Lekcje nauki gry w szachy w jednej z niemieckich szkół podstawowych rozpoczynam od rozdania czerwonych kredek i arkuszy papieru z kilkoma jednochodówkami do rozwiązania. W ten sposób wygospodarowuję sobie czas na sprawdzenie obecności i spokojną obserwację zaangażowania i umiejętności moich podopiecznych.
Również bardzo często ustawiam na szachownicy demonstracyjnej pozycje-zagadki w celu wspólnego omówienia techniki gry w debiucie i końcówce oraz uderzeń taktycznych w grze środkowej. Z zadowoleniem obserwuję jak dzieci prześcigują się w rozwiązywaniu tych zagadek, jak wiele radości przeżywają w momencie przebłysku intelektualnego i jak rośnie w nich entuzjazm do szachów.
Muszę jednak przyznać, że jeszcze więcej emocji wyzwala w nich gra praktyczna, mająca charakter pojedynku, w której chodzi o pokonanie przeciwnika.
Osobiście też lubię rozwiazywać zagadki szachowe i często uprzyjemniam sobie nimi czas podróży. Zauważyłem jednak, że łamanie głowy nad skomplikowanymi studiami nic mi nie daje. Dlatego w takich przypadkach sięgam od razu po rozwiązanie i raczej podziwiam arcydzieło wysiłku umysłowego kompozytora.
Za to przekonałem się, że bardzo pożyteczne dla praktycznej gry jest rozwiązywanie zagadek opartych na autentycznych partiach szachowych. Przeważnie chodzi o ten moment gdy jednemu z graczy udało się przeprowadzić niespodziewaną, rozstrzygającą kombinację. W ten sposób utrwalają mi się skojarzenia, które później podczas gry w szachy zachęcają mnie do ustawicznego szukania i często ułatwiają znalezienie tego jednego posunięcia po którym przeciwnik, ku mojej radości, „spada z krzesła”.
Natomiast specjalizowanie się w tzw. solvingu kojarzy mi się z namiętnym rozwiązywaniem krzyżówek słownych z przekonaniem, że w ten sposób zdobywa się wiedzę ogólną z całego świata.
Instruktor szachowy Jan Jüngling
Fürth, 31.08.2011
W trakcie nauki szachów nigdy nie dostawałem od swojego nauczyciela typowych n-chodówek, czy „samobójczych” matów. Pojawiały się studia, ale nie do samodzielnego rozgryzania, lecz do zapoznania się z rozwiazaniem.
Natomiast lubiłem otrzymywać konkretne pozycje z gry praktycznej (głównie środkowej) z polecieniem zanalizowania ich, ocenienia zalet i słabości obu stron oraz zaproponowania planu gry, ewentualnie kilku najbliższych ruchów. Nie były to wymyślone pozycje „solverowe”, ale pozycje z partii granych przez różnych arcymistrzów. Po przedstawieniu mojej wersji analizy takich pozycji, otrzymywałem komentarz od nauczyciela wraz z zapisem partii i wytłumaczeniem, jak dana pozycja powstała w trakcie gry, i jak ona „wygląda” w stosunku do całej partii.