Mark Dworecki, znany rosyjski trener i autor wielu książek (przetłumaczonych także na język polski) stwierdził w swoim artykule („64” nr 12/2000), że większość publikacji to makulatura, którą napisali niekompetentni ludzie. Jego zdaniem przy zakupie książki trzeba zwracać uwagę na nazwisko autora. Przykładowo zaleca dzieła Johna Nunna, który jest silnym szachistą i człowiekiem obdarzonym niezwykłym intelektem. Prace niektórych autorów (m.in. Suetina) porównuje do „lekkiej muzyki”, natomiast Nikołaja Krogiusa ocenia jako autora bez talentu…
Z teorią Dworeckiego zupełnie sie nie zgadzam. Jest ona oparta na jakiś osobistych przesłankach i świadczy tylko o braku obiektywnego spojrzenia na całokształt literatury szachowej, która jest pod względem treści dostosowana dla szachistów różnych klas, a więc dla amatorów, wyczynowców i zawodowców. Sam nie polecałbym zwykłym sympatykom królewskiej gry, czyli amatorom, książek Nunna i Dworeckiego, ponieważ są one głównie pisane dla zawodników myślących poważnie o karierze wyczynowego lub zawodowego szachisty.
Jest wiele bardzo interesujących i wartościowych pozycji napisanych przez nieznanych lub mniej znanych autorów. Na naszym rodzimym rynku szachowym, starsze pokolenie pamięta nazwisko Tadeusza Czarneckiego (1905-1973). Nie był znanym graczem, tylko problemistą, ale to nie było żadną przeszkodą w napisaniu przez niego wielu świetnych książek, np. „Szach i mat”, „Pułapki szachowe”, „Tajemnice Caissy”, „Klejnoty szachowe”. Jego książka dla początkujących „Nauka gry w szachy” (Warszawa 1950) zajmuje w mojej bibliotece szczególne miejsce. Dzięki temu ciekawie napisanemu podręcznikowi poznałem tajniki królewskiej gry i zaraziłem się bakcylem szachowym!
Wielu moich kolegów w Niemczech dziwiło się, gdy w latach 80-tych kupowałem książki mało znanego autora o polskim nazwisku Warzecha, a przecież w jego monografiach debiutowych znajdowałem nieznane mi i bardzo ważne dla teorii debiutów partie grane drogą korespondencyjną, nigdzie dotąd nie publikowane.
Dla mnie przełomowym momentem było przeczytanie książki A. Kotowa „Graj jak arcymistrz”. Ta książka otworzyła mi oczy, i stała się punktem zwrotnym w rozumieniu szachów. Dlatego moją grę (w sensie jej pojmowania, rozumienia) dzielę na dwa okresy, przed, i po przeczytaniu tej ksiązki.
!!! LITERATURA W OJCZYSTYM JĘZYKU JEST PODSTAWĄ SUKCESU!!!
Proszę spojrzeć ile Rosjanie wydają tradycyjnych książek w swoim ojczystym języku. My nawet nie dorastamy im do pięt. Rynek elektronicznych książek nawet nie jest u nas w powijakach. Również Niemcy wydają dużo książek szczególnie tych w formie elektronicznej.
Sprawa wydawania nowych książek na naszym rynku to nie tylko wyłącznie sprawa wydawców to również pole do działania dla PZSzach’u. Gdyby władze PZSzach’u spróbowały wspierać wydawnictwa to myślę że ilość książek w naszym języku by znacząco wzrosła.
Z tego co wiem PZSzach raczej nie dysponuje środkami na takie działania i stąd mamy taki mizerny zasób książek polskojęzycznych.
Sprawa doboru literatury dla gracza o określonym poziomie gry powinna być objęta systemem podobnym do tego jakim określa się np. gry komputerowe.
Gdyby wprowadzić taki rejestr klasyfikacyjny literatury światowej dostępny na stronie PZSzach to z pewnością ułatwiłoby każdemu dobór odpowiedniej dla siebie literatury.
„Sprawa doboru literatury dla gracza o określonym poziomie gry powinna być objęta systemem podobnym do tego jakim określa się np. gry komputerowe.” A na czym to polega? Nie gram w gry komputerowe, dlatego nie orientuję się zbytnio o co chodzi w powyżej cytowanym zadaniu, no i z tym rejestrem też.
Panie Krzysztofie w grach komputerowych używane jest oznaczenie pozwalające ocenić kupującemu (tj. np rodzicowi) grę pod względem tego czy jego pociecha może grać w tą grę. W publikacjach szachowych nożna by było wprowadzić oznaczenie przykładowo – nowicjusz (siła gry od 1000 do 1200), początkujący (1200-1400), średniak (1400-1600), zaawansowany (1600-2200), mistrz, (powyżej 2200). Oczywiście nie wszystkie książki można w ten sposób sklasyfikować. Ale można stworzyć coś w rodzaju „żelaznego repertuaru” książek (oczywiście stale aktualizowanego), który podlegał by takiej klasyfikacji. W sprawie rejestru to miała by być taka baza, z której można było by się dowiedzieć dla kogo jest dana książka przeznaczona czyli jak została sklasyfikowana plus dodatkowe informacje o książce np recenzje książki lub oceny czytelników.
Dziękuję za wyjaśnienie, teraz jest to jasne. Faktycznie, ten system oceny książek byłby pomocny. Myślę, że baza z takimi informacjami powinna znaleźć się na stronie PZSzach-u. Z pewnością taka działalność byłaby bardzo mile przyjęta przez szachistów o różnym poziomie zaawansowania.