Normalnie praktykuje się, że związki sportowe lub trenerzy po ważnych zawodach dokonują oceny występu swych zawodników, nawet w przypadku braku sukcesów.
Polski Związek Szachowy prowadzi jednak swoją politykę. Po mistrzostwach świata w Chennai ogłoszono tylko wynik Dariusza Świercza. Natomiast pominięto zupełnie udział pozostałych reprezentantów Polski.
Tymczasem w mistrzostwach występowali także Klaudia Kulon i
Kacper Piorun. Oboje grali słabo, bo w końcowym efekcie byli daleko od medalowych miejsc. Jeśli obejrzymy ich dotychczasowe kariery sportowe, to stwierdzimy, że w ostatnim okresie nie zrobili żadnych postępów.
Jaka jest tego przyczyna? Kto jest odpowiedzialny za przygotowanie ich do tych mistrzostw świata? Tutaj powinny być ujawnione nazwiska trenerów.
Sam po obejrzeniu ich partii doszedłem do wniosku. Kacper Piorun ma niedopracowany repertuar debiutowy, np. w 13 rundzie przeciwko Robsonowi wybrał przegrany wariant. Klaudia Kulon nie ma żadnego repertuaru. To jest gra na przetrzymanie fazy debiutowej i potem ewentualne ogranie przeciwniczki w grze środkowej. Taki styl może być owocny przeciwko słabym zawodniczkom, w silnych turniejach może to już nie zdać egzaminu. Pokazały to mistrzostwa świata w Chennai.
Wniosek jest więc jasny: w najbliższych miesiącach zabrać się z trenerami do solidnej pracy nad repertuarem debiutowym!
Przy tej okazji chciałbym wyjaśnić jeszcze problem mojego komentarza w tekście „Vivat Darek!” z 15 sierpnia: Wyjątkowo zagrał przeciwko Piorunowi 1.d4, ale to była z pewnością uzgodniona partia.
Nie byłem na miejscu. Jest to więc moje przypuszczenie, które oparłem na następujących wnioskach:
1. Darek zagrał tylko w tej partii 1.d4.
2. Zawodnicy powtórzyli do 13 posunięcia partię Dambacher-Chenkin, Amsterdam 2005. Potem wykonali szybko kilkanaście mało znaczących ruchów i zakończyli partię remisem. Tutaj nie było żadnej walki!
Decyzja zawodników była – moim zdaniem – jak najbardziej logiczna. Partia była grana w 7 rundzie, kiedy obaj mieli jeszcze szanse na zwycięstwo w turnieju. Postąpili zgodnie z klasyczną taktyką turniejową: jako zawodnicy jednego kraju nie zrobić sobie krzywdy, odpocząć w tej rundzie i od następnej partii grać na pełnych obrotach.
Jestem więc przekonany o słuszności mojej oceny!
Kacper Piorun chyba przystopowal nieco z szachami z uwagi na studia, poza tym zajmuje sie tez problemistyka. Jest niezwykle trudno specjalizowac sie w jakiejs dziedzinie robiac kilka innych rzeczy obok. Szkoda tego wystepu. Piorun to zdolny szachista, wystarczy zobaczyc rzucic okiem na niespotykany wrecz wzrost rankingu w ciagi zalediwe 2 lat : http://ratings.fide.com/id.phtml?event=1130420 Niestety pewnie wybierze sobie inne zajecie w zyciu niz szachy, z ktorych coraz ciezej wyzyc na konkretnym poziomie.
Tak, wzrost rankingu był godny podziwu. Ale Kacper chyba dołączył do innych szachistów silnych za młodu, którzy w wieku dojrzałym nie odnoszą imponujących sukcesów. Być może to się jeszcze zmieni, trzeba poczekać na rozwój wypadków.
Chyba przydało by się wprowadzenie zasady, może nieco brutalnej, ale chyba skutecznej: jeżeli zawodnik ma kłopoty – trener ma kłopoty. Oczywiście po jednej przegranej nie można zwalniać trenera, ale w dłuższym okresie czasu brak pozytywnych rezultatów powinien spowodować podjęcie konkretnych działań. Nie wiem, dlaczego prezes Sielicki nie stosuje tej metody, wszak ten sposób działania nie powinien być mu obcy. Skoro jest biznesmenem działającym na wolnym rynku, to egzekwowanie rezultatów powinno już dawno wejść mu w „krew”.
A może to jest kwestia sponsorów, którzy zadowalają się przeciętnymi wynikami na krajowej arenie szachowej? Może gdyby zaczęli wymagać „produktu” z wyższej półki, to PZSzach zmieniłby politykę wobec trenerów? Np. gdyby któryś ze sponsorów powiedział: daję tyle i tyle pieniędzy na trening, ale przynajmniej jeden ze zawodników musi dobrze wypaść na turnieju Aerofłotu, albo zakwalifikować się do Wijk aan Zee!”. To jest konkretny, dobry „produkt”, i jasne perspektywy na przyszłość: jest Aerofłot – są pieniądze, nie ma Aerofłotu – nie ma pieniędzy.