych partii do pracy z pewnymi otwarciami lub wariantami itd.
Staram się szybko reagować z pomocą, choć często wymaga to dużej pracy. Okazuje się, że te osoby pisały wcześniej w tej kwestii do biura Polskiego Związku Szachowego, ale nie było żadnej reakcji. Etatowi pracownicy biura są bowiem bardzo mocno zapracowani, aby odpowiadać na listy zainteresowanych!
Przypominam, że już dawno proponowałem utworzenie w Polskim Związku Szachowym oficjalnego punktu informacyjnego. Wtedy byłoby jasne, do kogo można się zwracać z różnymi problemami i od kogo można oczekiwać odpowiedzi.
A tak mamy sytuację, w której niewiadomo o co chodzi!
Pierwszy głos w prywatnej korespondencji:
Niestety rozczarowałem się nowym zarządem PZSzach. Robi się kolesiostwo i kumoterstwo. Szef marketingu, który dopiero robi kierunkowe studia wyższe? Szef ds. organizacyjnych nie odpowiada na maile.
Gdy byłem na Memoriale Radzikowskiej, Murdzia i Mickiewicz wchodzili na salę gier tylko po to, aby podjadać zawodniczkom czekoladki, nie interesowali się przebiegiem partii.
A o kibiców w ogóle nie dbali, ani tablicy demonstracyjnej (rzutnika) ani szklanki wody, aż mi było głupio w stosunku do moich gości, a chciałem im pokazać TURNIEJ SZACHOWY.
Kilka lat temu też napisałem maila do związku, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Wtedy mnie to zdziwiło, obecnie już nie. Faktycznie działalność PZSzach-u wygląda na typowo biurową-administracyjną. Co do pomocy w rozwiązywaniu problemów szachowych to chyba nie ma o tym co marzyć. Na stronie internetowej związku zamieszczono trochę e-booków, ale wygląda na to, iż była to jednorazowa akcja. Ewidentnie brakuje spisu literatury, o którym wspominał pan Jerzy. Też na to narzekałem w jednym z wpisów na blogu.
Spotkałem się z pytaniem początkującego szachisty, jak ma poprawić swoją grę? Jeden ze znajomych odpowiedział, że ma rozwiązywać kombinacje. Ale nie samymi kombinacjami „żyje” szachista. Na powyższe pytanie ten początkujący szachista mógłby znaleźć odpowiedź na stronie PZSzach-u. Powinien tam być zamieszczony poradnik dla nowicjusza oraz średniozaawansowanego gracza ze wskazówkami, co ma zrobić aby poprawić swoją grę. Trochę porad i naprowadzenia na właściwe tory oraz spis proponowanej literatury wraz z jej oceną i określeniem przydatności na danym etapie zaawansowania szachisty. Oczywiście taki spis literatury powinien być uaktualniany co pewien czas.
Myślę, iż bardzo cenne byłyby e-booki (zamieszczone na stronie PZSzach-u) zawierające proste, podstawowe motywy w grze w szachy, np. zasady prawidłowego rozwoju figur w debiucie, podstawy oceny pozycji (np. wyszukiwanie słabości i silnych punktów, prosty plan gry), idee gry w końcówkach (np. centralizacja króla, wyrobienie oddalonego przechodniego piona, prawidłowe przejście do pionkówki, itp.), wraz z podaniem literatury uzupełniającej te tematy. Takie e-booki z pewnością nie odbiorą chleba trenerom, natomiast przyczynią się do wyznaczenia prawidłowych ścieżek rozwoju poczatkującego szachisty.
Kolejny głos:
W ogóle nie odpowiadają na listy, ani na zapytania. Żyją własnymi problemami, Ci z zewnatrz ich nie obchodzą.
Jedyny Murdzia tam pracuje, inni pewnie robia MATA.