15 kwietnia 2011 roku Krzysztof Długosz na swojej Szacharni pisał:
W Armenii inwestują w Aronianów, w Polsce – w puste boiska
Tylko niecałe pięćset tysięcy dolarów będzie kosztowało wprowadzenie do klas młodszych szkół podstawowych nauki gry w szachy w Armenii. Program wprowadzony będzie już od przyszłego roku szkolnego. Ormiański rząd wyda także ponad milion dolarów na dostosowanie ławek szkolnych i krzesełek go gry w szachy. Jest to ważny problem. Wie to każdy, kto w polskiej szkole organizował turniej. Standardowe ławki są po prosu kilkanaście centymetrów za wąskie i grające dzieci nie mają gdzie oprzeć łokci, nie mówiąc już o możliwości zapisywania partii.
W Polsce za astronomiczne pieniądze buduje się Orliki (nie żebym był przeciwny), które świecą pustkami. Nie ma pieniędzy na trenerów a dzieci nie mogą tam przebywać bez nadzoru. Na moim osiedlu są dwa. Często tamtędy przechodzę i widzę. Litość bierze, bo za kilka lat wszystko zardzewieje i pieniądze zostaną wyrzucone w … boisko. I do tego ileś tam stadionów, które po Euro 2012 ktoś przerobi na bazary. Jakie to nasze, polskie!
Gra w szachy przygotowuje do dorosłości
W miescie z ktorego pochodze sa 2 Orliki i trzeci w budowie i kiedy obok nich przejezdzam to ZAWSZE ktos gra. Dobrze ze sie je buduje, bo sa bezpieczniejsze od starych „betonowych” boisk.
Osobiscie jestem przeciwny wprowadzeniu szachow do szkol. Bo dlaczego szachy a nie warcaby lub brydz? Przeciez szachy nie sa jedyna dyscyplina uczaca logicznego myslenia. W szkolach jest juz matematyka, chemia, fizyka… one rowniez ucza myslec!
Oprocz tego polski system edukacji jest taki, ze uczy sie wielu rzeczy kompletnie niepraktycznych i nieprzydatnych w zyciu. Szachy bylyby kolejna. Moga sobie one istniec w poszczegolnych szkolach na zasadzie „klas szachowych” ale jako przedmiot obowiazkowy to jest absurd.
Na temat Orlików nie mogę się wypowiadać, gdyż nie śledziłem tej sprawy. Natomiast jestem zwolennikiem wprowadzania gier do szkół. Ale czy jako przedmiotów obowiązkowych czy raczej fakultatywnych? Sprawa jest dyskusyjna. Tak prawdę mówiąc, nie wiem która z gier byłaby najlepsza, szachy, warcaby, a może japońskie GO, które podobno jest bardzo rozwijającą grą? Brydż – raczej nie, wogóle mam awersję do gier karcianych ze względu na skojarzenia z kuglarstwem, bądź grą na pieniądze.
Nie mogę się zgodzić z panem Marcinem w kwestii matematyki czy chemii. To całkiem inne dyscypliny, inne problemy. Pomiam fakt, iż z reguły te przedmioty są uczone w szkołach w ten sposób, że większość dzieci ma do końca życia awersję na ich punkcie. Gry logiczne pozwalają na logiczne myślenie, ale bardziej abstrakcyjne. Nie można porównywać np. obmyślania idei strategicznych w grach do poznawania regułek z chemii, czy usiłowania wyciągania logicznych wniosków z tej nauki. Chemia ma zbyt dużo wyjątków, aby można było mówić o logice.
Co innego matematyka. Ale trudno zmusić humanistę do poznawania zakamarków matematyki. Natomiast szachy, GO czy warcaby pozna on z o wiele większą przyjemnością. Poza tym te gry nie wymagają tak rozbudowanego aparatu pojęciowego jak np. matematyka. No i gry są o tyle przyjemniejsze w nauce logicznego myślenia, że są… grami.
Brydz jest gra umiejetnosci tak samo jak szachy i nie ma nic wspolnego z kuglarstwem.
Wprowadzenie gier logicznych do szkol to spore koszta i problemy logistyczne (skad wziac wykwalifikowana kadre instruktorska? szkolenia instruktorskie to kolejne OLBRZYMIE koszty!) natomiast korzysci z tego niewiele. W szkolach jest coraz mniej np WF ktory jest zdecydowanie bardziej potrzebny niz gry planszowe. Jest tez za malo jezykow obcych. Wprowadzenie szachow do szkoly to pomylka. Sa wazniejsze i bardziej rozwijajace przedmioty na ktore brakuje pieniedzy.
Co do Orlikow to jest to swietny pomysl. Kolejnym powinno byc budowanie hal widowiskowych na 2-3 tys miejsc w kazdym bylym miescie wojewodzkim i lodowisk z trybunami w kazdym miescie powyzej np 80 tys mieszkancow. Infrastruktora sportowa w PL jest TRAGICZNA a sport to swietna prewencja przed problemami zdrowotnymi. Taniej jest zaktywizowac fizycznie mlodziez niz pozniej leczyc otylych 20letnich kalekow ktorych na swiecie jest coraz wiecej.
„Co innego matematyka. Ale trudno zmusić humanistę do poznawania zakamarków matematyki. Natomiast szachy, GO czy warcaby pozna on z o wiele większą przyjemnością. ”
Tego nie wiadomo. Jeden woli matematyke, inny szachy. Matematyka zaserwowana w ciekawy sposob wcale nie jest nudniejsza od szachow.
Wyraziłem się nieprecyzyjnie, bo wiadomo że brydż to nie kuglarstwo. Ale sztuki karciane, znikające karty, czy coś w tym rodzaju – o to mi chodziło. Karty wykorzystuje się do takich celów.
Zgadzam się z panem Marcinem, że w szkołach jest za mało WF-u i że jego niedobór niekorzystnie odbija się na zdrowiu uczniów. Bolączką jest też zbyt mała ilość godzin przeznaczonych na naukę języków obcych. Ale w ramach wszechstronności rozwoju, wprowadzenie gier jest raczej dobrą rzeczą. Choć wiadomo, że decyzja decyzją, a życie życiem. Faktycznie nikt nie wie, jak to będzie zorganizowane, kto ma uczyć tych szachów i jak to wogóle będzie rozwiązane.
Uczenie szachów będzie rozwijać intelekt uczniów i pewnie będzie kuźnią nowych talentów. Zaszkodzić to szachy nie zaszkodzą. Choć może być pewien opór uczniów, bo nie każdy jest zainteresowany tą grą, a obowiązkowość może działać odpychająco. Zawsze sa jakieś „za” i „przeciw”.
No dobrze, matematyka może być ciekawa. Ale bez jej głębszej znajomości, jakie mamy pole do jej podziwiania? Jakiś jej wąski skrawek, mocno uproszczony ze względu na brak edukacji w tym kierunku. Matematyka w wydaniu popularnonaukowym tak, ale raczej nic głębszego. Podobnie jest z innymi dziedzinami nauki.
Z grami jest lepiej, bo np. zasady szachów są bardzo proste. Trudniej jest ze strategią i innymi sprawami, ale z nimi można uporać się korzystając z literatury szachowej, która (w przeciwieństwie do matematyki) jest zrozumiała zarówno dla matematyka, chemika, poety, czy pielęgniarki.
Ciekawy artykuł Kamili Klimaszewskiej o zaletach wprowadzenia szachów do szkół.
http://kama64.w.interia.pl/srodek/poezja/szachy_w_szkole.doc