W 1991 roku w trakcie spotkania z wydawcą Reinholdem Dreierem w Moguncji dyskutowaliśmy na temat aktualnej wtedy literatury szachowej. W pewnym momencie wydawca poprosił mnie o opinię na temat modnego wariantu w obronie królewsko-indyjskiej po ruchach: 1.d4 Sf6 2.c4 g6 3.Sc3 Gg7 4.e4 d6 5.Sf3 0-0 6.Ge2 e5 7.0-0 Sc6 8.d5 Se7 itd. „Otrzymuję bowiem wiele pytań w tej sprawie i zastanawiam się, czy nie wydać takiej książki po niemiecku”. Przytaknąłem, że myśl jest dobra, ponieważ wariant jest bardzo popularny. „To może pan to zrobi” – niespodziewanie padła propozycja. Zgodziłem się, gdyż wariant grywałem czarnymi i także białymi. Miałem więc duże doświadczenie i wiedzę na ten temat. Uzgodniliśmy, że książka ma być gotowa w ciągu roku.
Po powrocie do Dortmundu wpadłem na myśl, aby zaproponować Włodzimierzowi Schmidtowi wspólne napisanie tej książki. Włodek bowiem jest znawcą tego wariantu i w tamtych czasach mieliśmy stały kontakt ze sobą. Schmidt przyjął propozycję. Ustaliliśmy, że w ciągu około 10 miesięcy otrzymam od niego manuskrypt, który uzupełnię o moje materiały i analizy i następnie przepracuję całość na język niemiecki.
Otrzymałem materiał dopiero po 2 latach. Reinhold Dreier już nie był tematem zainteresowany. „Jeden rok opóźnienia to za długo. Rezygnuję z tego projektu, bo mam teraz inne książki do wykonania.” – zareagował. Zadzwoniłem więc do Joachima Beyera w tej kwestii. „Jest to bardzo specjalistyczny temat, więc normalną książką nie jestem zainteresowany, ale niech pan to zrobi dla serii aktualnych otwarć”. Wyboru więc nie było. Opracowałem książkę zgodnie z życzeniem wydawcy. Zawiera ona 5 rozdziałów i 25 wzorcowych partii. Komentarz w stylu Sahovskiego Informatora. Okazało się później, że trafiliśmy z tematem. Nakład 1500 egzemplarzy rozszedł się w kilku miesiącach.
Włodzimierz Schmidt sam nie był zadowolony z formy wydania książki. No cóż, sam jest sobie winny. Gdyby dostarczył manuskrypt w terminie, to książka miałaby inny wymiar. A swoją drogą dziwię się wielokrotnemu mistrzowi Polski za brak aktywności na polu publicystycznym. Z takim doświadczeniem i wiedzą arcymistrz z Poznania mógłby napisać wiele pożytecznych książek!
Faktycznie. Jakoś wcześniej nie zwróciłem uwagi na brak publikacji am Schmidta.