W trakcie jednej rundy mistrzostw klubu „Schachfreunde Brackel Dortmund” w 1991 roku doszło do sensacji. Arcymistrz Romuald Mainka, wówczas należący do czołówki Niemiec, przegrał szybko partię z amatorem Pitem Schulenburgiem. Przebieg pojedynku był taki: 1.e4 e5 2.Sf3 d5!? 3.exd5 Gd6 4.Sc3 Sf6 5.d4 e4 6.Se5 Sbd7 7.Sxd7 Gxd7 8.Gg5 0–0 9.Ge2 We8 10.Hd2 a6 11.f3 e3 12.Gxe3 Gb4 13.Gg5 Gb5 0–1 . Mainka został zaskoczony tak rzadko sptykanym w praktyce debiutem zwanym „Gambitem słonia”, że rozegrał bardzo słabo fazę debiutową i poniósł sromotną porażkę.
Ten wypadek nasunął mi temat do kolejnych zajęć w punkcie szkoleniowym w Essen: „Jak pokonać silniejszego przeciwnika”. Pokazałem na bazie kilku partii, że jest duża szansa wygrać z silniejszym zawodnikiem, jeśli się go zaskoczy jakimś rzadkim otwarciem czy gambitem.
Wykład spotkał się z dużym zainteresowaniem. Kilka osób wyraziło chęć bliższego zapoznania się z „Gambitem słonia”. Na ten temat znalazłem jedną broszurkę wydaną w USA. Kupiłem ją, przestudiowałem i wykład przeprowadziłem. Jeden z moich podopiecznych mistrz Milon Gupta – widząc moje obszerne notatki i analizy – nasunął mi myśl wydania książki na ten temat w jakimś niemieckim wydawnictwie.
Zainteresowałem tym tematem wydawcę Manfreda Mädlera. I tak powstała książka pt. „Das Mittelgambit im Nachzug” wspólnie z moim podopiecznym Milonem Guptą, który włożył też wiele pracy w jej powstaniu. Jak do tej pory, jest to najobszerniejsza w świecie książka na ten temat.
Das Mittelgambit im Nachzug
Jerzy Konikowski/Milon Gupta
Schachverlag Manfred Mädler Düsseldorf 1991
131 stron
ISBN 3-925691-07-3
Wariant raczej wylacznie na zaskoczenie
Generalnie zgadzam się z tym. Jednak w kręgach szachistów z niższymi kategoriami nie ma to większego znaczenia. W Dortmundzie jest zawodnik grający na poziomie ok. II kategorii, który stosuje tylko ten gambit. Wszysczy o tym wiedzą. Mimo tego on wygrywa wiele partii. Zaskoczył tym gambitem Karpowa w symultanie. Dostał wygraną pozycję, bo były mistrz świata nie wiedział jak to grać. Partia zakończyła sie ostatecznie remisem, gdyż słabszy nie potrafił zrealizować uzyskanej przewagi w końcówce.
Jasne, na nizszym poziomie aspekt praktyczny jest bardziej wazny niz teoretyczny. Ja grywam przeciwko temu gambitowi : 1.e4 e5 2.Sf3 d5!? 3. d4 !? i przewazanie zostaje z para goncow przy symetrycznej strukturze pionowej.
Myślę, że zaliczenie tego wariantu do klasy debiutów nastawionych na zaskoczenie przeciwnika, w niczym nie deprecjonuje ani wariantu, ani jakiejkolwiek literatury na jego temat. A zaskoczyć można chyba czymkolwiek, czego wcześniej unikało się. Pamiętam jak wiele lat temu zakoczyłem mojego silnego kolegę (mniej wiecej „jedynkę”) tym, że po dłuższym okresie (niepotrzebnego) silenia się na superpoprawne rozgrywanie obrony sycylijskiej, naraz zagrałem partię piona hetmańskiego i szybko zamknąłem pozycję. Do dzisiaj pamiętam jego zaskoczony wyraz twarzy i to, że od razu wypuścił inicjatywę.